Prezes Unii Onkologii: „Więcej szkody będzie z opóźnionej diagnozy na nowotwory niż koronawirusa”

Onkologia - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Flickr
Onkologia - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Flickr
REKLAMA

Musimy przede wszystkim edukować społeczeństwo, że więcej szkody będzie z powodu zachorowania i opóźnionej diagnozy nowotworu niż konsekwencji związanych z koronawirusem – ocenił w sobotę prezes Polskiej Unii Onkologii dr Janusz Meder.

Z powodu nałożonych obostrzeń na służbę zdrowia w Polsce znacznie zmniejszyła się liczba osób diagnozowanych w związku z chorobami nowotworowymi. Nie jest to jednak dobra informacja, bo ludzie nie przestali chorować na nowotwory, ale te nie są diagnozowane.

Przestraszeni pacjenci

Prezes Polskiej Unii Onkologii dr Janusz Meder był gościem programu pierwszego polskiego radia. – Musimy zmierzyć się z wielkim problemem organizacyjnym i przede wszystkim dążyć do tego, żeby edukować społeczeństwo i pacjentów, że więcej szkody będzie z powodu zachorowania i opóźnionej diagnozy na nowotwory u ludzi aniżeli konsekwencji związanych z samym koronawirusem – mówił.

REKLAMA

Przypomniał, że naukowe towarzystwa onkologiczne w Polsce wydały odpowiednie zalecenia i standardy postępowania, które były systematycznie wdrążane we wszystkich regionalnych centrach onkologicznych w Polsce i w ośrodkach onkologii akademickiej.

Wielkim problemem stało się to, że pacjenci ze strachu przestali zgłaszać się na badania, spadła znacząco liczba zielonych kart DiLO, załatwiających szybką diagnostykę onkologiczną – wskazał.

Co widać i czego nie widać

Przywołując słynny pamflet Frederica Bastiata trzeba znów wskazać to, co widać i czego nie widać. Widzimy podawane codziennie w mediach liczby osób zgonów na koronawirusa, nie widzimy natomiast osób, które zmarły z powodu nieudzielenia pomocy przez lockdown.

Nie widzimy też zgonów „odłożonych w czasie”, czyli osób, których brak porady co prawda jeszcze nie zabił, ale zabije ich późniejsza diagnoza. Dr Meder przytoczył analizy opracowane przez ekspertów z USA i Wielkiej Brytanii, które pokazują, że trzymiesięczne opóźnienie rozpoznania choroby powoduje o 10 procent gorsze wyniki leczenia w perspektywie 10 lat.

Natomiast jeżeli jest to opóźnienie o sześć miesięcy, a wszystko wskazuje na to, że będzie coraz więcej takich pacjentów również w Polsce, wpływa to na pogorszenie wyników leczenia aż o 30 proc. To pokazuje wagę problemu – podkreślił ekspert.

Dodał, że również sami pacjenci nie stawiali się na planowe zabiegi radioterapii lub chemioterapii w obawie przed zakażeniem koronawirusem.

Sytuacja się poprawia

Prezes Polskiej Unii Onkologii przyznał jednocześnie, że obecnie sytuacja się poprawia. – To powoli zostaje uświadomione przez społeczeństwo i widzimy, że z każdym tygodniem coraz więcej pacjentów przychodzi. Mamy reżim sanitarny wdrożony we wszystkich szpitalach onkologicznych – zastrzegł.

Źródło: PAP/NCzas

REKLAMA