Dobromir Sośnierz: Jeśli chodzi o prawa zwierząt, to zwierzęta mają prawo być smaczne

Dobromir Sośnierz. / foto: Instagram
REKLAMA

Jeśli chodzi o prawa zwierząt, to zwierzęta mają prawo być smaczne – napisał na swym Instagramie poseł Konfederacji, Dobromir Sośnierz. Polityk zdecydowanie sprzeciwia się zapisom zawartym w tzw. „piątce dla zwierząt” PiS-u.

Prawdopodobnie jeszcze w środę posłowie zajmą się ustawą, która ma chronić jakieś urojone prawa zwierząt. Od rana w Warszawie trwają protesty rolników, którzy po wizycie w siedzibie PiS udali się pod Sejm.

„Piątka dla zwierząt”

„Piątka dla zwierząt” to pięć zasad, które Prawo i Sprawiedliwość chce wprowadzić do ustawodawstwa, by chronić zwierzęta. Przepisy są bardzo kontrowersyjne.

REKLAMA

Pierwsze jest „humanitarne traktowanie zwierząt” a w nim: „zakaz hodowli zwierząt futerkowych” i „ubój rytualny jedynie na potrzeby krajowych związków wyznaniowych”.

Druga jest „większa kontrola społeczna ochrony zwierząt”, a w niej: „większe kompetencje dla organizacji społecznych” i „możliwość asysty policji przy odbieraniu źle traktowanych zwierząt”.

Trzeci punkt to „precyzyjne prawo i większa ochrona”: „definicja kojca w polskim prawie”, „inspekcja weterynaryjna z prawem do nakładania mandatów” i „koniec z trzymaniem zwierząt w złych warunkach”. Ostatni podpunkt jest tak ogólny, że w zasadzie nic nie wnosi.

Czwarty punkt, „bezpieczne schroniska” jest najgorszy bo stanowi, że „tylko jednostki gminne oraz organizacje pożytku publicznego” będą mogły prowadzić schroniska. Jest to radykalnie etatystyczny, by nie powiedzieć „faszystowski”, zapis.

Ostatni, piąty punkt zakaże stosowania łańcuchów i kolczatek. Znów można śmiało stwierdzić, że napisał go ideolog nie znający realiów wsi. Często wiejskie psy będące w ciągu nocy na długich łańcuchach i spuszczane w trakcie prac podwórkowych ich właścicieli, zażywają więcej ruchu, niż psy miastowych właścicieli, którzy na co dzień trzymają swoich pupili w mieszkaniach po 40m2.

Absurd praw zwierząt

Ustawodawcy i zwolennicy tych przepisów powołują się na tzw. prawa zwierząt. Problem jednak w tym, że nic takiego nie istnieje. O absurdzie praw zwierząt pisał lata temu Murray N. Rothbard.

Libertariański ekonomista, filozof, uważał, że w dowcipnym stwierdzeniu „Uznamy prawa zwierząt, kiedy złożą w tej sprawie wniosek” zawarta jest brutalna prawda. – Fakt, że zwierzęta nie składają wniosków domagając się swoich „praw”, jest częścią ich natury i jednym z powodów, dla których nie są człowiekowi równe i nie posiadają praw takich, jak ludzie – pisał.

Najważniejszym powodem, dla którego ludzie mają prawa, a zwierzęta nie jest fakt, że ludzie są istotami zdolnymi do podejmowania indywidualnych decyzji, do wyznaczania i osiągania celów, czy do kierowania się w życiu odpowiednimi wartościami.

Człowiek jest zwierzęciem racjonalnym i społecznym. Żadne inne zwierzę ani istota nie posiada umiejętności rozumowania, świadomego wybierania, przekształcania środowiska tak, aby prosperować; nie umie świadomie współpracować z innymi w społeczeństwie i uczestniczyć w podziale pracy – podkreślał Rothbard.

Zwierzęta mają prawo być smaczne

Jednym z najgłośniej protestujących przeciw ustawie jest poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz. – Jeśli chodzi o prawa zwierząt, to zwierzęta mają prawo być smaczne – napisał przy okazji udostępniając swoje zdjęcie z burgerem.

Wcześniej polityk wyjaśniał swe racje w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą w Polsat News. – Zwierzęta nie są obywatelami. Zwierzęta nie są ludźmi. Nie widzę powodu, żebyśmy bronili zwierząt przeciwko ludziom, odwrotnie powinniśmy bronić ludzi przeciwko zwierzętom – mówił Sośnierz.

Nie widzę powodu, żeby likwidować akurat to. A dlaczego skóry na buty? Możemy chodzić nie w skórzanych butach, możemy nie jeść jajek, możemy nie jeść mięsa. Pani Sylwia Spurek nie je i żyje – wskazywał poseł Konfederacji. – To jest ta sama logika, jeżeli zgodzimy się, żebyśmy dzisiaj pod naporem ekologów zamykali jedną branżę, to niedługo zamkniemy następną.

REKLAMA