Dr Zbigniew Martyka udzielił kolejnego mocnego wywiadu. Przedstawia w nim niepoprawną politycznie wersję tego, czym może być spowodowany koronawirus i przypomina, że z żadną pandemią w sensie medycznym nie mamy do czynienia.
Ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej, dr Zbigniew Martyka, zasłynął wywiadem, w którym wskazał, że z punktu widzenia medycyny, koronawirus to nie pandemia.
Teraz przedstawia niepoprawną politycznie wersję tego, czym może być spowodowana większa liczba zgonów w niektórych regionach.
Skąd taka różnica w śmiertelności?
– Pamiętam jak pisałem pracę doktorską to miałem taką publikację, gdzie były opisywane przykłady nadmiernych zgonów z powodów naczyniowych na Florydzie – zaczyna dr Martyka. – To dotyczyło lat 70.
– Zastanawiali się naukowcy co takiego jest na Florydzie, że właśnie tam ludzie umierają na serce częściej niż w innych stanach. Po badaniach okazało się, że znaleziono czynnik, który wyeliminowano i okazało się, że po czterech latach liczba zgonów spadła o 50 procent – dodaje.
– Pytanie, które tutaj się rodzi: dlaczego w tej chwili w przypadku koronawirusa w niektórych regionach są masowe zgony, a w innych liczba zgonów nie wzrosła. Prosty wniosek: musi być jakiś inny czynnik, który interferuje z wirusem i powoduje, że jak się połączą infekcja wirusowa i ten czynnik to ludzie umierają. Aż się prosi, żeby ludzie zaczęli badać, co jest tym czynnikiem – tłumaczy.
Dr Martyka podkreśla, że większość osób przechodzi chorobę bezobjawowo, a wśród tych którzy mają objawy, w większości przypadków są one bardzo łagodne. Jako przykład do zbadania czynnika podaje włoskie Bergamo, gdzie mieliśmy do czynienia z masowymi zgonami.
– Coraz więcej naukowców z Niemiec wypowiada się o tym, że bardziej odpowiadałby im model szwedzki tych działań prewencyjnych, niż niemiecki. Coraz więcej tych głosów jest – podsumowuje dr Martyka.
Koronawirus to nie pandemia?
– Kwestia pandemii to kwestia uznania definicji. Kiedyś dotyczyła chorób, które charakteryzują się wysoką śmiertelnością i rozprzestrzeniają się na cały świat. W 2009 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zmieniła tą definicję i w tej chwili pandemią określa się każdą chorobę nowopowstałą o nowej etiologii, która rozprzestrzenia się łatwo i jest wyłączone kryterium wysokiej śmiertelności. Czyli może być to bardzo łagodna choroba, która się łatwo rozprzestrzenia – wyjaśnia lekarz.
Dr Martyka przytoczył też raporty, opublikowane w brytyjskiej prasie i będące przedmiotem posiedzenia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Krytykowano w nich WHO za ogłoszenie epidemii H1N1 – właśnie na podstawie zmienionej definicji.
W raportach oskarżono WHO, iż pandemii nie było, a ogłoszono ją na potrzeby koncernów farmaceutycznych. Mało tego – ujawniono, że w grupie, która w 2004 przygotowała dokument w sprawie stosowania szczepionek i środków przeciwwirusowych pracowało 3 naukowców, którzy otrzymywali wypłaty z firm farmaceutycznych. A to niesie ze sobą konflikt interesów.
Źródło: e-kurier Dąbrowski