Brzydko, ale znacznie taniej. Rosyjskie dyskonty podbiją polski rynek? Pierwszy Mere otwarty!

Sieć sklepów Mere Svetofor fot. materiały prasowe Svetofor
Sieć sklepów Mere Svetofor fot. materiały prasowe Svetofor
REKLAMA

Brak sklepowych półek, towary prosto z palet albo kartonów, różne wzory posadzek, wystrój byle jaki i niespójny, ale za to rewelacyjne ceny – średnio o 20 proc. niższe niż w Lidlu czy Biedronce. Pierwszy rosyjski dyskont Mere otworzył się w Częstochowie. Czy sieć ma szansę podbić polski rynek?

Mere w Polsce otworzyło się po „cichu”. Nie poprzedzała tego żadna kampania reklamowa, nawet strona internetowa jest nieaktualna. Termin otwarcia był zresztą wielokrotnie przekładany. Pierwszy dyskont miał działać już rok temu, a zaczął działać dopiero teraz.

W Mere koszty ograniczane są do minimum. Taki model biznesowy przyjęli Rosjanie. Idą zdecydowanie pod prąd trendom konsumenckim.

REKLAMA

„Równie dobrze (klient – red.) mógł wejść do wehikułu czasu, bo to, co zobaczył, absolutnie nie przypomina sklepów, które nazywane są dziś dyskontami, a tak naprawdę powinny już być klasyfikowane jako supermarkety. Inwestycje poczynione w pierwszej placówce Mere zostały ograniczone do absolutnego minimum, co widoczne jest gołym okiem, na każdym kroku” – opisuje portal wiadomoscihandlowe.pl, którego wysłannik był na otwarciu dyskontu Mere w Częstochowie.

Brzydko, ale tanio

W budynku, w którym aktualnie działa Mere, kiedyś był sklep chiński. Nie silono się na remont. Pod sufitem podwieszony jest kontener z napisem „biuro”, a posadzka co jakiś czas zmienia wzór i kolor. To pozostałości po poprzednich właścicielach.

Nie ma też sklepowych półek. Włodarze Mere wychodzą z założenia, że skoro można sprzedawać prosto z palet i kartonów, to po co wydawać pieniądze na sklepowe meble? Do układania towaru na półkach potrzeba także więcej pracowników. A większe koszty, to finalnie wyższa cena produktu.

Standardy są więc daleko odbiegające od, uchodzących za najtańsze w Polsce, Biedronki czy Lidla. Ale coś za coś. Jest taniej.

„Przykładowe ceny? 3 litry gazowanej oranżady Fest kosztują 2,14 zł, a 5 litrów mydła w płynie marki „Mydło w płynie” – 7,92 zł. Pół litra brandy Napoleon Petit 30% wyceniono na 21,56 zł, a półlitrowa puszka piwa Tarczyn kosztuje 1,77 zł. Kilogram śliwki kalifornijskiej kosztuje 12,53 zł, 400 g herbatników Petit Beurre sprzedawane jest po 2,36 zł. Z kolei 72 sztuki chusteczek nawilżanych Beauty&Care klienci nabędą za… 2,74 zł”piszą wiadomoscihandlowe.pl.

Mere podbije Polskę?

Mere obecne jest w Rosji (ok. 900 sklepów), na Białorusi, Litwie, w Kazachstanie, Azerbejdżanie, Rumunii, a od niedawna także w Niemczech. Gdy w styczniu 2019 otwierano pierwszy dyskont w Lipsku, zainteresowanie okazało się tak duże, że trzeba było zamknąć sklep na dwa dni, by go ponownie zatowarować.

W Polsce na razie takiego zainteresowania nie widać. Klientów na otwarciu było raczej mało. Bo nie było promocji, co w ocenie właścicieli jest zbędnym kosztem. Mere planuje otworzyć w Polsce ok. 100 sklepów – głównie w dużych i średnich miastach.

W skrócie: może być brzydko, ale ma być naprawdę tanio. Czy taki model biznesowy ma szansę sprawdzić się nad Wisłą?

 

REKLAMA