Hitlerowskie korzenie praw zwierząt. „Pierwsza ustawa o ochronie zwierząt powstała w Trzeciej Rzeszy”

Adolf Hitler, koń Źródło: Wikipedia, Pixabay, collage
REKLAMA

Temat ekologii i obrony praw zwierząt był modny w III Rzeszy. Szczepan Wójcik przypomina na Twitterze, że pierwsza ustawa o ochronie zwierząt powstała w Trzeciej Rzeszy, wstawił też grafikę przedstawiającą hitlerowski plakat propagandowy.

Na Twitterze Szczepana Wójcika, wydawcy portali wSensie.pl i swiatrolnika.pl oraz potentata futrzarskiego, pojawiła się informacja o nazistwoskich korzeniach organizacji prozwierzęcych.

„Trochę historii:
-Autentyczny hitlerowski plakat propagandowy.
-Pierwsza ustawa o ochronie zwierząt powstała w Trzeciej Rzeszy.
-Hitlerowcy zarzucali Żydom okrucieństwo wobec zwierząt a wybrane nacje odczłowieczali.
-Jako jedni z pierwszych humanizowali zwierzęta”

REKLAMA

Wpis a rzeczywistość

Wójcik ma oczywiście sporo racji, bo rzeczywiście temat ekologii i ochrony zwierząt był modny w III Rzeszy. Goebbels robił z Hitlera wegetarianina, a z członków partii przyjaciół zwierząt. Tak naprawdę jednak naziści, z Hermannem Göringem na czele, uwielbiali futra i polowania.

Wójcik wie więc, że coś dzwoni, ale niekoniecznie rozpoznaje w którym kościele. To bowiem konserwatyści i partie prawicowe na początku zajmowały się ochroną zwierząt i środowiska, a NSDAP robiła to czysto pod publiczkę. Choć oczywiście prawica nie posunęłaby się do wyprowadzania postulatów tzw. praw zwierząt, czy specjalnych ustaw w tym zakresie.

W Polsce największym propagatorem ekologizmu i ochrony zwierząt była Narodowa Demokracja. Wśród jej członków zaangażowanych w „zielone” postulaty wymienić należy Jana Gwalberta Pawlikowskiego – ekonomistę i encyklopedystę o sporych zasługach dla dzisiejszych partii konserwatywnych.

Oczywiście nie oznacza to, że dzisiaj Narodowa Demokracja poparłaby „piątkę dla zwierząt” Kaczyńskiego. Przed wojną polska prawica skupiała inteligencję. Na pewno więc nie poparliby przeprowadzania kontroli na gospodarstwach przez osoby bez odpowiedniego wykształcenia. Endekom bliżej też było do wolnego rynku niż do etatyzmu.

Mit praw zwierząt

O absurdzie praw zwierząt pisał lata temu Murray N. Rothbard. Libertariański ekonomista, filozof, uważał, że w dowcipnym stwierdzeniu „Uznamy prawa zwierząt, kiedy złożą w tej sprawie wniosek” zawarta jest brutalna prawda.

Fakt, że zwierzęta nie składają wniosków domagając się swoich „praw”, jest częścią ich natury i jednym z powodów, dla których nie są człowiekowi równe i nie posiadają praw takich, jak ludzie – pisał Rothbard.

Jeżeli ktoś protestowałby, twierdząc, że dzieci też nie składają wniosków, odpowiedź, naturalnie, brzmi: dzieci w przyszłości będą dorosłymi ludźmi, a zwierzęta z pewnością nie – podkreślał.

Najważniejszym powodem, dla którego ludzie mają prawa, a zwierzęta nie jest fakt, że ludzie są istotami zdolnymi do podejmowania indywidualnych decyzji, do wyznaczania i osiągania celów, czy do kierowania się w życiu odpowiednimi wartościami.

Człowiek jest zwierzęciem racjonalnym i społecznym. Żadne inne zwierzę ani istota nie posiada umiejętności rozumowania, świadomego wybierania, przekształcania środowiska tak, aby prosperować; nie umie świadomie współpracować z innymi w społeczeństwie i uczestniczyć w podziale pracy – pisał.

REKLAMA