
We Francji nadal bezkarnie trwa proceder okrutnego okaleczania i mordowania zwierząt, zwłaszcza pasących się na łąkach koni. 18 września zwłoki okaleczonego konia odkrył jego właściciel w Luneau (departament Allier). Koń miał „wydłubane jedno oko i oderwane jedno ucho i rozerwane nozdrza” – stwierdził prowadzący tą sprawę prokurator Eric Neveu.
Na tym samym wybiegu przebywały inne zwierzęta, które jednak nie odniosły żadnych obrażeń. Proceder okaleczania koni trwa już we Francji od wielu tygodni, a media i policja nie bardzo umieją wyjaśnić motywy takich działań sprawców.
Pod koniec sierpnia znaleziono okaleczonego, ale żywego kuca na łące w Droiturier, około trzydziestu kilometrów od miejsca obecnego ataku. Zwierzę miało rozcięcie na boku o długości około dwudziestu centymetrów. Ranę udało się zaszyć, kuc przeżył.
We Francji wszczęto już ponad 150 dochodzeń po okaleczeniach koni. Duża ich część skończyła się śmiercią zwierząt. Pierwsze takie wyskoki zaobserwowano w sąsiednim departamencie Puy-de-Dôme.
Śledztwo zostało powierzone sekcji badawczej żandarmerii w Vichy we współpracy z Centralnym Biurem Zwalczania Ataków na Środowisko i Zdrowie Publiczne. Jak dotąd sprawców nie znaleziono, a nawet nie udało się zrekonstruować motywów ich działania. Może, gdyby wzięli na eksperta posła Suskiego, który ma tyle empatii wobec zwierząt, dochodzenia w końcu ruszyłoby z górki?
Chevaux mutilés. Un nouveau cadavre découvert dans l’Allier https://t.co/UzoIiPZQbv
— Ouest-France (@OuestFrance) September 18, 2020
Źródło: Ouest France