Ardanowski pisze do senatorów PiS w sprawie „Piątki dla zwierząt”. Padły mocne argumenty

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski PAP/Tomasz Gzell
Były minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski PAP/Tomasz Gzell
REKLAMA

Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zwrócił się z apelem do senatorów Prawa i Sprawiedliwości. Wyjaśnił swoim partyjnym kolegom, że tzw. Piątka dla zwierząt przyniesie wiele szkód zarówno polskiemu rolnictwu, jak i samej partii.

„Szanowni Państwo Senatorowie, Koleżanki i Koledzy, wiem, jak trudna, związana z tzw. ustawą o ochronie zwierząt, decyzja przed Wami. Zwracam się do każdego z Was, może już ostatni raz, wyjaśniając kontekst i skutki tej ustawy dla rolnictwa, ale także dla przyszłości PiS i możliwości realnego przebudowywania naszej ojczyzny przez partię, którą współtworzymy” – zaznaczył Jan Krzysztof Ardanowski w liście, do którego dotarł portal wPolityce.pl.

Zniszczenie konkurencyjności polskiego rolnictwa

Polityk podkreślił, że „ta szkodliwa ustawa, oparta na fałszywych podstawach aksjologicznych, uderzająca w całe polskie rolnictwo i, niestety, niszcząca jego konkurencyjność wobec zawistnych rywali gospodarczych z krajów UE, jak i z Rosji, musi być odrzucona”. Jak dodał, jego jednoznaczna od początku ocena jest oparta na „wiedzy, rozpoznaniu nastrojów wiejskich oraz politycznej intuicji”.

REKLAMA

Były szef resortu rolnictwa zaznaczył również, że w obecnej sytuacji rolnicy mogą zarobić na życie tylko na eksporcie mięsa. Ardanowski podkreślał też, że „w najbliższych latach nie ma co liczyć na duże środki dla rolnictwa ze Wspólnej Polityki Rolnej”.

„Dopłaty bezpośrednie, jeżeli nie zostaną wsparte przesunięciami środków z II filara WPR, będą niższe, niż dotychczas. Dobrze wynegocjowane przez Premiera Morawieckiego środki w innych częściach budżetu UE muszą być przesunięte na pomoc dla wsi. Straty spowodowane pandemią COVID-19 nie dają szans na wsparcie rolnictwa w dotychczasowej wysokości z budżetu krajowego” – zaznaczył.

„Dlatego dla mnie jest tak ważne, by rolnicy uzyskali środki niezbędne na jakie takie życie i rozwój gospodarstw, ze sprzedaży rynkowej swojej produkcji. Nie zarobimy tych środków na eksporcie zboża, bo nie jesteśmy, ze względu na powierzchnię gruntów ornych, krajem znaczącym, jak Ukraina, Rosja, czy USA. Nie zarobimy na rzepaku, bo dominujące jego dotychczasowe wykorzystanie na biodiesel, niedawno ogłoszoną decyzją Komisji Europejskiej, skończy się w ciągu kilku lat. Nie zarobimy na uprawie buraków cukrowych, bo przegrywają konkurencję z tańszym cukrem trzcinowym, a także prowadzona w Europie polityka o szkodliwości cukru prowadzi do spadku zapotrzebowania na ten produkt. Nie uzyskamy dodatkowych wpływów z eksportu mleka i jego przetworów, bo na świecie nie ma realnych, nowych rynków zbytu, a produkcja mleka rośnie także w krajach, które do tej pory hodowli bydła mlecznego nie rozwijały” – wyjaśniał polityk.

Rolnicy mogą zarobić tylko na mięsie

„Pozostaje mięso. Wieprzowina, ze względu na rozwój ASF w kolejnych krajach europejskich, jest w odwrocie i kraje liczą straty, a nie myślą o wzroście produkcji. Pozostają drób i wołowina, a w części górskiej Polski także planowana przeze mnie baranina i jagnięcina. Jesteśmy największym producentem drobiu w Europie i jednym z największych w hodowli bydła mięsnego. Jedyne realne rynki na te gatunki mięsa, to kraje muzułmańskie lub muzułmanie w UE. Wymagają uboju religijnego halal. Ubój halal i koszer jest mniej bolesny dla zabijanych zwierząt, niż rozbijanie czaszki zwierzęcia i mózgu poprzez wstrzeliwanie metalowego pręta lub gruchotanie kości głowy” – wskazał Ardanowski, odnosząc się do zawartego w projekcie zakazu uboju rytualnego na eksport.

Kłamstwo o odszkodowaniach

Ardanowski wskazał również, że proponowane w poprawkach odszkodowania w rzeczywistości są tylko pustym gestem, który ma wprowadzać w błąd. Jak podkreślał, unijne prawo zabrania stosowania odszkodowań za utracone przyszłe dochody.

„Zapowiedziane odszkodowania za zakaz uboju rytualnego świadczą, że ci, którzy to zgłaszają nie mają wiedzy o długotrwałym wpływie zakazu uboju religijnego na eksport mięsa i powiązaną z nim produkcję roślin paszowych, w tym przede wszystkim roślin zbożowych. Prawo unijne zabrania stosowania odszkodowań za utracone przyszłe dochody. Można ewentualnie wesprzeć, i to tylko po uzyskaniu zgody KE, w ramach pomocy de minimis (taka do tej pory była unijna praktyka), gospodarstwa o konkretnym stanie zwierząt na konkretny dzień” – napisał były minister rolnictwa.

„A co z zatrzymaną produkcją w gospodarstwach w kolejnych latach? Nie ma możliwości realnego przestawienia gospodarstw hodowlanych na inne, dochodowe rodzaje produkcji. Roczna wartość eksportu z uboju rytualnego, jak wskazałem, to 6,5 do 9,5 miliarda złotych. Ta produkcja na eksport będzie zakazana. Jaki kraj europejski, nawet gdyby znalezione zostały, wbrew dotychczasowej praktyce UE, podstawy prawne udzielenia rekompensat, jest w stanie wypłacać przez wiele lat takie kwoty hodowcom drobiu i bydła? Polskiego budżetu nigdy na to stać nie będzie i musicie być Państwo tego świadomi. Zatem zapowiedź rekompensat jest świadomym wprowadzeniem w błąd, które ma uspokoić Was przed podjęciem decyzji” – podkreślił.

Przyznać się do błędu

Jak podkreślił polityk, PiS ma jeszcze szansę przyznać się do błędów i wycofać ze szkodliwej dla Polski ustawy.

„Jeszcze można to naprawić wycofując się z nieakceptowanych przez wszystkich rolników, niezależnie od tego, jaką produkcję prowadzą w gospodarstwie, zapisów ustawy. Mniejszą stratą wizerunkową będzie, jak wielokrotnie PiS deklarował przy rezygnacji z różnych kontrowersyjnych projektów, uznać, że popełniono błąd, z którego się wycofujemy. Wycofaliśmy się z o wiele ważniejszej w sprawach etycznych ustawy o zakazie aborcji z powodów eugenicznych, bojąc się «czarnych marszów» i o wiele mniejszego protestu społecznego” – wskazał.

PiS nie ocenił skutków ustawy

Ardanowski podkreślał też, że PiS nie przeprowadził żadnych analiz skutków zgłoszonej ustawy. Zaznaczył jednocześnie, że jest to dla partii strzał w kolano, ponieważ sama pracuje na spadek poparcia wśród wiernego do tej pory elektoratu.

„Zrewoltowana wieś, w tym zgłaszające się do mnie struktury PiS z terenów wiejskich, deklaruje odejście od popierania naszej formacji. Czy słyszeliście Państwo o jakimkolwiek poparciu dla PiS ze strony środowisk lewackich, jawnie nam wrogich z powodów ideowych, do których «mizdrzymy się» tą ustawą?” – pytał retorycznie polityk.

Inna droga

„Znane są konsekwencje partyjne dla każdego, kto ośmieli się nie poprzeć tej, z nikim nie konsultowanej i nie będącej w naszym programie wyborczym, ustawy. Ja, podobnie jak pozostali zawieszeni posłowie, poświęciłem prawie 20 lat mojego życia na wspieranie PiS, jego wizerunku, wiarygodności i zapewniania o lojalności wobec wyborców z terenów wiejskich. Kierownictwo partii z błędu może się jeszcze wycofać. Jednak przy braku refleksji i zrozumienia, że politycy związani z polską wsią nie mogli inaczej postąpić, nie pozostanie nam nic innego, jak ratować wizerunek polskiej prawicy idąc inną drogą. Zbyt wiele poświęciliśmy, by biernie patrzeć, jak nasza praca na rzecz PiS jest marnowana. To jest dylemat, przed którym stoicie, a którego nie rozumie kierownictwo. Opierając się na fałszywej ideologii można zniszczyć wszystko, co razem wywalczyliśmy i zaszkodzić Polsce. Pozdrawiam wszystkich Państwa Senatorów, życząc Koleżankom i Kolegom natchnienia Ducha Świętego” – zakończył Ardanowski.

Źródło: wPolityce.pl

REKLAMA