PiSowi się jednak upiecze? 70 proc. Polaków jest przeciwko hodowli zwierząt na futra [SONDAŻ]

PiS/Jarosław Kaczyński z tabletem w Sejmie/fot. YouTube
Jarosław Kaczyński z tabletem w Sejmie/fot. YouTube
REKLAMA

Według najnowszego sondażu IBRiS blisko 70 proc. Polaków sprzeciwia się hodowli zwierząt na futra. Projekt „piątka Kaczyńskiego”, w którym zawiera się zakaz rzeczonej hodowli, stał się przyczynkiem do poważnego kryzysu w rządzie.

68,3 proc. badanych popiera zakaz hodowli zwierząt na futra (77 proc. kobiet i 58 proc. mężczyzn). Przeciw jest 31,6 proc. Polaków według sondażu IBRIS.

59,7 proc. ankietowanych natomiast jest przeciwko ubojowi rytualnemu. O ile fermy futerkowe stanowią mały i niezbyt istotny segment rynku, to już zakaz uboju rytualnego będzie odczuwalny dla polskiej gospodarki.

REKLAMA

– Można oceniać, że w latach 2017–2019 od 10 do 20 proc. wolumenu polskiego eksportu wołowiny mogło pochodzić z uboju rytualnego, co stanowiło 8–16 proc. jego krajowej produkcji – szacuje Mariusz Dziwulski, ekspert PKO BP.

Stowarzyszenie Polskie Mięso szacuje z kolei, że to nawet 30-40 proc.

– To właśnie ubój rytualny, a nie sprawa psich łańcuchów czy kontroli w asyście policji jest kwestią budzącą stosunkowo niskie poparcie (choć i tak prawie 60 proc. jest za zakazem), poza tym wszystkie postulaty z ustawy cieszą się niezwykle wysokim poparciem – komentuje prezes IBRiS Marcin Duma.

Co ciekawe, według Dumy zakaz hodowli zwierząt na futra popierają nawet elektoraty Konfederacji i PSL.

„Piątka dla zwierząt” Kaczyńskiego to jednak nie tylko futra. Znajdują się w niej bardzo niebezpieczne zapisy, jak chociażby zwiększenie uprawnień organizacji prozwierzęcych. Jeśli wejdzie w życie, to rolników kontrolować będą nie weterynarze, czy osoby po studiach rolniczych, ale socjologowie, młodzież po gender studies, etc.

Jest to jednak mało nagłaśniane przez media, które wolą zająć się norkami. W ten sposób PiSowi może udać się przepchnąć kontrowersyjny projekt w całości bez większych konsekwencji, jeśli chodzi o utratę elektoratu.

Źródło: „Rzeczpospolita”

REKLAMA