Grand Press się „spewuenił”. Nie będzie nagrody za wywiad po krytyce rozmowy Lubeckiej z Margotem

Michał Sz. pseudonim Margot i Beata Lubecka/Fot. screen YouTube
Michał Sz. pseudonim Margot i Beata Lubecka/Fot. screen YouTube
REKLAMA

Ledwie Polska zdążyła się otrząsnąć z informacji o tym, że PWN jednak nie wyłoni słowa roku, ponieważ „Julka” jest „agresją słowną”, a już jury Grand Press podążyło tym samym śladem. Otóż, po krytyce rozmowy Beaty Lubeckiej z Michasiem Sz. pseudonim Margot, nominowanej w kategorii wywiad, okazało się, że tej nagrody nie będzie. I tym sposobem Grand Press się „spewuenił”.

Kilku dziennikarzy, aktywistów i tęczowych organizacji skrytykowało wywiad Beaty Lubeckiej z Margotem w Radiu ZET. Zarzucano dziennikarce transfobię, a dziennikarz „Gazety Wyborczej”, na znak protestu, zrzekł się swojej nagrody z 2016 roku. Nie pomógł nawet fakt, że Lubecka dzielnie zwracała się do Michała Sz. żeńskimi końcówkami i próbowała zapanować nad niecenzuralnym słownictwem swojego/-j rozmówcy/-czyni. Najwyraźniej pytania o rozliczenie zbiórek pieniężnych na tęczowy kolektyw, czy też prostowanie jawnych herezji i przeinaczeń Pisma Św. uznano za najwyższy akt nieprawomyślności.

„Patrząc na ciebie widzę mężczyznę” i upomnienie o grzywnie za użycie przekleństw na wizji. Tak zaczyna się nominowany do Grand Pressów wywiad Beaty Lubeckiej z Margot. Co to ma być? – grzmiał Rafał Madajczak z Gazeta.pl.

REKLAMA

„Przypomnijmy, że w ciągu trwającej niecałe 40 minut rozmowy Lubecka zdążyła: parokrotnie pomylić nazwę kolektywu, który współtworzy Margot, zadać niedopuszczane podczas wywiadu opartego na szacunku pytanie dotyczące deadname („nieużywane” już imię – Michał – przyp. red.) aktywistki, okazać łaskę nazywając Margot po imieniu i stosując odpowiednie zaimki, wypytywać o relacje z bliskimi działaczce osobami nazywając je „partnerkami erotycznymi”, dociekać o jej „cechy płciowe”, skomentować strój rozmówczyni, a także absolutnie zignorować temat problemów dotyczących społeczności LGBTQ, które chciała poruszyć Margot” – żaliła się natomiast założona przez Roberta Biedronia Kampania Przeciw Homofobii.

Zdarzały się jednak wśród dziennikarzy także zdania odrębne. „Ależ te wykwity państwa o wywiadzie Beaty Lubeckiej z Margot są słabe. Jedni oburzeni, bo nie kupiła wydmuszki, drudzy, bo w ogóle zaprosiła. Rozumiecie, że ten atak ze wszystkich stron oznacza, że ta nominacja jest wyjątkowo trafiona?” – skwitowała Dominika Długosz z „Newsweek Polska”.

Myślozbrodnia ewaporowana

W czwartek po godz. 18 opublikowano komunikat jury Grand Press. Zaznaczono w nim, że o nominacjach we wszystkich kategoriach zadecydowało jury preselekcyjne podczas telekonferencji. Później jednak „zweryfikowano” ocenę wywiadu Beaty Lubeckiej z Margotem.

– Większość członkiń i członków jury wyraziła swoje zastrzeżenia wobec decyzji jurorów preselekcyjnych w stosunku do tego materiału. Jednocześnie stwierdzono, że regulamin konkursu nie dopuszcza możliwości usunięcia jakiejkolwiek pracy na tym etapie – oświadczono. W związku z tym nagroda Grand Press w kategorii wywiad po prostu nie zostanie przyznana.

– Zdaniem większości jurorów jeden z nominowanych do finału materiałów nie spełnia wszystkich warunków konkursu, którymi są: wybitne walory warsztatowe, znaczenie materiału dla opinii publicznej, ciekawy, indywidualny charakter materiału, zachowanie standardów etycznych dziennikarstwa – orzekł redaktor naczelny „Press” i organizator konkursu Andrzej Skworz.

Julka bronią w szowinistycznej walce

To nie jedyna w tym roku taka sytuacja. Wcześniej Polskie Wydawnictwa Naukowe ogłosiły, że nie będzie konkursu na Młodzieżowe Słowo Roku, ponieważ duże szanse na wygraną miała „Julka”. Określenie to oznacza młodą dziewczynę z dużego miasta, która na niczym się nie zna, ale najgłośniej krzyczy we wszystkich sprawach. Termin ten zyskał popularność za sprawą aktywności twitterowych „Julek” w związku z tzw. Strajkiem Kobiet.

– O tym, że słowo Julka (tak jak p0lka) stało się bronią w walce politycznej i w wojnie płci świadczą komentarze, napływające po ogłoszeniu kapituły w tej sprawie na profilu PWN i na prywatnych profilach członków kapitułysą to głosy niemal wyłącznie mężczyzn – napisał przewodniczący kapituły Marek Łaziński. Zatem myślozbrodnię należało ewaporować.

Po ogłoszeniu tej decyzji powstało nowe słowo – „spewuenić”. Oznacza ono „nie uznać demokratycznych wyników konkursu ponieważ nie zgadzają się one z ideologią autora konkursu”.

Źródła: wirtualnemedia.pl/Twitter/nczas.com

REKLAMA