TYLKO U NAS! Polak wrócił z Tajlandii. Ujawnia, jak wyglądają procedury w Polsce [FOTO]

WOT kontroluje samolot po lądowaniu w Warszawie, którym Polak wrócił z Tajlandii. Foto: Pan Jan*
WOT kontroluje samolot po lądowaniu w Warszawie, którym Polak wrócił z Tajlandii. Foto: Pan Jan*
REKLAMA

Polak, który wrócił z Tajlandii opowiedział nam, jak wygląda rzeczywistość w tym odległym kraju. Nie widać tam epidemii koronawirusa. Jednocześnie zaznaczył, że panuje lepsza organizacja na taką okoliczność, niż w Polsce.

Pan Jan [imię zmienione na prośbę rozmówcy – red.] dzisiaj wrócił z Tajlandii po tygodniowym pobycie. W kraju tym potwierdzono na chwilę obecną 114 przypadków zakażeń koronawirusem, natomiast aktywnych zakażeń jest 78. 1 osoba zmarła, zaś 35 osób wyzdrowiało.

Porównanie Tajlandii i Polski to jest niebo i ziemia – podkreśla nasz rozmówca. – W Tajlandii wchodzisz do hotelu – mierzą ci temperaturę. Zwykła publiczna łazienka czy w przydrożnym barze – są płyny do dezynfekcji. Dłonie odkaża się w niektórych galeriach handlowych np. obowiązkowo przy wejściu do centrum handlowego Terminal 21 (w mieście Pattaya) – relacjonuje.

REKLAMA

Zaznacza, że „masa ludzi chodzi w maseczkach”, ale „życie wygląda zupełnie normalnie”. Maseczki były częstym widokiem na twarzach Azjatów jeszcze przed epidemią koronawirusa. Mieszkańcy „przywykli chronić drogi oddechowe w obawie przed smogiem”.

Do późnych godzin nocnych toczy się życie, jak toczyło się dwa czy trzy miesiące temu. Nic się w zasadzie nie zmieniło – mówi Jan portalowi nczas.com.

Kontrola w Tajlandii

Kontrola na lotnisku w Tajlandii wygląda tak, że najpierw masz mierzoną temperaturę. Jeśli jest w normie, to przepuszczają cię dalej. Jeśli byłaby jednak powyżej normy, to nie wiem, co by było w tej sytuacji – mówi Jan.

Niektórzy zastanawiali się, np. pani, która dostała akurat okresu, czy na wszelki wypadek nie wziąć profilaktycznie paracetamolu do zmniejszenia temperatury. Nie dlatego, że coś im doskwierało, ale z obawy, że mogą utknąć na granicy – zaznacza. Nasz rozmówca podkreśla jednak, że sam nie widział, aby ktoś tak robił.

Lotnisko w Warszawie

Po lądowaniu w Polsce do samolotu wchodzą Wojska Obrony Terytorialnej i mierzą temperaturę każdemu z pasażerów. Rozdają i zbierają też formularze. Są tam pytania o to, z kim podróżowałeś, jak się nazywasz, gdzie jesteś zameldowany i gdzie będziesz przebywał przez najbliższy czas – mówi pan Jan.

WOT kontroluje samolot po lądowaniu w Warszawie, którym Polak wrócił z Tajlandii. Foto: Pan Jan*
WOT kontroluje samolot po lądowaniu w Warszawie, którym Polak wrócił z Tajlandii.
Foto: Pan Jan*

Dopytaliśmy o to, czy rzeczywiście prawdą jest, że pytanie jest głównie o Chiny. Pan Jan potwierdził, że znajduje się rubryka, czy było się w Chinach oraz oddzielna, czy w „innym kraju”.

Zaznacza również, że żołnierze WOT nie wiedzieli nic więcej na temat tego, jak ma się zachować oraz czy obejmuje go kwarantanna. Zaznacza, że to zrozumiałe. To wiedziała natomiast Straż Graniczna, która była następnym etapem kontroli.

Przy odprawie paszportowej już nie ma mierzonej temperatury. Trzeba powtórzyć informacje, których udzieliło się WOT. Wydają też kartkę z informacją o tym, że masz poddać się obowiązkowej kwarantannie domowej przez 14 dni. Pod adresem, który się podało, może cię sprawdzać policja – relacjonuje.

Informacja o obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie domowej. Foto: Pan Jan*
Informacja o obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie domowej.
Foto: Pan Jan*

Jeśli się nie zastosuję, grozi mi mandat karny w wysokości 5 tys. zł – podkreśla.

Źródło: nczas.com

REKLAMA