Spurek wtóruje PiS-owi: są wartości większe niż branże

TVP/Dr Sylwia Spurek. Foto: Facebook
"Doktora" Sylwia Spurek to główna promotorka weganizmu w Polsce. Foto: Facebook
REKLAMA

Ustawa likwidująca przemysł futrzarski w Polsce, a przez to uderzająca także w branże pokrewne, wzbudza szereg kontrowersji. Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej” wskazał, iż debata nad „Piątką dla Zwierząt” to symbol tego, że w państwie „dzieją się rzeczy niebezpieczne”. Do tych słów odniosła się Sylwia Spurek, podkreślając, że ideologia jest ważniejsza od rozumu i wolności gospodarczej.

„Dzisiaj można wygasić całą branżę hodowców norek, jutro inną branżę. No bo dlaczego nie? Kto zabroni? #PiatkaDlaZwierzat nie jest tylko debatą o ochronie zwierząt i podziałach wewnątrz koalicji rządzącej. Dzieją się w państwie rzeczy niebezpieczne, pod humanitarnym płaszczykiem” – wskazał Jacek Nizinkiewicz.

REKLAMA

Tymczasem Sylwia Spurek stwierdziła, że można zaorać każdą branżę, która „szkodzi środowisku” czy „powoduje cierpienie zwierząt”. Pretekstem może być też „negatywny wpływ na zdrowie i jakość życia ludzi”. Znając poglądy europoseł można wnioskować, że z chęcią zamknęłaby wszelkie gałęzie związane z hodowlą zwierząt – a konsumenci zostaliby pozbawieni nie tylko polskiego mięsa, lecz nawet mleka, czy miodu.

„Panie Redaktorze, każda branża, która szkodzi środowisku, która powoduje cierpienie zwierząt, która negatywnie wpływa na zdrowie i jakość życia ludzi musi się pogodzić z tym, że będzie wygaszana, bo są wartości większe niż branże, do których i tak dokładamy z podatków” – napisała Spurek.

Europoseł wybranej z list Wiosny Biedronia i zadeklarowanej obrończyni krów przed gwałtami marzy się najwyraźniej nowy wegański świat. Przejawem tej idei był m.in. forsowany przez Spurek podatek od mięsa.

Drugie dno likwidacji branży futrzarskiej

Tymczasem rząd chce zlikwidować polski przemysł futrzarski w ciągu zaledwie 12 miesięcy. Co więcej, „dokładanie z podatków” miałoby miejsce, gdyby rolnicy dostali odszkodowania z tego tytułu. Na razie jednak takie zapisy nie pojawiły się w projekcie. Proponowane poprawki w tym zakresie odrzucono podczas nocnego posiedzenia komisji rolnictwa. Szacuje się, że hodowcy mają kredyty o łącznej wartości 3 mld zł. Jednocześnie branża generuje rocznie miliony złotych do budżetu państwa.

Chociaż nie jest to działalność bliska mojemu sercu i przekonaniom, to z perspektywy przedsiębiorcy nie widzę większego sensu likwidowania legalnej gałęzi gospodarczej, który przynosi setki milionów rocznie z podatków do budżetu państwa oraz wspiera znacząco lokalne rynki pracy. Nie można zapominać również o przedsiębiorstwach współzależnych od branży futerkowej, dla których np. hodowlane norki pełnią rolę naturalnego utylizatora odpadów pochodzących z przemysłu rybnego czy drobiarskiego – wskazał w rozmowie z portalem wSensie.pl ekolog Sebastian Daszkiewicz.

W przypadku likwidacji branży futerkowej w Polsce setki tysięcy takich odpadów trafią zapewne do utylizacji w spalarniach, co każdego ekologa powinno poważnie zmartwić. Może warto zapytać wprost, kto będzie miał z tego korzyść albowiem gospodarka nie lubi próżni. O ewentualnym temacie odszkodowań nawet nie chcę wspominać, ponieważ zapłacimy przecież za nie wszyscy, a nie zapominajmy, że jesteśmy już po jednym lock down-ie gospodarczym, którego ciężaru wielu przedsiębiorców nie udźwignęło – dodał prezes spółki Enrex Energy oraz inwestor OZE.

Źródła: Twitter/wSensie.pl

REKLAMA