
W Australii dochodzi do skandalicznych praktyk. Policja używa arsenału dronów do wyłapywania na ulicach osób bez maseczek i szpiegowania samochodów, które zbytnio oddaliły się od domu.
W Stanie Wiktoria w Australii policja zaczęła używać dronów do łapania osób łamiących przepisy covidowe. Głównie chodzi tu o mieszkańców stolicy stanu – Melbourne.
Od dłuższego czasu w mieście panuje stan wyjątkowy związany z epidemią koronawirusa. Ludzie muszą nosić maski i nie wolno im się poruszać dalej, niż 5 km od domu.
Drony latające nad miastem mają za zadanie wyłapywać z tłumu osoby bez masek. Jeszcze większe kontrowersje budzi pomysł, by maszyny szpiegowały samochody i notowały, które oddalają się zbytnio od miejsca zamieszkania.
Sprawę skomentował ks. Jacek Gniadek, misjonarz znany z konserwatywno-liberalnych poglądów.
„Czy to jest świat, w którym chcesz żyć? To, co wczoraj było dystopiczną literaturą fantastycznonaukową, dzisiaj staje się rzeczywistością” – pisze kapłan.
Na początku pandemii pisaliśmy o tym, że do podobnych praktyk dronów używają Chińczycy. Więcej o tym TUTAJ. Najwyraźniej to, co jeszcze kilka miesięcy temu było możliwe tylko w komunistycznym reżimie, teraz stają się normą również w państwach demokratycznych.
Źródło: zdnet.com, nczas.com