Amerykański producent lodów Eskimo zmieni 99-letnią markę lodów – podała w piątek firma. Amerykańscy przedsiębiorcy ulegają obłędowi politycznej poprawności i na masową skalę zmieniają nazwy i loga swych produktów. Niedługo już na żadnym produkcie nie zobaczymy ludzkiej sylwetki.
Po rozruchach jakie wybuchły z powodu śmierci czarnoskórego George’a Floyda amerykańskie firmy na wyścigi manifestują swój „sprzeciw” wobec rasizmu i podporządkowują się totalitarnej poprawności politycznej, która ogarnia wszystkie dziedziny życia.
Ostatni przykład to amerykańska firma Dreyer’s Grand Ice Cream produkująca lody na patyku Eskimo. „Jesteśmy zaangażowani w to, by stać się częścią ruchu działającego na rzecz równości rasowej i uznajemy, że nazwa (lodów Eskimo – przyp. red.) jest obraźliwa” – napisał w oświadczeniu szef marketingu firmy.
„To posunięcie jest częścią większej strategii, aby umocnić to, że nasza firma i marki odzwierciedlają wartości naszych pracowników”. Oprócz nazwy zmieni się logo lodów, które przedstawia ubranego w futro eskimoskiego chłopca stojącego na tle lodowych pól.
Firma Dreyer’s Grand Ice Cream poszła w ślady setek innych amerykańskich przedsiębiorstw, jak choćby producent sosów i ryżu Uncle Ben, których symbolem była twarz dobrodusznego i szczęśliwego murzyna. Tak samo jest w przypadku produktów Cream of Wheat, w tym płatków śniadaniowych, których maskotką jest czarny szef kuchni.
„Rozumiemy, że istnieją zastrzeżenia dotyczące wizerunku szefa kuchni”, napisała w oświadczeniu firma B&G Foods i zapewniła, że rozpoczyna przegląd nazw swych produktów i symboli, które na nich widnieją.
To szaleństwo już wcześniej dotarło do Polski, ale nie na taką skalę. Czempionem tropienia niewłaściwych nazw są lewacy i „Gazeta Wyborcza”, którym przeszkadzają nazwy budyniu, proszku do pieczenia, czy margaryny.
Ten obłęd sprawi, że na produktach ostaną się tylko sylwetki białych ludzi. Wtedy wariaci od walki z rasizmem, czempioni politpoprawności stwierdza, że to tez jest rasistowskie i dyskryminuje inne rasy. Uznają, że to dyskryminacja, iż nie ma ludzi kolorowych, a tylko biali, więc zażądają, by i tych usunięto. Potem przyjdzie czas na zwierzęta. Znajdą się bowiem ich obrońcy i ekofanatycy, którzy wmówią, że w ten sposób się zwierzęta eksploatuje i uprzedmiotawia. Ten proces nie będzie miała końca.