Nikt nie umarł na koronawirusa? Wstrząsające ustalenia niemieckiego lekarza

szef instytutu medycyny sądowej w Hamburgu stwierdził, że żadna z przebadanych przez niego „ofiar koronawirusa” nie zmarła na wirusa. Foto: Pixabay
szef instytutu medycyny sądowej w Hamburgu stwierdził, że żadna z przebadanych przez niego „ofiar koronawirusa” nie zmarła na wirusa. Foto: Pixabay
REKLAMA

W dobie pandemii koronawirusa świat, jaki do tej pory znaliśmy, wywrócił się do góry nogami. Rządy kolejnych państw wprowadzają nowe ograniczenia, często również kuriozalne. Światowa gospodarka stoi na progu kryzysu. Tymczasem szef instytutu medycyny sądowej w Hamburgu stwierdził, że żadna z przebadanych przez niego „ofiar koronawirusa” nie zmarła na wirusa.

Ten wirus wpływa na nasze życie w całkowicie przesadny sposób. Nie ma to żadnego związku z niebezpieczeństwem, jakie stwarza. Astronomicznych szkód gospodarczych, które teraz powstają, nie da się porównać z faktycznym zagrożeniem z jego strony. Jestem przekonany, że śmiertelność z powodu koronawirusa nie będzie w rocznym ujęciu widoczna nawet w swym szczycie – stwierdził prof. Klaus Püschel.

Szef instytutu medycyny sądowej razem ze współpracownikami bada ciała zmarłych, zaliczanych do grona ofiar pandemii z obszaru Hamburga.

REKLAMA

Chcemy uczyć się od tych, którzy odeszli dla dobra żyjących. Staramy się zrozumieć, na co tak naprawdę zmarły tak zwane ofiary koronawirusa, aby poczynić dzięki temu ustalenia pomocne w klinicznym leczeniu chorych. Przyglądamy się bacznie, jak wirus wpływa na serce, płuca i inne organy wewnętrzne – mówił prof. Püschel.

Z pierwszych ustaleń zespołu wynika, że do tej pory nikt w Hamburgu nie zmarł z powodu koronawirusa.

Wszyscy, których dotychczas przebadaliśmy, mieli raka, chroniczną chorobę płuc, bardzo dużo palili albo mieli silną nadwagę, cierpieli na cukrzycę czy też mieli choroby układu krążenia – wyjaśniał ekspert.

Jak podkreślał Püschel, wirus z Wuhan był tylko jedną z „kropli, która przelała czarę”.
Mieliśmy – tego jeszcze nikt nie wie – pierwszego stulatka, który umarł na COVID-19 – mówił. Jak dodał, koronawirus był „absolutnie ostatnią kroplą”.

Wskutek silnego skupienia na raczej nielicznych przypadkach negatywnego przebiegu (COVID-19 – przyp. red.) wzbudzono strach, który jest bardzo obciążający – ocenił medyk.

Nie ma żadnego powodu do obawy przed śmiercią w związku z rozprzestrzenianiem się choroby w regionie Hamburga – uspokajał.

Jak podkreślał, w większości przypadków śmiertelny COVID-19 wywołuje zgon tylko w wyjątkowych przypadkach. U większości pacjentów jest to nieszkodliwie przebiegająca infekcja wirusowa. Jedynym powodem, który sprawił, że świat stoi dziś na głowie, jest szybkość rozprzestrzeniania się wirusa.

W Niemczech nie ma jednak włoskich warunków. Mamy dobrą opiekę zdrowotną i jestem przekonany, że jesteśmy w stanie właściwie poradzić sobie z pandemią – zaznaczył.

Lekarz odniósł się również do pytania, czy reakcje polityków na COVID-19 nie są zbyt daleko idące.

Cieszę się, że nie muszę podejmować żadnych decyzji politycznych. Powiem jednak, że jako lekarz podjąłbym inną decyzję – odparł.

Źródło: Hamburger Morgenpost

REKLAMA