Mentzen o fatalnym stanie polskiej gospodarki: kryzys dopiero się rozkręca

Sławomir Mentzen. Foto: Facebook Sławomir Mentzen
Sławomir Mentzen. Foto: Facebook Sławomir Mentzen
REKLAMA

Sławomir Mentzen wskazał, że „odmrożenie” polskiej gospodarki nie oznacza, że wróci ona do stanu sprzed koronawirusa. Jak podkreślał polityk Konfederacji, przedsiębiorcy w czasie obostrzeń mogą stracić wiele zasobów.

Sławomir Mentzen w rozmowie z Ewą Zajączkowską-Hernik podkreślił, że sytyacja gospodarcza w Polsce jest trudna z wielu powodów. – Mamy kryzys podażowy – przedsiębiorstwa nie są w stanie produkować przez obowiązujące zakazy, ale mamy również olbrzymi kryzys popytowy – podkreślił.

Nie będzie tak, że przedsiębiorcy przestali pracować na dwa miesiące i po tym czasie znów zaczną. Mogą stracić w tym czasie wszystkie oszczędności, mogą stracić środki przeznaczone na inwestycje, mogą stracić swoich kontrahentów, dostawców, pracowników – wyjaśnił ekonomista.

REKLAMA

Mentzen wskazał też, że przedsiębiorcy żyją w ciągłej niepewności.

Nie dość, że ludzie nie mają pieniędzy, boją się o swoją przyszłość, ponieważ powstała wielka niepewność, to jeszcze Pani wicepremier Emilewicz mówi, że jeżeli będzie trzeba, to nie zawahają się i znowu zamkną gospodarkę. Jak przedsiębiorcy słyszą takie rzeczy, to krew ich zalewa. Nic nie wiedzą o swojej przyszłości, co wywołuje wielką niepewność na rynku pracy – mówił.

Niepotrzebne zamrożenie?

Sławomir Mentzen sceptycznie odniósł się do „zamrażania” gospodarki. Odpowiadając na pytanie, czy było to konieczne, wskazał że to się dopiero okaże. Jednocześnie zaznaczył, że dane z krajów, które tego nie zrobiły wskazują, że mogło być to zbędne. Podkreślił, że Polska i tak nie uniknęłaby recesji przy zamknięciu gospodarek innych krajów. Ekonomista wskazał jednak, że można było znacznie zmniejszyć jej skalę.

Wiceprezes partii KORWiN zaznaczył również, że prognozy analityków na kwiecień nie sprawdziły się.

W kwietniu liczba zatrudnionych spadła o 2,4 proc. Z tych ludzi, którzy bawią się we wróżenie i podają jakieś liczby – nazywa się ich prognostykami, czy tam analitykami – nikt nie przewidywał, że będzie taki spadek w kwietniu. Mówili 0,5 proc. – wyjaśniał.

Wskazał też, że sytuacja jest gorsza niż za czasów wielkiego kryzysu z lat 2008-2009.

Nigdy tak nie było. Straciliśmy w jeden miesiąc więcej miejsc pracy niż przez cały poprzedni wielki kryzys finansowy w latach 2008-2009. Wtedy w najgorszym momencie, w ciągu jednego miesiąca straciliśmy 30 tys. miejsc pracy. A teraz, na start, 150 tys. w jeden miesiąc. Pięć razy więcej niż w najgorszym momencie poprzedniego kryzysu. A u nas to się dopiero rozkręca, bo w Polsce są umowy o pracę często z wypowiedzeniem 3-miesięcznym – mówił.

W Polsce panuje dziwna terminologia, że polska gospodarka została zamrożona, za chwilę się ją odmrozi i wszystko będzie działać, no niestety nie będzie – skwitował.

Źródło: Świat Rolnika Info

REKLAMA