Kolejne 125 milionów wyrzuconych w błoto przez Szumowskiego? Kupili testy, których nikt nie używa

Łukasz Szumowski.
Łukasz Szumowski. / foto: PAP
REKLAMA

125 milionów złotych na testy, które nie są wykorzystywane zmarnowało Ministerstwo Zdrowia – donosi „Gazeta Wyborcza”. Co więcej, większość z zakupionych testów na koronawirusa nigdy do Polski nie dotarła.

Testy antygenowe firmy PCL, które ministerstwo kupiło na początku kwietnia kosztowały w sumie ponad 125 milionów złotych. Cena ta obejmowała okrągły milion sztuk, które miały trafić do Polski. Tak się jednak nie stało, a do naszego nieszczęśliwego kraju dotarło zaledwie 150 tysięcy z nich.

Milion sztuk testów

Testy te miały charakteryzować się duża szybkością uzyskania wyniku, który byłby wiadomy po kilkunastu, kilkudziesięciu minutach, a nie kilku godzinach jak w przypadku testów laboratoryjnych. Początkowo zakupiono aż 27 tysięcy sztuk testów, które miały być testowane przez Państwowy Zakład Higieny.

REKLAMA

Jakie były wyniki owych testów nie wiadomo, wiadomo natomiast, że po ich przeprowadzeniu resort zdecydował się na wydanie ogromnej kwoty na milion sztuk. Jak donosi „Gazeta Wyborcza” sposób przeprowadzenia testów budzi duże wątpliwości.

– PZH poinformował jednak, że wcale nie przeprowadza walidacji testów firmy PCL, a jedynie dokonał ich „sprawdzenia” (wynik testu porównano z testem molekularnym, bez oceny czułości, czyli tego, na ile jest on pewny) – czytamy.

Nieużywane testy

Być może zakup przyjdzie do Polski na zapowiadaną przez ministra zdrowia drugą falę epidemii, bo jak na razie trafiło ich do nas zaledwie 150 tysięcy, a więc mniej niż jedna piąta zamówienia. Ponadto nikt z nich nie korzysta, leżą i czekają w bazie Rezerw Sanitarno-Przeciwepidemicznych w Porębach.

Wskazuje się na skuteczność takich testów w domach opieki społecznej. Wobec zniesienia ograniczeń i braku zahamowania epidemii ich wykorzystanie mogłoby faktycznie być pomocne.

Jak na razie jednak nikt z nich nie korzysta, a trudno mówić o tym byśmy jakąś pierwszą falę mieli za sobą i testy miały oczekiwać na zapowiadaną przez ministra drugą falę.

Z całą pewnością zakup pewnych towarów, których termin przydatności jest długi, na czas przyszłych sytuacji kryzysowych przez państwo jest działaniem pożądanym, jeżeli już uznajemy, że rząd ma za to odpowiadać. Obecna „pandemia” pokazała jednak jak nieskuteczne są rządy w wykonywaniu tego zadania, a teraz propagandowo będą przygotowywać się na kolejne epidemie, zaniedbując inne zagrożenia.

REKLAMA