Polski rząd zabrania sprowadzania z Chin maseczek i płynów dezynfekujących. Co tu się dzieje?!

Koronawius
Zdj. ilustracyjne. (Fot. Pixabay)
REKLAMA

W ramach regulacji rynku, polski rząd zabrania sprowadzania maseczek i płynów dezynfekujących z Chin. Czy w ten sposób ceny rzeczywiście mogą spaść?

Alibaba, światowy gigant handlu internetowego i właściciel m.in. platformy Aliexpress, nie będzie sprzedawał do Polski środków zabezpieczających przed zakażeniem koronawirusem SARS-CoV-2. To efekt porozumienia z polskim rządem.

Od wtorku, 24 marca, zarówno polskie firmy, jak i osoby fizyczne nie mogą kupić w sklepach należących do Alibaby środków ochronnych, maseczek i płynów dezynfekujących.

REKLAMA

To kolejny krok w walce polskiego rządu z rynkiem. Wcześniej Polska zakazała handlu maseczkami czy płynami dezynfekującymi na głównych krajowych platformach sprzedażowych – Allegro i OLX.

Polski rząd nie chce, by „źli” przedsiębiorcy kupowali środki ochronne i sprzedawali z zyskiem. Ba, polski rząd nie chce, by firmy kupowały środki ochronne u dowolnego dostawcy dla swoich pracowników. Polski rząd nie chce nawet, by przykładowy Kowalski mógł zaopatrzyć się w środki ochronne na własną potrzebę za granicą.

Kupować można tylko tam, gdzie zgodę wyda łaskawe państwo. Rząd argumentuje to „ochroną konsumentów”.

Informację jako pierwszy w Polsce podał bloger publikujący w sieci na Facebooku na stronie „Prawdę mówiąc – blog Drago”. Dzień później potwierdził ją na antenie Polskiego Radia minister cyfryzacji Marek Zagórski. O ustaleniach z polskim rządem poinformowała też Alibaba. Oświadczenie w tej sprawie dostępne TUTAJ (w języku chińskim).

„Polskich prywaciarzy zastąpią prywaciarze z dowolnego innego państwa”

„Narodowo-socjalistyczny rząd PiS poprzez kontakty na wysokim szczeblu w Chinach zakazał Aliexpress eksportu do polskich prywaciarzy, którzy powoli zaczynali nasycać potrzeby rynku, dzięki czemu ceny masek od 2 tygodni spadały np. ffp2 z 60 zł do 35 zł” – pisał bloger Drago.

„Nie tylko więc nie są w stanie sprawnie zaopatrzyć polskich szpitali. Zadbali też o to, żeby polscy dentyści, fryzjerzy, kosmetyczki, pracownicy biurowi itd. również nie mieli. Co więcej owi prywaciarze ściągali z Chin i sprzedawali za miliony do Czech i Niemiec. Teraz polskich prywaciarzy zastąpią prywaciarze z dowolnego innego państwa, którzy ściągną towar od tego samego Chińczyka i sprzedadzą tym samym Czechom” – wytyka absurdy decyzji rządu i wskazuje ich następstwa.

„Co więcej u tych prywaciarzy m.in na facebookowych forach zaopatrywały się polskie szpitale !!! za pieniądze ze zbiórek !!! gdyż często ich dostawy od ministerstwa zdrowia wyglądają tak: 0 masek, 0 gogli, 0 kombinezonów, 20 litrów płynu do dezynfekcji” – czytamy.

Na polskim rynku brakuje nie tylko maseczek. Jak czytamy w poniedziałkowym wydaniu „Pulsu Biznesu”, polskie firmy pozostające w rękach prywatnych mogłyby produkować 100 ton środków dezynfekujących miesięcznie. Nie mogą, bo na rynku brakuje alkoholu etylowego. Niemcy i Rumunia wstrzymały eksport, a praktycznie cały dostępny zapas przejęły państwowe firmy Orlen czy Polfa. Więcej na ten temat TUTAJ.

PiS i Lewica znów jednym głosem: trzeba regulować ceny

REKLAMA