„Jeżeli zwyciężymy, będziemy mieli gwarancję, że Polska będzie otwarta i tolerancyjna”. Tak „językiem Sorosa” przemówił Rafał Trzaskowski w niedzielę 5 lipca w Dąbrowie Górniczej.
Dalej straszył, że „jeśli Andrzej Duda wygra wybory, PiS będzie dokręcał śrubę, próbował atakować wolne media i samorządy”. Biorąc po uwagę to, co wyczynia z wolnością słowa sorosowskie „Open Society” i jego przybudówki groźba jest słaba. Owo „dokręcanie śruby” przez PiS to przecież amatorszczyzna.
Wiadomo, że nowomowa kandydata KO bywa wieloznaczna i nie znaczy nic. Jednak to jaką treścią zostaną wypełnione takie określenia jak „Polska otwarta”, czy „tolerancyjna”, można przewidzieć.
Zalatuje to np. wpuszczaniem szerokiego strumienia migrantów i „wzbogacania kulturowego” Polski. Z kolei „tolerancja” to ostatnio jedynie coraz szersza uległość wobec postulatów ideologii LGTB, a że Trzaskowski woli chodzić na parady, niż na procesje, nie jest żadną tajemnicą.
Mieszkańcy Zagłębia mogli się jeszcze dowiedzieć, że „jeżeli zwyciężymy” to „możemy zostawić te stare spory za sobą, że możemy patrzeć w przyszłość, ale przede wszystkim będziemy mieli gwarancję, że Polska będzie otwarta, tolerancyjna, że będzie stała na samorządności, że będzie wspierała organizacje pozarządowe”.
Zapewne w jeszcze większym zakresie także Open Society i jego krajowe przybudówki. Trzaskowski dodał – „Zwyciężymy drodzy państwo również dlatego, że dobrze wiemy, co knują rządzący”. Niestety nie wszyscy jeszcze dobrze wiedzą, co knuje kandydat KO i jego otoczenie…
https://t.co/2H8q7c23fv Michnik dla Die Zeit: Polska jest podzielona od ok. 220 lat. Od zawsze istniały dwie wizje kraju, jedna otwarta, pluralistyczna i druga zamknięta, etnocentryczna.
Ujmę to tak: 'Od 220 lat są dwa obozy. Patriotyczny i zdrady narodowej. Reszta to semantyka.
— Referat 🇵🇱 (@AntyKomuszek) July 5, 2020
Źródło: PAP