Andruszkiewicz zabrał głos w sprawie żony: „Interesuje ją wyłącznie ciężka praca”

Adam Andruszkiewicz z żoną Kamilą/Fot. Instagram adamandruszkiewiczpl
Adam Andruszkiewicz z żoną Kamilą/Fot. Instagram adamandruszkiewiczpl
REKLAMA

Pod koniec sierpnia Kamila Andruszkiewicz została prezesem jednoosobowego zarządu Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. Po burzy w mediach zrezygnowała jednak z tego stanowiska. Teraz głos w sprawie zabrał jej mąż, wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz.

Wybór żony wiceministra cyfryzacji na to stanowisko wzbudził spore kontrowersje. Także ze względu na zarobki poprzedniej prezes, która w 2019 roku zarobiła 175 tys. zł. W piątek Kamila Andruszkiewicz poinformowała o rezygnacji ze stanowiska. Jak podkreślała, decyzja ta „to przejaw troski o dobre imię Fundacji”.

„Moja Żona zawsze sobie samodzielnie radziła. Jest osobą bardzo pracowitą, która jeśli podejmuje się zadania, realizuje je od A do Z. Podobnie było kiedy kierowała Fundacją ARP – w pracę angażowała się maksymalnie, chcąc jak najlepiej wypełnić swoje obowiązki” – oświadczył Adam Andruszkiewicz.

REKLAMA

Podkreślił również, że jego żona posiada dobre wykształcenie. „Pomijając kwestię wykształcenia, które posiada – dowodem na jej wiedzę oraz pracowitość jest chociażby biegła znajomość 3 języków obcych (szlify zdobywała m.in. na paryskiej Sorbonie). Fundacja również chciała, wykorzystując te cenne umiejętności mojej Żony, rozpocząć międzynarodowe projekty charytatywne” – dodał.

Polityk podkreślił, że decyzja o rezygnacji z zajmowanego przez jego żonę stanowiska miała udowodnić, że „interesuje ją wyłącznie ciężka praca”.

„Kamili nigdy nie zależało na tym, by pełnić jakieś ładnie brzmiące stanowiska dla samych stanowisk, interesuje ją wyłącznie ciężka praca. Stąd też m.in. decyzja o rezygnacji z funkcji Prezesa Fundacji, aby to jasno udowodnić. W dodatku informacja o jej rzekomych zarobkach także została przekłamana. Podana w mediach kwota była fałszywa – znacznie zawyżona” – dodał.

Zdaniem polityka, nazwisko sprawiło, że jego żona stała się przedmiotem nagonki, a atakujący nie brali pod uwagę faktów. „Liczy się tylko to, że nazywa się Andruszkiewicz. A to na starcie powoduje, że dla moich przeciwników jest osobą, którą można bez pardonu atakować i opluwać” – stwierdził.

„Kamila zrozumiała to i widząc jak jesteśmy atakowani, samodzielnie (nie pod żadnymi tajemniczymi naciskami, które dziś wymyślają dziennikarze), podjęła decyzję o rezygnacji z kierowania Fundacją. Zachowała się honorowo, nie chcąc narażać na szwank także mojej służby publicznej. Za to bardzo serdecznie Jej dziękuję i życzę, by w takich chwilach, innych też było stać na taki gest” – skwitował Andruszkiewicz.

Źródła: Facebook/nczas.com

REKLAMA