W Polsce protestuje coraz więcej grup zawodowych. Na ulicach Łodzi strajkowali taksówkarze, którzy wskazują, że przez koronawirusowe obostrzenia i restrykcje stracili nawet 80 procent dochodów.
Najpierw w okresie zimowo-wiosennym, a teraz jesiennym rząd zamknął wiele branż w związku z ogłoszoną pandemią koronawirusa. Cierpią na tym także kierowcy taksówek, bo mają zdecydowanie mniej zleceń.
– Boleśnie odczuwamy zamknięcie lokali gastronomicznych, kin, pubów, szkół, uczelni wyższych. Tak naprawdę nie ma kto jeździć taksówkami. Walczymy, aby przetrwać – mówili protestujący.
Do rządu mają żal, że nie uwzględnił tej grupy zawodowej w tarczach antykryzysowych. A jak wskazują, z powodu częściowego lockdownu ich dzienne dochody zmniejszyły się nawet o 80 procent.
Fala protestów. Łódź. Taksówkarze protestują przeciwko polityce rządu. pic.twitter.com/UKpA1YGRhP
— Przemek Staciwa (@PrzemekStaciwa) November 2, 2020
– Zostaliśmy pominięci przy tworzeniu tarczy antykryzysowej, zaraz cała branża upadnie – mówili taksówkarze.
Wskazywali, że wielu z nich stoi przed „tragicznym” wyborem – czy zapłacić ZUS, czy przynieść pieniądze do domu, by rodzina miała co jeść.
Taksówki przejechały głównymi ulicami Łodzi aż dojechały przed biuro Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Piotrkowskiej. Tam odbyła się krótka manifestacja, a kierowcy zanieśli pod siedzibę PiS-u trumnę symbolizującą śmierć branży.