Szwajcarzy izolują się od Unii Europejskiej. Przestępczość spada…

Słup graniczny w Boncourt Fot. Wikipedia
REKLAMA

Niby Schengen, niby wszyscy się kochają… Tymczasem miasto Boncourt zwróciło się do władz Szwajcarii o zamykanie na noc granic z Francją. Chodzi o ograniczenie liczby włamań, które stały się tam plagą. Mieszkańcy wiążą to z ponownym otwarciem granic między dwoma krajami.

Miasto Boncourt idzie śladami innej szwajcarskiej miejscowości nadgranicznej – Porrentruy. Tam zamknięto dostęp do miejskiego basenu dla Francuzów, którzy zbytnio tu rozrabiali. Po „odmrożeniu” obostrzeń związanych z koronawirusem, Szwajcaria zwraca uwagę na wzrost przestępczości i antyspołecznych zachowań.

Za te zjawiska obwinia się… przybyszy z Francji. Miasto Boncourt w Jurze Szwajcarskiej, liczy tylko 1000 mieszkańców. Kiedy zamknięto granice, przestępczość spadła tu do zera. Po ich ponownym otwarciu liczba włamań liczona rok do roku, wzrosła… pięciokrotnie.

REKLAMA

Trzeba jednak dopowiedzieć, że autorami tych włamań nie są Francuzi, ale na ogół przebywaj acy na terytorium tego kraju migranci. Burmistrz Boncourt złożył wniosek o zamknięcie granicy na noc jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy otrzymał odmowę i informację o tym, że jego kraj należy do strefy Schengen. Taki środek utrudniał by życie także pracowników transgranicznych.

Warto przypomnieć, że na początku sierpnia Rada Miejska Porrentruy postanowiła zarezerwować miejski basen tylko dla mieszkańców Szwajcarii. W uzasadnieniu stwierdzono, że, ma to „zapewnić porządek publiczny i bezpieczeństwo zdrowotne”. Wejście na basenu odbywa się za okazaniem dowodu osobistego lub pozwolenia na pobyt w Szwajcarii.

Francuzi mocno się oburzyli. Jednak to „rezydenci” ich kraju wszczynali tu bójki i odstraszali innych bywalców.

Źródło: Valeurs Actuelles

REKLAMA