Drastyczny wzrost zachorowań za Oceanem. USA wyprzedziły Chiny w liczbie zakażeń koronawirusem. Coraz gorzej w Nowym Jorku, Michigan i Luizjanie

Koronawirus w USA. Lekarze na pierwszej linii frontu w walce z zarazą.
Koronawirus w USA. Lekarze na pierwszej linii frontu w walce z zarazą. (Fot. MSNBC/screen)
REKLAMA

Od czwartku Stany Zjednoczone są państwem, w którym wykryto najwięcej przypadków zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Tylko jednej doby przybyło 17 224 zachorowań na Covid-19.

Tym samym USA wyprzedziły Chiny pod względem całkowitej liczby zakażeń w kraju. Dotychczas w Chinach koronawirusem oficjalnie zakaziło się 81 340 osób. U Jankesów 85 593.

W czwartek w Stanach Zjednoczonych zmarło co najmniej 268 osób, a łączna liczba ofiar śmiertelnych oscyluje w okolicach 1300.

REKLAMA

Koronawirus sieje spustoszenie w Nowym Jorku

Najgorsza sytuacja panuje w Nowym Jorku. Aż 365 ze wszystkich zgonów w USA przypada na to miasto. Liczba osób hospitalizowanych w stanie Nowy Jork wzrosła w czwartek o 40 proc. w ciągu doby. Gubernator Andrew Cuomo mówi, że potrzeba tysięcy nowych łóżek szpitalnych i respiratorów.

„Przedstawiciele amerykańskiej służby zdrowia są głęboko zaniepokojeni tym, że epidemia przytłoczyła szpitale w Nowym Jorku w minionych dniach, a to dopiero jedna z pierwszych fal, które prawdopodobnie uderzą w miasta w całym kraju w najbliższych tygodniach” – pisze portal The Hill.

Dodaje, że amerykańskie szpitale działają już na prawie maksymalnych obrotach, a przy szybko rosnącej liczbie przypadków Covid-19 tracą możliwości odpowiedniego leczenia pacjentów.

Coraz gorzej w Michigan i Luizjanie

Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień – oceniła gubernator Michigan Gretchen Whitmer. System służby zdrowia w stanie nad Wielkimi Jeziorami jest na skraju załamania. Brakuje łóżek szpitalnych, maseczek ochronnych oraz testów. Hotele i szkoły, tak jak w Kalifornii, przygotowywane są jako tymczasowe miejsca dla chorych.

Najszybszy wzrost zakażeń występuje w Luizjanie, która – jak ostrzegają eksperci – może stać się kolejnym amerykańskim „epicentrum” choroby. W stanie nad Zatoką Meksykańską – zgodnie z ostrzeżeniami gubernatora Johna Bela Edwardsa – wraz z początkiem kwietnia zabraknie respiratorów.

Jeśli tempo się utrzyma, po prostu nie będziemy mieli środków, by zadbać o wszystkich, którzy będą potrzebowali pomocy – powiedział w czwartek Edwards.

Duże ogniska choroby występują też w stanie Waszyngton, w Kalifornii oraz w New Jersey.

Trump: Jesteśmy w złej sytuacji

Prezydent USA Donald Trump w czwartkowym wywiadzie dla telewizji Fox News powiedział, że „ma wrażenie, iż w wielu przypadkach mówi się o liczbach większych niż to okaże się w rzeczywistości”.

Nie wierzę, że potrzeba 40 czy 30 tys. respiratorów – stwierdził.

Jesteśmy w złej sytuacji. Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego. Ale w końcu będziemy musieli wrócić do pracy i myślę, że można to zrobić przez otwieranie niektórych części naszej gospodarki – mówił.

Liczba wniosków o przyznanie zasiłku dla bezrobotnych wzrosła w minionym tygodniu do 3,28 mln. Świadczy to o tym, że Amerykanie tracą pracę wcześniej niż zakładali to eksperci. Sytuacja porównywana jest do Wielkiego Kryzysu z lat 1929-1933 lub II wojny światowej.

Na ratunek gospodarce USA Senat jednomyślnie przegłosował w środę pakiet stymulacyjny na czas epidemii. To największa pomoc finansowa dla gospodarki w historii Stanów Zjednoczonych. Media nazywają warty ponad 2 bln dolarów pakiet „mamucim”. By pakiet wszedł w życie, konieczne jest poparcie go przez Izbę Reprezentantów oraz podpis prezydenta. Niższa izba głosować będzie nad ustawą w piątek. Trump już zapowiedział, że szybko ją podpisze.

REKLAMA