Armia francuska zabiła ponad 50 dżihadystów. Powinni jeszcze 150

Florence Parly
Minister obrony Parly w Bamako Fot. MON Twitter
REKLAMA

Francuskie siły wojskowe wyeliminowały ponad 50 dżihadystów. Trudno nie wiązać nagłej sprawności operacji Barkhane prowadzonej przez siły francuskie w Mali z atakami terrorystycznymi we własnym kraju.

Francuscy żołnierze zaatakowali islamistów w pobliżu granicy. 2 listopada do Bamako przybyła też minister obrony Florence Parly i to ona ogłosiła w poniedziałek „duży sukces sił francuskich w Mali”.

Poinformowała, że wyeliminowano ponad 50 bojowników dżihadystów, co odpowiada likwidacji jednego oddziału przeciwnika („katiba” – arabski batalion). Operacja pozwoliła też przejąć dużą liczbę materiałów wojennych i uzbrojenia. Były to m.in. motocykle, czy używane do zamachów pasy szahida. Czterech terrorystów zostało schwytanych żywcem.

REKLAMA

Celem francuskiej operacji była grupa Ansarul Islam, powiązana z miejscową Al-Kaidą. Minister mówiła o „ciężkim ciosie” zadanym dżihadystom w Sahelu. Do likwidacji oddziału doszło w regionie Boulikessi w Mali, niedaleko granicy z Burkina Faso.

Francuska armia użyła myśliwców, dronów, helikopter i działających na ziemi komandosów. „Ten taktyczny sukces pokazuje, że grupy terrorystyczne nie mogą działać bezkarnie” – powiedziała Florence Parly; nie ujawniając więcej szczegółów.

Mali odwiedził wcześniej minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian. Parly była kolejnym ministrem, którego obecność w Bamako wiąże się z nawiązywaniem przez Paryż współpracy z nowymi władzami Mali. W kraju tym doszło 18 sierpnia do zamachu i obalenia prezydenta Ibrahima Boubacara Keity.

Florance Parly spotkała się w Bamako ze swoim odpowiednikiem, pułkownikiem Sadio Camarą, szefem sztabu Mali generałem Oumarem Diarrą, tymczasowym prezydentem Bah Ndawem oraz wiceprezydentem pułkownikiem Assimi Goïtą, uznawanym za prawdziwego szefa wojskowej junty.

Operacja Barkhane

Francja działa militarnie w Mali od 2014 roku. Operacja znalazła się w impasie, zwłaszcza po zamachu stanu w tym kraju. Paryż szuka środków do wyplątania się z bezpośredniej interwencji i przekazania operacji samodzielnym „siłom zbrojnym Sahelu”, przede wszystkim armii Mali.

Operacja Barkhane znalazła się w punkcie zwrotnym. W styczniu francuskie siły wzmocniło 600 żołnierzy. Od sierpnia operacja utraciła dynamikę. Pod względem taktycznym armia francuska odnosi sukcesy, jednak sytuacja polityczna mocno je komplikuje. Tak zwane Państwo Islamskie na Wielkiej Saharze poniosło dotkliwe straty w pierwszej połowie roku w regionie Trzech Granic. Później operacja wyhamowała. Powodem była pandemia, ale też zawirowania polityczne w Bamako.

Barkhane jest największą zagraniczną operacją armii francuskiej. Paryż chciałby misję bardziej „umiędzynarodowić”, ale wsparcie innych krajów UE jest dość symboliczne. Od lipca są w regionie żołnierze estońscy, Czesi, Szwedzi, a Włosi spodziewani są na początku przyszłego roku. Działają w ramach grupy zadaniowej Takuba.

50 wyeliminowanych dżihadystów to sukces, ale warto przypomnieć, że Francja niedawno doprowadziła do zwolnienia z więzień 200 bojowników malijskich w zamian za uwolnienie jednej francuskiej zakładniczki, która w dodatku i tak przeszła na islam. Do wyrównania rachunków zostaje im jeszcze… 150.

https://nczas.com/2020/10/11/francuska-zakladniczka-wrocila-do-kraju-jako-muzulmanka-w-zamian-za-nia-wypuszczono-za-dwie-setki-terrorystow/

Źródło: Le Figaro

REKLAMA