Respiratory od handlarza bronią są całkowicie bezużyteczne? Rzecznik resortu zdrowia wyjaśnia

Oddział intensywnej terapii wyposażony w respiratory. Zdjęcie ilustr.: EPA/TAMAS KOVACS HUNGARY OUT Dostawca: PAP/EPA.
Oddział intensywnej terapii wyposażony w respiratory. Zdjęcie ilustr.: EPA/TAMAS KOVACS HUNGARY OUT Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Michał Szczerba i Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej twierdzą, że zakupione przez ministerstwo zdrowia respiratory od handlarza bronią nie nadają się do użytku. Nie posiadają bowiem m.in. wypełnionych paszportów urządzenia i kart gwarancyjnych. Politycy opozycji domagają się powołania komisji śledczej w tej sprawie. Rzecznik resortu odpiera jednak te zarzuty.

Szczerba podkreślał, że w kwietniu resort zdrowia podpisał umowę, która była „przykładem absolutnej niegospodarności”.

Mamy niewątpliwie do czynienia z aferą wszech czasów w resorcie zdrowia. Wzywamy panią marszałek Witek o uzupełnienie porządku obrad, tak by na najbliższym posiedzeniu Sejmu powołać komisję śledczą w tej sprawie – mówił we wtorek podczas konferencji prasowej Michał Szczerba.

REKLAMA

Z 1200 zamówionych w kwietniu przez Polskę u byłego handlarza bronią respiratorów do naszego kraju dotarło tylko 200. W sumie urządzenia te kosztowały 9 mln euro. Łączna kwota zaliczek, które wypłacił resort zdrowia, wyniosła 35 mln euro. Do tej pory nie udało się jednak odzyskać wszystkich środków przelanych na konto firmy E&K.

Ministerialne protokoły

Podczas wtorkowej konferencji prasowej prowadzący od kilku miesięcy kontrolę poselską Michał Szczerba i Dariusz Joński przedstawili dokumenty. Mają one potwierdzać, że zakupione przez resort respiratory są zupełnie bezużyteczne.

Z protokołów, które otrzymaliśmy z ministerstwa, wynika, że respiratory są bez kart gwarancyjnych, bez wypełnionych paszportów urządzenia, co jest ustawowym obowiązkiem, bez gwarancji serwisu, bez listy dostawców sprzętu zamiennego i bez potwierdzonych certyfikatów użytkowania. A to oznacza, że prawdopodobnie zostało złamane prawo. W magazynach Agencji Rezerw Materiałowych zalega 200 respiratorów, które nie mogą być użytkowane. Biegnie również ich krótka, bo dwuletnia gwarancja, której udzielił handlarz bronią – mówił Szczerba.

Kilka dni wcześniej te same dokumenty przedstawiła Sieć Obywatelska – Watchdog Polska.

Zamawiającemu przysługiwało prawo odmowy odbioru urządzenia w przypadku dostarczenia urządzeń niezgodnych z umową i bez dokumentów. Urzędnicy, których przełożonym był wówczas Łukasz Szumowski, którzy przyjmowali ten sprzęt, powinni skorzystać z tej możliwości – twierdził poseł KO.

Według Szczerby, zamówione respiratory „nie posiadały nawet przewodów łączących tlen z urządzeniem”.

W związku z wiedzą, którą posiadamy, nie mamy innego wyjścia, jak uzupełnić złożony już do prokuratury wniosek o możliwości popełnienia przestępstwa. Taki uzupełniony wniosek trafi również do Najwyższej Izby Kontroli, która zamierza rozpocząć szeroką kontrolę wszystkich zakupów covidowych od marca tego roku – dodał Dariusz Joński.

W związku z wiedzą, którą posiadamy, nie mamy innego wyjścia, jak uzupełnić złożony już do prokuratury wniosek o możliwości popełnienia przestępstwa. Taki uzupełniony wniosek trafi również do Najwyższej Izby Kontroli, która zamierza rozpocząć szeroką kontrolę wszystkich zakupów covidowych od marca tego roku – stwierdził.

Odpowiedź rzecznika resortu zdrowia

Zarzuty przedstawione przez polityków Koalicji Obywatelskiej skomentował rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Bardzo sympatycznie się słucha obu panów. Szkoda, że ani grama prawdy w tym nie ma. Podkreślam, są to fantasmagorie obu panów, którzy kreują się na ekspertów od respiratorów. A takowymi ekspertami nie są – mówił.

Jednocześnie Andrusiewicz podkreślał, że „nie ma żadnej obawy, że sprzęt, który został dostarczony, nie nadaje się do użytku”.

Sprzęt był kupowany po zasięgnięciu opinii krajowego konsultanta ds. anestezjologii. Jeśli został odebrany, to znaczy, że był kompletny. Respiratory nadają się do przekierowania do każdego szpitala w Polsce, tak by służyć pacjentom. Serwis również będzie świadczony – wyjaśniał.

Potwierdził jednak, że przy zakupie respiratory posiadały inne dreny (przewody), jednak dostosowane do standardu polskiego zostały już dostarczone.

Paszporty urządzenia, jak i gwarancja są nadawane dopiero przy uruchomieniu sprzętu w szpitalu. Obaj panowie, gdyby byli ekspertami, wiedzieliby o tym. To, że sprzęt stoi w magazynie, nie jest skandalem. Na dziś nie ma zapotrzebowania na te urządzenia. Są one pewnym buforem, który państwo musi sobie przygotować – dodał.

Andrusiewicz zapewniał również, że cała kwota za sprzęt, który nie został dostarczony do Polski, będzie zwrócona w „najbliższym czasie”. Budżet państwa ma nie ucierpieć na całej operacji „ani złotówki”.

Źródło: gazeta.pl

REKLAMA