Tak PiS zmarnował kilkadziesiąt milionów złotych Polaków. Testy 4 razy droższe niż na rynku od znajomego

Testy na koronawirusa.
Testy na koronawirusa - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
REKLAMA

Kolejne problemy Prawa i Sprawiedliwości w czasie pandemii. Już nie tylko tajemnicze dotacje dla firmy brata i żony ministra Łukasza Szumowskiego, trefne maseczki, ale i przepłacone kilkukrotnie testy od firmy założonej przez osobę związaną z PiS, która przepisała udziały na żonę.

Nie wypłaszcza się krzywa zakażeń koronawirusem, nie wypłaszcza się też liczba afer PiS-u, które pojawiają się w czasie pandemii. Tym razem „Onet” opisuje kolejny skandal wokół zakupu testów na koronawirusa, które miały być kilkukrotnie przepłacone.

Układy, układziki

Kilkadziesiąt milionów zmarnowanych na wybory, które się nie odbyły, kolejne miliony na maski bez atestu, a teraz jeszcze dziesiątki milionów przepłacone na testach na koronawirusa. Te zostały kupione od firmy założonej przez osobę związaną ze środowiskiem PiS.

REKLAMA

W czasie, kiedy rząd PiS podejmował absurdalne kroki i walczył z tzw. spekulacją, zakazując sprzedaży środków ochrony osobistej przez Internet i regulując ceny, sam przepłacał kilkukrotnie za testy, które były sprowadzone przez firmę Argenta z Turcji.

Firma Argenta została założona przez Tomasz Zdziebkowski, który obecnie przepisał udziały na żonę, a sam działa w branży rolniczej. Udziela się jednak także politycznie, jest wpływowym członkiem w Akademickim Klubie Obywatelskim (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdzie zasiada w trzyosobowej komisji rewizyjnej.

Tajemnicą poliszynela jest, iż AKO jest bardzo blisko związane ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, w szczególności grupą skupioną wokół Antoniego Macierewicza. Wiele z zaangażowanych w AKO osób startowało z list PiS-u do Parlamentu. Jak podaje „Onet” Zdziebkowski, podobnie jak minister zdrowia Łukasz Szumowski, jest także członkiem Zakonu Maltańskiego.

Testy przepłacone 4-krotnie

W sumie na zakupach testów rząd zmarnował kilkadziesiąt tysięcy złotych z pieniędzy podatnika. Firma Argenta kupowała testy w Turcji za 34 złotych za sztukę, przy czym rząd kupował je już za ponad 200 złotych. W tym samym czasie zignorowano o wiele tańsze testy produkcji polskiej. Jak podaje „Onet” średnia cena takich testów na rynku waha się w okolicach 50 złotych.

Skąd taka przebitka? Nie wiem, choć możemy się domyślać. Argenta tłumaczy, że różnica w cenie wynika m.in. z wysokich kosztów transportu, tymczasem okazuje się, że co najmniej jeden transport do Polski został sfinansowany przez polski rząd.

Mechanizm wydawania pieniędzy przez rząd opisał trafnie Milton Friedman, który wskazywał, że rządzący wydają nieswoje pieniądze na nieswoje potrzeby, a więc robią to najmniej efektywnie, bo nie zwracają uwagi ani na koszty ani na jakość zakupów. Dodatkowo dochodzi pokusa załatwiania spraw po znajomości, na której obie strony mogą zarobić – oczywiście kosztem zwykłego obywatela.

REKLAMA