Bizancjum rządu PiS. Polska ma najwięcej ministerstw w UE! Konfederacja chce natychmiastowych zmian [VIDEO]

Zaprzysiężenie rządu w 2019 roku.
Obrazek ilustracyjny/Zeszłoroczne zaprzysiężenie rządu/23 ministerstwa, 106 ministrów, wiceministrów, sekretarzy i podsekretarzy. Oto administracja rządowa PiS-u. (Fot. Adam Guz/KPRM)
REKLAMA

– W Warszawie-Śródmieściu należy uważać przy przechodzeniu przez ulicę, żeby się nie potknąć o jakiegoś wiceministra – mówił na konferencji prasowej w Warszawie Grzegorz Braun. Przedstawiciele Konfederacji zabrali głos w sprawie planowanej rekonstrukcji rządu. Wskazali, że biurokratycznego rozpasania władzy mogą „zazdrościć” nam inne europejskie kraje.

Prawo i Sprawiedliwość, wygrywając wybory parlamentarne w 2019 roku, powołało trzy nowe ministerstwa. Teraz coraz więcej wskazuje na to, że podczas planowanej jesienią rekonstrukcji rządu liczba ministerstw ulegnie zmniejszeniu. Ale powstaną też tzw. superministerstwa.

Administracja rządowa w Polsce w ostatnich latach to jest jedno wielkie Bizancjum, które jak się zmienia, to na niekorzyść i nie z pobudek merytorycznych, ale politycznych – mówił Jakub Kulesza.

REKLAMA

23 ministerstwa, 106 ministrów, wiceministrów, sekretarzy, podsekretarzy

Poseł Konfederacji poinformował, że jego ugrupowanie przygotowało zestawienie zawierające porównanie, jak polska administracja rządowa wygląda na tle innych krajów Unii Europejskiej.

Niestety, jesteśmy na czele, ale na czele niechlubnego rankingu. Mamy najwięcej ministerstw w całej Unii Europejskiej – 23 ministerstwa. Mamy 106 polityków w randze ministra i wiceministra, sekretarza, podsekretarza stanu – mówił.

Jako przykład „odchudzonej” administracji Kulesza podał przykłady Szwajcarii, która ma osiem ministerstw, Cypru i Austrii (po 11), Węgier i Łotwy (po 13) oraz Litwy – 14.

Można administrację rządową odchudzić, ale takich zmian nawet nie podjęto (…) W ciągu pięciu lat wprowadzono 21 zmian, ale nie na funkcjach ministrów, tylko w działach administracji. Ministerstwa były łączone, rozłączane, powstawały, były likwidowane – wyliczał Kulesza.

Zmiany pozorowane

Przedstawiciele Konfederacji mówili m.in. o ministerstwie od budownictwa, które za rządów PiS-u miało już pięć różnych nazw. Na stanowisku ministra finansów natomiast od czerwca 2019 roku zasiadało pięć różnych osób.

Oprócz ciągłych działów, podziałów, reorganizacji ministerstw, na to nakłada się istna karuzela śmiechu. Najbardziej patologicznym przykładem jest ministerstwo finansów, które miało osiem zmian na stanowisku ministra od objęcia rządów przez PiS. Samo to ministerstwo cztery razy zmieniało swoją nazwę i kompetencje. Od czerwca 2019 roku mieliśmy pięciu różnych ministrów. Doszło do politycznej degradacji ministerstwa finansów – mówił dr Sławomir Mentzen.

Konfederacja chce zmian i proponuje maksymalnie 12 ministerstw

My, jako Konfederacja, nie mamy tylu partyjniackich zobowiązań. Nie mamy tylu gąb do wykarmienia i w związku z tym bez żadnych kompleksów przystąpimy, jeśli rodacy umożliwią nam uzyskanie realnego dostępu do władzy, do likwidacji tego zintegrowanego systemu paśniku dla partyjnych cwaniaków – zapowiedział Grzegorz Braun.

Polityk ironicznie zaproponował władzy, by utworzyła ministerstwo obfitości i szczęśliwości albo ministerstwo miłości, by prominentni działacze władzy mogli regularnie wymieniać się na stanowiskach.

Trzeba jak najszybciej przywrócić Polsce normalność. Na początek należy skrócić i wyrzucić. Jeśli mamy kilkadziesiąt resortów, a tutaj w Warszawie-Śródmieściu należy uważać przy przechodzeniu przez ulicę, żeby się nie potknąć o jakiegoś wiceministra (…), to jest garb, którego żadne normalne państwo, tej konstrukcji prawno-administracyjnej, nie wytrzyma – wskazywał Braun.

Nie wytrzyma takiego naporu zachłannych, łapczywych, partyjnych gąb do wykarmienia. To trzeba po prostu zmienić. Konfederacja ma w tej mierze bardzo zdecydowane plany – zapewniał Braun. Dodał, że wśród Konfederacji toczy się spór, czy ministerstw powinno być „aż tuzin, czy wystarczy pół tuzina”.

REKLAMA