Nie przyjęła mandatu i uniknie kary. Wnioski policji o ukaranie za łamanie obostrzeń odrzucane

Policja daje mandaty za łamanie restrykcji.
Policja daje mandaty za łamanie restrykcji. (Zdj. PAP/Andrzej Rybczyński)
REKLAMA

Pani Agnieszka nie przyjęła mandatu w wysokości 200 złotych za nieuzasadnione przemieszczanie się podczas restrykcji nałożonych przez rząd w trakcie pandemii koronawirusa. Policja skierowała więc sprawę do sądu, a sąd przyznał rację pani Agnieszce.

Sytuacja miała miejsce pod koniec marca, gdy w Polsce panowała psychoza strachu, a policja raz po raz wlepiała mandaty na podstawie kolejnych – wątpliwych prawnie –  rozporządzeń rządu.

Pani Agnieszka, z zawodu prawnik (nie chce podawać nazwiska), wybrała się wraz z członkami rodziny do lasu w Bieszczadach. Dojeżdżając tam samochodem została zatrzymana przez stróżów prawa.

REKLAMA

Funkcjonariusze mieli dla wszystkich pasażerów samochodu propozycję „nie do odrzucenia”. Za złamanie zasad określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia – po 200 zł mandatu.

Brat i szwagierka pani Agnieszki, nie chcąc się czołgać po sądach, karę pokornie przyjęli. Pani Agnieszka natomiast nie. Policja wypełniła więc wniosek i skierowała sprawę do sądu.

Mandaty sypały się na potęgę

Eksperci prawni już wtedy podkreślali, że zakaz przemieszczania się, wprowadzony w ramach rozporządzenia, jest niezgodny z prawem. W internecie powstała nawet akcja #nieprzyjmujmandatu, gdzie prawnicy tłumaczyli, jak się zachować w podobnych sytuacjach. Dotarło to prawdopodobnie także i do policji.

W pierwszych dniach obowiązujących rozporządzeń z mediów lokalnych, ogólnopolskich, jak i mediów społecznościowych co i rusz dobiegały bulwersujące historie o nakładanych mandatach. Z dnia na dzień jednak informacji o absurdalnych karach było coraz mniej.

Sąd odrzuca wnioski

Pani Agnieszka przed sądem częściowo wygrała. Częściowo, bo sąd uznał, że jest winna wykroczenia, ale ukarał ją jedynie naganą. Naganą, która w praktyce nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Mandatu płacić nie musi, a koszty rozprawy poniesie Skarb Państwa, czyli podatnicy.

Sąd uznał więc, że nie ma mnie za co karać, ale skoro już trzeba, to może wystarczy nagana, która nie niesie ze sobą praktycznie żadnych reperkusji. Raczej nie będę się od tej kary odwoływać, żeby już nie generować kolejnych kosztów dla Skarbu Państwa, chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jestem niewinna i nie powinnam być w ogóle karana – komentuje dla „WP Finanse” pani Agnieszka.

I dodaje, że wszelkie mandaty nakładane przez policję na przełomie marca i kwietnia były bezprawne. Ci, co je przyjęli – stracili. Pani Agnieszka, jako osoba zorientowana w środowisku prawniczym, zdradza także, że według jej wiedzy, wszystkie sporządzone wnioski przez policję o ukaranie są przez sądy odrzucane.

Źródło: wp.pl || NCzas.com

REKLAMA