Orzeczenie ws. aborcji jest NIEWAŻNE? Wszystko przez niedopatrzenie i Krystynę Pawłowicz

Krystyna Pawłowicz. Fot. PAP
Krystyna Pawłowicz. Fot. PAP
REKLAMA

Wiele wskazuje na to, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji jest nieważne. Wszystko przez udział w rozpoznaniu Krystyny Pawłowicz, która, jak się okazuje, mogła być stroną w sprawie.

Pierwszy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności ustawy o aborcji z 1993 roku z Konstytucją z 1997 roku, wpłynął w październiku 2017, podpisała się pod nim Krystyna Pawłowicz, jednak wniosek został umorzony, przez to że parlament zbyt długo zwlekał.

Drugi identyczny wniosek został złożony w listopadzie 2019 roku, kiedy Krystyna Pawłowicz była jeszcze posłanką, a nie sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Nie wiadomo czy się pod nim podpisała, gdyż na stronie TK nie udostępniono listy nazwisk podpisanych posłów.

REKLAMA

Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym mówi bowiem, że z udziału w rozpoznawaniu sprawy należy wyłączyć sędziego, który jest uczestnikiem postępowania albo wnioskodawcą.

W rozpoznaniu brała natomiast udział Krystyna Pawłowicz, która była jedną z ponad 100 osób, które podpisały się pod wnioskiem w 2017 roku. Wniosek złożony dwa lata później był identyczny, a więc nawet jeśli Pawłowicz się pod nim nie podpisała, to można uznać, że nie była bezstronna, ale była uczestnik postępowania po jednej ze stron.

„Z art. 39 ust. 1 pkt 3 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK z 30.11.2016 roku wynika, że sędzia jest wyłączony z udziału w rozpoznawaniu sprawy w sytuacji, gdy jest uczestnikiem postępowania. Uczestnikiem jest wnioskodawca (art. 42 pkt 1 w/w ustawy), czyli grupa posłów. Wystarczy, że jeden z nich orzeka w sprawie – to jest to naruszenie idei bezstronności. Pozostaje on osobiście zainteresowany w wyroku o określonej treści – zgodnej z wnioskiem. Skoro sędzia podlegał wyłączeniu, orzeczenie mógł wydać jedynie skład bez tego sędziego. Skład, w którym bierze on udział, nie ma zdolności do orzekania w tej sprawie” – informuje portal „WP”.

Były prezes Trybunału Konstytucyjnego z którym sympatyzuje środowisko KOD i PO-KO, Andrzej Rzepliński, twierdzi jednak, że wyrok trzeba opublikować mimo to. –Nie ma możliwości wstrzymania druku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego – uważa były prezes.

Zdaniem Rzeplińskiego, dopiero po druku można rozważać, czy jest on prawomocny, czy nie. – Ta sprawa może mieć znaczenie, kiedy zacznie działać w Senacie grupa 16 ekspertów konstytucyjnych. O jej powołanie zwrócił się do prezydium Senatu marszałek Tomasz Grodzki. To może być dla nich temat – mówi były wieloletni Prezes Trybunału Konstytucyjnego.

„Ustawa anty-covid przegłosowana. To co, teraz wyjdzie premier i powie, że nie publikujemy orzeczenia TK, bo jest wadliwe i można się rozejść?” – pisze na Twitterze Radosław Piwowarczyk z NCzas.com.

Jeśli ten scenariusz rzeczywiście się ziści, to będzie oznaczało, że rację miał prof. Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha – temat aborcji w Polsce od 1992 roku służy odwracaniu uwagi od innych tematów i jest instrumentalnie wykorzystywany przez kolejne rządy.

Ze zdaniem eksperta można zapoznać się w poniższym artykule:

Robert Gwiazdowski: Temat aborcji już od 1992 służy do odwracania uwagi

REKLAMA