Borys (PO)Budka! Właśnie wyrzucają Cię ze stołka przewodniczącego

Koalicjanci i członkowie PO domagają się dymisji Borysa Budka. Zdjęcie: PAP/Piotr Polak
Borys Budka. Zdjęcie: PAP/Piotr Polak
REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że dni Borysa Budki jako szefa Platformy Obywatelskiej i szefa klubu parlamentarnego KO są policzone. Członkowie jego ugrupowania i koalicjanci otwarcie i publicznie kwestionują jego przywództwo.

– Nie ma innego wyjścia dla Koalicji Obywatelskiej niż natychmiastowa dymisja szefa klubu Borysa Budki – ocenił w rozmowie z Onetem poseł KO Tomasz Zimoch. Wyraził też żal, że Budka w sytuacji, która wywiązała się po głosowaniu nad zmianami podwyższającymi wynagrodzenia, nie przeprosił.

Zimoch w rozmowie opublikowanej we wtorek na portalu Onet.pl pytany był, dlaczego jako jeden z dziewięciu posłów KO zagłosował w piątek przeciwko podwyżkom dla klasy politycznej. – To powinno być oczywiste dla każdego. Przecież o ile jasne jest, że istnieje potrzeba podwyższenia pensji politykom – to równie jasne jest również to, że nigdy nie powinni oni dostać pieniędzy pierwsi – powiedział.

REKLAMA

Smutne, że po tym wszystkim szef klubu Borys Budka nie powiedział najważniejszego słowa: „przepraszam” – ocenił.

Jak powiedział Zimoch, po głosowaniu „wszyscy mają kaca”. – Dlatego uważam, że nie ma dla nas, dla klubu KO innego wyjścia niż natychmiastowa dymisja szefa klubu – podkreślił. Zwrócił przy tym uwagę, że nowy szef klubu miał pojawić się już dawno, a łączenie tej funkcji ze stanowiskiem szefa partii miało być przejściowe.

– Konieczne są również nowe wybory całego kierownictwa i kolegium klubu. Od czterech miesięcy nie spotkało się prezydium klubu. Klub jest źle prowadzony, nie ma pomysłu, planu, strategicznych rozwiązań. O partii nie będę się wypowiadał, bo nie jestem jej członkiem, ale klub bezwzględnie musi się zmienić. Nie można traktować posłów jak małpek do naciskania przycisków na maszynkach do głosowania – powiedział Zimoch.

Zapytany, czy jego zdaniem KO może się rozpaść, przyznał, że nie da sobie ręki uciąć, że przetrwa. Krytycznie odniósł się także, że do porozumiewania się z PiS w sprawie podwyżek doszło w kuluarach. – Jeśli po wyborach mówiło się, że obóz rządzący oszukiwał i oszukuje Polaków, a następnego dnia wchodzi się w zakulisowe rozmowy i układy dotyczące podwyżek, to w jakim świetle stawia się siebie samego? Efekt jest taki, że za te podwyżki wszyscy winią opozycję, głównie KO. A ja po raz kolejny przypomnę – to był pomysł PiS – powiedział.

Z kolei senator PO Bogdan Zdrojewski w rozmowie z „Super Expressem” oznajmił, że głosowanie w Sejmie za podwyżkami płac dla polityków, to wyraz kryzysu przywództwa w Platformie Obywatelskiej.

– Pojęcie umiaru, stosowności i poczucia pewnej empatii, to ważne dla mnie kategorie w polityce. Natomiast od 2-3 lat mówię o kryzysie przywództwa w Platformie i to kryzys, jak widać, trwający – odpowiedział senator KO.

Dopytywany, czy głosowanie za podwyżkami, to przejaw tego kryzysu Zdrojewski odparł, że „tak”.

– Traktuję to piątkowe głosowanie w Sejmie jak termometr sprawdzający stan gorączki, która trapi PO. Nie jesteśmy w stanie wyjść z pewnego kryzysu, brakuje wyczucia i empatii wobec oczekiwań społecznych. A także zrozumienia, że Platforma reprezentuje inny elektorat niż PiS. W związku z tym oczekiwania elektoratu i jego aktywność wobec tego błędu nie powinna nikogo dziwić. A raczej powinna być źródłem pewnej satysfakcji – podkreślił polityk.

Według niego, „wyczulone społeczeństwo, któremu chce się jeszcze protestować, naciskać, manifestować określone oczekiwania wobec PO, jest dowodem, że nadzieje wobec Platformy jeszcze nie zgasły”.

– Gdyby te reakcje nie były tak liczne, tak częste, tak mocne i tak wyraźnie skierowane do partii, oznaczałoby to, że formacja zakończyła swój byt” – ocenił Zdrojewski.

REKLAMA