W Warszawie problemy z głosowaniem. „Powiedział, że nie zagłosuję 'bo nie’. (…) Cała Warszawa dostaje takie zgłoszenia”

Wybory. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP
Wybory. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP
REKLAMA

Skontaktowała się z nami jedna z naszych Czytelniczek z Warszawy. Jak relacjonuje, nie mogła oddać głosu w komisji do której się zarejestrowała przez Internet – podaje portal kontrrewolucja.net. Ostatecznie, żeby móc zagłosować musiała przejechać przez całe miasto, a jest osobą niepełnosprawną. Jak przyznała, w Warszawie takie sytuacje występują częściej.

Około 2 tygodnie temu zgłosiłam się jako osoba, która chce podać alternatywny adres zamieszkania, niezgodny z adresem zameldowania, by oddać głos w innej komisji wyborczej. Wniosek został przyjęty przez portal gov.pl, przez profil zaufany. Nie dostałam żadnego potwierdzenia, że wniosek został przyjęty lub nie – mówi portalowi kontrrewolucja.net pani Anna.

REKLAMA

Zwróciła też uwagę, że wiele osób zamieszkujących na Żoliborzu nie otrzymało takiego potwierdzenia. Takie informacje otrzymała na jednej ze stron na Facebooku.

Strona była wczoraj w remoncie, więc nie mogłam sprawdzić, czy jestem dopisana. Dzisiaj okazało się, że nie ma mnie w spisie – podkreśliła.

Po próbie wyjaśnienia, która przerodziła się w głośną utarczkę słowną, osoba z komisji powiedziała, że pani Anna „ma na własny koszt i na własną rękę dzwonić do komisji” i dowiedzieć się, gdzie jest zarejestrowana i czemu nie może oddać głosu.

Zadzwoniłam do komisji. Pan, z którym rozmawiałam, był bardzo nieporadny moim zdaniem. Powiedział, że on się tym nie zajmuje i że nie oddam głosu, „bo nie” – relacjonuje pani Anna.

Po zrobieniu dużej awantury przewodniczący komisji w końcu powiedział, że on sam zadzwoni. Dowiedział się, że wniosek nie został przyjęty, tzn. nie zarejestrowano go. Nikt mnie o tym nie poinformował – stwierdza kobieta.

Przy okazji powiedział mi, że bardzo dużo takich wniosków było przy poprzedniej turze i że to u nich „standard”, że tak powiem. I że to jest „normalne” i muszę teraz jechać na własny koszt na drugi koniec miasta [gdzie jest zameldowana – red. Kr] – mówi dalej pani Anna podkreślając, że jest osobą niepełnosprawną.

Szczery do bólu rozmówca pani Anny przyznał, że „to samo jest także w innych dzielnicach i że cała Warszawa dostaje takie zgłoszenia o niedopisaniu”.

REKLAMA