Epidemia koronawirusa ciągnie ceny ropy w dół. Paliwa mogą tanieć

Obrazek ilustracyjny. Foto: Pixabay
Obrazek ilustracyjny. Foto: Pixabay
REKLAMA

Epidemia koronawirusa ogranicza aktywność ekonomiczną i powoduje spadek cen ropy. Powinno przełożyć się to też na tańsze paliwa – oceniają analitycy. Ich zdaniem sytuacja taka może potrwać miesiące.

Jak twierdzi główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski, generalnie należy spodziewać się obniżenia cen ropy z powodu spadku aktywności gospodarczej, którą wywołuje epidemia koronawirusa.

Spadek objął Chiny i inne obszary jak Włochy, w sumie o liczbie ludności, potencjale porównywalnym z wielkością USA i UE razem wziętych. Chodzi głównie o transport. Spadł popyt na paliwo lotnicze, bo wiele połączeń lotniczych z Chinami jest zawieszonych. Jest też mniej przewozów morskich, bo mniej jest towarów. To wszystko powoduje spadek popytu na ropę. Już teraz widać, że popyt jest słabszy i nie ma podstaw do wzrostu cen paliw. Raczej będzie to droga w dół – mówi Czyżewski.

REKLAMA

Dobra wiadomość dla klientów

Jak podkreśla Czyżewski, trudno powiedzieć, jak długo taka sytuacja może potrwać. – Jeśli do końca marca spadnie ryzyko pandemii, efekty będą obserwowane jeszcze przez ok. trzech miesięcy. Tyle mniej więcej może zająć odbudowanie produkcji i transportu towarów z Chin – uważa główny ekonomista Orlenu.

Projekcje sięgające do końca roku i zakładające, że z końcem marca szczyt epidemii minie i nie będzie pandemii, mówią że globalny popyt na ropę w bieżącym roku będzie mniejszy o 200-400 tys. baryłek dziennie. Tymczasem cały globalny popyt miał w tym roku przyrosnąć o 1,2 mln baryłek dziennie. Możemy mieć więc do czynienia z obniżeniem przyrostu nawet o jedną trzecią – ocenia Czyżewski.

Jak wyjaśnia, rynki wyraźnie reagują już na zmiany rzędu 100-200 tys. baryłek dziennie. O cenie decyduje bowiem cena ostatnich 2-3 mln baryłek, które domykają rynek. – Nawet niewielkie ruchy na tej ilości wywołują duże efekty cenowe dla całego rynku – zaznacza.

W jego opinii, ograniczenie tego popytu będzie więc miało wpływ na ceny ropy, ale także na ceny paliw. – Dla klientów jest to dobra wiadomość, ale dla koncernów naftowych na całym świecie już nie. Marże wszystkich rafinerii są od pewnego czasu niskie i obniżanie cen paliw wpłynie na ich wyniki – zwraca uwagę Adam Czyżewski.

Koronawirus obniża ceny

Jak podkreśla BM Reflex, ceny ropy spadły do poziomu 51 dol. za baryłkę i były w piątek najniższe od grudnia 2018 r. Rynek wyraźnie obawia się dalszego spadku konsumpcji paliw ze względu na rozprzestrzeniający się koronawirus.

Spotkanie OPEC+ wydaje się więc być kluczowe w kontekście ustabilizowania cen ropy naftowej – wskazują analitycy BM Reflex. Sytuacja jest jednak skomplikowana. Jeśli OPEC+ nie zdoła osiągnąć porozumienia w kwestii zwiększenia skali redukcji wydobycia, wówczas spadki cen ropy naftowej mogą się pogłębić. Niewykluczone jednak, że OPEC zdecyduje się na obniżkę wydobycia nawet jeśli nie uzyska poparcia Rosji – zaznaczają analitycy.

Eksperci portalu e-petrol.pl zwracają uwagę na informację, że Arabia Saudyjska zmniejszy w marcu dostawy ropy do Chin o co najmniej pół miliona baryłek. Koncern Saudi Aramco spodziewa się powrotu do normy i wzrostu popytu w dopiero w drugiej połowie roku.

Za wzrostów przemawia także blokada portów i pól naftowych w Libii – uważają eksperci. Skutkuje ona bowiem wyłączeniem libijskiej produkcji z rynków. Jednak według nich, na razie żaden argument nie przeważy ciężaru, jakim dla cen surowca jest koronawirus.

Źródło: PAP / reflex.com.pl

REKLAMA