W Izraelu mają problem. Ultraortodoksyjni żydzi nie słuchają poleceń dotyczących koronawirusa

Chasydzi z Izraela Fot. Wikipedia
REKLAMA

„Times of Israel” cytuje słowa wysokiego urzędnika państwowego, który mówi, że jeśli ultraortodoksyjni żydzi nadal będą żyć jak do tej pory, to Izraelowi grozi scenariusz włoski. Ultraortodoksyjni żydzi nie wiele sobie robią z wprowadzonych przez rząd restrykcji.

Izrael wprowadził dość wcześnie rożne obostrzenia. Niemal wyprosił od siebie turystów, wprowadził szybko kwarantanny. Ma już jedną pierwszą ofiarę Arieha Evena, 88-letniego Żyda, który przejechał tuż po wojnie z Węgier.

W sumie w Izraelu jest 883 nosicieli wirusa i 15 osób ciężko chorych na Covid 19. Największym problemem w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa okazują się jednak podobno ultraortodoksi (Charedim).

REKLAMA

Cytowany przez dziennik wysoki urzędnik miał powiedzieć, że ten kraj może skończyć jak Włochy, jeśli zachowanie charedim nie ulegnie zmianie. Ten odłam religijny Żydów z reguły nie respektuje wielu aspektów życia społecznego.

Wielu spośród nich nie pracuje, żyje z pomocy społecznej i poświęca się całkowicie studiowaniu pism żydowskich. Nie posiadają telewizorów, świeckich książek, zabraniają kobietom prowadzić samochody. Ich językiem ojczystym jest często nadal jidisz. W Izraelu jest ich około 800 tys.

Państwowe zakazy i nakazy są przez tą wspólnotę często ignorowane. „Nie rozumieją, z czym mamy do czynienia, a za tydzień lub dwa to może nam eksplodować w twarz” – ocenia anonimowy urzędnik.

Dla przykładu w ciągu tego tygodnia kilkakrotnie wzywano policję, aby rozproszyć duże zebrania członków ultraortodoksyjnej społeczności, naruszając wytyczne rządowe przepisy, które ograniczają zgromadzenia do liczby maksymalnie 10 osób.

REKLAMA