W odmętach lewackiego szaleństwa. Hiszpański rząd sprawdza tabliczki na drzwiach dziecięcych pokoi

Hiszpańskie Ministerstwo ds Równości, któremu szefuje komunistka Irene Moreno inwigiluje społeczeństwo, czy nie popełnia przestępstw
Hiszpańskie Ministerstwo ds Równości, któremu szefuje komunistka Irene Moreno inwigiluje społeczeństwo, czy nie popełnia przestępstw "naruszania równości". Zdjęcie: EPA/Fernando Alvarado Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Hiszpańskie Ministerstwo ds. Równouprawnienia kontroluje całe społeczeństwo i wszelkie przejawy życia pod kątem własnie „równości”. Ostatnio interweniowało w sprawie sklepu, który sprzedawał „niewłaściwe tabliczki” do pokojów dziecięcych.

W Ministerstwie ds Równouprawnienia, któremu szefuje komunistka Irene Montero powstał specjalny departament do inwigilowania społeczeństwa czy przestrzega „równości”. Resortowy Instytut ds. Kobiet i Równości Szans zarządza tzw. Obserwatorium ds. Wizerunku Kobiet, które śledzi, czy wszyscy przestrzegają zasad równości. Na jego czele stoi komunistyczna działaczka LGBT z Podemos Beatriz Gimeno. Działalność owego obserwatorium opiera się w znacznej mierze o anonimowe donosy. Jak coś wytropi, to wtedy Instytut ds. Kobiet i Równości Szans interweniuje.

Tak właśnie stało się w przypadku madryckiego sklepu z zabawkami i rzeczami dla dzieci. Sprzedawano w nim m.in tabliczki do pokojów – dla chłopców i dziewczynek. I tak na tabliczkach do pokojów chłopięcych były napisy: „Tutaj śpi mały bohater”, lub „Tutaj śpi pirat”. Na drzwi do pokojów dla dziewczynek na tabliczkach napisano: „Tu śpi mała księżniczka”, lub np. „Tutaj śpi Królowa domu”.

REKLAMA

Właściciel sklepu otrzymał pismo z ministerstwa w sprawie popełnionego przestępstwa naruszenia równości. Według resortu tabliczki są seksistowskie.

„Instytut ds. Kobiet i Równości Szans, autonomiczny organ podlegający Ministerstwu Równości, zgodnie z powierzonymi mu funkcjami, zarządza Obserwatorium ds. Wizerunku Kobiet w celu zapewnienia właściwego traktowania kobiet w reklamie i mediach, zgodnie z obowiązującymi przepisami” – napisano do właściciela sklepu.

„Kontaktujemy się z tobą, ponieważ poprzez skargę otrzymaną przez Obserwatorium dowiedzieliśmy się, o sprzedaży przez twoją firmę modeli tabliczek do pokoi dziecięcych w różnych wersjach w zależności od tego, czy są dla chłopców lub dziewcząt” – pisze resort i wymienia przestępcze napisy na tabliczkach.

„Biorąc pod uwagę w szczególności odbiorców docelowych, ten rodzaj napisów przyczynia się do wzmocnienia stereotypów związanych z płcią, łącząc wyłącznie dziewczęta z tradycyjną rolą księżniczek i chłopców z bajek z rolami związanymi z działaniem, jak postacie pirackie lub superbohaterowie. W związku z tym mając na względzie społeczną odpowiedzialność, jako urząd muszą przekazać te uwagi i domagać się, aby były one uwzględniane przy projektowaniu twoich wszystkich produktów, a zwłaszcza tych skierowanych do dzieci. Dzięki temu przyczynimy się do budowania bardziej egalitarnego społeczeństwa dla kobiet i mężczyzn, dalekiego od stereotypowych i dyskryminujących ról. Dziękujemy za uwagę i czekamy na twoją odpowiedź. Pozdrawiamy”.

Do pisma załączono zdjęcia tabliczek jako dowód na przestępstwo. Teraz więc prowadzony przez komunistkę resort decyduje o tym jakie tabliczki można sprzedawać i wieszać na drzwiach w środku swego własnego domu. Takich wizji nie miał nawet George Orwell

REKLAMA