Resort Szumowskiego mógł kupić respiratory od Amerykanów, ale wybrał ofertę handlarza bronią

Oddział intensywnej terapii wyposażony w respiratory. Zdjęcie ilustr.: EPA/TAMAS KOVACS HUNGARY OUT Dostawca: PAP/EPA.
Oddział intensywnej terapii wyposażony w respiratory. Zdjęcie ilustr.: EPA/TAMAS KOVACS HUNGARY OUT Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Nie milkną echa umowy, jaką Ministerstwo Zdrowia pod wodzą Łukasza Szumowskiego podpisało z byłym handlarzem bronią. Chodziło o dostawę ponad 1200 respiratorów za około 250 mln zł. Jak się okazuje, resort zdrowia w tym samym czasie mógł podpisać umowę z amerykańskim producentem sprzętu lub zdecydować się na zakup z unijnych dostaw. O sprawie donosi TVN24.

Były handlarz bronią do tej pory dostarczył jednak tylko mały procent zamówionych respiratorów. Co więcej, nie zwrócił także zaliczek.

W myśl umowy podpisanej bez przetargu i na podstawie specustawy przez byłego wiceministra Janusza Cieszyńskiego niefunkcjonująca wcześniej na rynku medycznym spółka E&K z Lublina miała dostarczyć ministerstwu respiratory za kwotę nie mniejszą niż 250 mln zł. Firma należy do Andrzeja Izdebskiego, byłego handlarza bronią.

REKLAMA

Resort zdrowia zamówił respiratory 14 kwietnia. Z kolei 18 kwietnia Andrzej Duda odbył rozmowę telefoniczną z Donaldem Trumpem. Po niej w Krajowym Centrum Reagowania, rządowej agencji FIMA, zdecydowano, że Polska otrzyma dostęp do 200 respiratorów z pewnego źródła – prosto od firmy General Electric.

Z przeprowadzonych przez TVN24 rozmów z amerykańską agencją wynika, że Polska miała dostać „wręcz priorytetowo” dostęp z szybką realizacją dostawy w połowie czerwca. Polski resort zdrowia wolał jednak zakupić sprzęt u Izdebskiego. Firma handlarza bronią w kwietniu dostała w sumie 35 mln euro – czyli 160 mln zł – zaliczki. Do tej pory nie odzyskano tych pieniędzy.

E&K miała dostarczyć ponad 200 respiratorów w kwietniu i 100 w maj. Tak się jednak nie stało. Na samym początku resort otrzymał jedynie 50 niemieckich urządzeń – pierwotnie sprzedanych Pakistanowi. Nie posiadały kart gwarancyjnych, paszportów i serwisu, ani listy dostawców części zamiennych. Ostatecznie Izdebski dostarczył 200 z 1241 zamówionych respiratorów i nie zwrócił 60 mln zł ministerialnych zaliczek.

„Nie było konkretnej oferty”

Rzecznik ministerstwa zdrowia, Wojciech Andrusiewicz, przekazał, że resort nie zdecydował się wiosną na umowę z amerykańską firmą, ponieważ nie było z jej strony konkretnej oferty. TVN24 twierdzi jednak, że nieoficjalnie potwierdził istnienie takiej oferty z konkretną liczbą, ceną i terminem dostawy sprzętu. Rzecznik General Electric poinformowała media, że do dostawy zarezerwowanych dla Polski respiratorów nie doszło, ponieważ firma nie dostała zamówienia. Ostatecznie sprzęt ten miała kupić Turcja – za połowę ceny, na jaką polski resort zdrowia przystał w umowie z handlarzem bronią.

Rzecznik ministerstwa podkreślił jednak, że rozmowy z Amerykanami zakończyły się w czerwcu. Jak dodał, była to wstępna oferta odkupienia sprzętu, który już wcześniej był zarezerwowany dla Polski dla zakupów indywidualnych szpitali. Tłumaczył natomiast, że szpitale podlegają pod samorząd, więc ministerstwo nie mogło ich odebrać. Jednak samorządy i szpitale ostatecznie także nie otrzymały tego sprzętu.

Źródła: TVN24/gazeta.pl/nczas.com

REKLAMA