Czeka nas kolejny lockdown? Wiceminister finansów nie wyklucza takiego scenariusza

wiceminister finansów Piotr Patkowski
Piotr Patkowski. / foto: YouTube: Telewizja Republika
REKLAMA

Wiceminister finansów Piotr Patkowski przestrzegł, że „wielkie zamykanie gospodarki jesienią może powrócić”. Jednocześnie wiceszef resortu przyznał, że nie można wykluczyć kolejnego lockdownu w Polsce.

Piotr Patkowski stwierdził, że nie można wykluczyć drugiego lockdownu – takiego, z jakim mieliśmy do czynienia w marcu i kwietniu. W praktyce byłby to kolejny cios nie tylko dla osłabionej już gospodarki, lecz przede wszystkim dla właścicieli firm i pracowników.

Nie możemy w 100 proc. wykluczyć drugiego lockdownu, na takim samym poziomie jak wiosną – mówił Patkowski. Wiceminister finansów stwierdził jednak, że bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz.

REKLAMA

Nie będzie to totalny lockdown, tylko punktowe wyłączanie sektorów gospodarki – wyjaśnił. Oznaczałoby to zamykanie kin, barów, restauracji tylko w określonych regionach. Strategia ma być jednak uzależniona od rozwoju sytuacji epidemicznej w Polsce.

Z danych GUS za II kwartał 2020 roku wynika, że liczba rejestracji podmiotów gospodarczych spadła o niemal 32 proc. w porównaniu z analogicznym okresem w roku poprzednim. Wzrosła natomiast liczba upadłości podmiotów gospodarczych. W II kwartale 2020 roku wyniosła ona 157, co oznacza, że była aż o 19,8 proc. wyższa niż w analogicznym okresie w roku 2019.

Wzrost liczby upadłości dotknął przemysł, usługi, transport oraz gospodarkę magazynową. Upadały także podmioty z branży gastronomicznej i hotelarskiej.

Lockdown dotknął także polską służbę zdrowia. Zdaniem kardiologa Pawła Basiukiewicza taka strategia była bezcelowa.

Pamiętają Państwo jakie hasło legło u podstawy lock-downu ? Flattening the curve – spłaszczanie krzywej. Robiono i promowano to po to, żeby nie doprowadzić do kolapsu systemów opieki. Jak wiemy, kolaps nastąpił na skutek lockdownu, a nie przeciążenia systemu obłożnie chorymi i właściwie trwa do dzisiaj – bo przecież nie mamy zapchanych respiratorów tylko zamknięte drzwi – ocenił lekarz.

Jak podkreślał Basiukiewicz, „co do zasady nikt życia nie miał nikomu ratować”, a sam lockdown miał wydłużyć czas „wymierania ciężkich nieuleczalnych przypadków, aby naraz nie trafiali do szpitala na respirator w jednym okresie”.

Źródła: RMF24/nczas.com

REKLAMA