Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej: mam wrażenie, że prognozy Szumowskiego są związane z „potrzebami politycznymi”

prognozy Szumowskiego/Andrzej Matyja i Łukasz Szumowski/Fot. PAP (kolaż)
Andrzej Matyja i Łukasz Szumowski/Fot. PAP (kolaż)
REKLAMA

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej odniósł się do prognoz wysuwanych m.in. przez ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego dotyczących czasu trwania epidemii. Jak mówił, „być może pan minister ma jakieś dane”. Jednak w jego ocenie prognozy podawane przez szefa resortu mogą być związane z „potrzebami politycznymi”.

Być może pan minister ma jakieś dane i wyliczenia matematyczne związane z koronawirusem (…) trzeba być wróżbitą, żeby powiedzieć że szczyt zachorowań będzie za miesiąc, za dwa – wcześniej słyszeliśmy, że za dwa lata. Teraz, że w listopadzie. Mam wrażenie, że jest to taka ocena czasu trwania (epidemii – przyp. red.) związana z potrzebami politycznymi – ocenił prognozy Szumowskiego prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

W rozmowie z Radiem ZET ekspert podkreślił, że trzeba „nauczyć się żyć z wirusem”. Dodał, że nie można wzmacniać paniki do tego stopnia, że pacjenci boją się służby zdrowia, a lekarze odnotowują drastyczny spadek wizyt pacjentów z poważnymi schorzeniami. – To nie tak, że oni nie chorują. Po prostu boją się przychodzić – przekonywał.

REKLAMA

Odmrozić służbę zdrowia

Prof. Matyja podkreślał również, że nie tylko gospodarka potrzebuje odmrożenia, lecz także służba zdrowia. – Najważniejsze to uświadomić naszych pacjentów, że nie wolno lekceważyć najmniejszych objawów, które mogą być groźniejsze od samego wirusa – powiedział.

Gospodarka będzie zdrowa, kiedy my będziemy zdrowi – dodał.

Kilka dni temu w podobnym tonie wypowiedział się również minister Szumowski. Jednak na razie na słownych deklaracjach się skończyło.

COVID-19 nie jest jedyną chorobą, na którą będą chorować i od której będą umierać ludzie, jak najszybciej musimy odmrozić system ochrony zdrowia i wznowić opiekę oraz zabiegi w innych dziedzinach medycyny – przestrzegał w wywiadzie dla PAP minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, koronakryzys obnażył ułomność polskiego systemu opieki zdrowotnej. – Tych kadr (lekarskich – przyp. red.) jeszcze ubywa. Czy ilość zasobów kadrowych we Włoszech czy Hiszpanii była niższa? Nie! Mieli zdecydowanie więcej lekarzy w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców, a proszę zobaczyć jak tragedia ich dotknęła. Musimy być więc jeszcze bardziej ostrożni, bo nas jest zdecydowanie mniej. Dojdzie do strasznych rzeczy, niepowetowanych strat, niepotrzebnych zgonów z innych powodów – przestrzegał prof. Matyja.

Ekspert wskazał, że dane dotyczące zakażeń wśród personelu medycznego znacznie usprawniłyby funkcjonowanie całego systemu. Są to bowiem osoby najbardziej narażone na zakażenie, więc mogą się stać rozsadnikami wirusów. Wykrycie koronawirusa na oddziale skutkuje całkowitym jego zamknięciem.

Krytyka skrajności

Prof. Matyja negatywnie ocenił rozporządzenie ministra Szumowskiego dotyczące przypisania członków personelu medycznego do pracy tylko w jednym miejscu. Jak podkreślał, gdyby nie dodatkowa praca pielęgniarek, „system zdrowia by się zawalił”.

Ekspert skrytykował także skrajności, w które popada minister wydając rozporządzenia. Odniósł się do kwestii maseczek i braku zaleceń organizacyjnych, w jaki sposób robić to skutecznie. – Najpierw się z tych maseczek wyśmiewano, teraz jest obowiązek ich noszenia (…) trzeba też zapytać jaka to maska? Mam wrażenie, że nosi się maski jedynie, by spełnić obowiązek prawny. A że ta maska była używana wielokrotnie czy była źle zakładana? Że może być siedliskiem zarazków? – zwrócił uwagę.

W ocenie szefa Naczelnej Rady Lekarskiej, Polacy są „karnym narodem” i dlatego lepiej poradziliśmy sobie z rozprzestrzenianiem wirusa niż inne kraje. Podkreślał, że owa „karność pomoże rządowi w walce”.

Jeszcze raz powtarzam. Musimy się nauczyć, jak żyć z wirusem. Bo my się go nie pozbędziemy przez najbliższy czas. Nie możemy się zamykać w czterech ścianach, bo dojdzie do różnych stanów depresyjnych, różnych niepotrzebnych wydarzeń, które w skutkach mogą okazać się nie tyko kosztowne, ale tragiczne z punktu widzenia zdrowotnego – skwitował.

Źródła: Radio ZET/PAP

REKLAMA