Francuski generał mówi jak jest – krajowy „kocioł wrze”

Gen. Pierre de Villiers Fot. Wikipedia
Gen. Pierre de Villiers Fot. Wikipedia
REKLAMA

Nie tak dawni pisaliśmy już o byłym dowódcy francuskiej armii, zdymisjonowanym przez prezydenta Macrona generale Pierre de Villiersie. W sondażu prezydenckim IFOP dla Valeurs Actuelles okazało się, że 20% Francuzów chętnie oddałoby na niego głos w wyborach prezydenckich.

Teraz wywiad z generałem przeprowadził dziennik „Le Parisien”. De Villiers mówi o sześciu nakładających się wzajemnie na siebie kryzysach.

Wymienia kryzys zdrowotny, bezpieczeństwa, ekonomiczny, finansowy, geostrategiczny i polityczny.

REKLAMA

Dla byłego szefa sztabu sił zbrojnych Francja jest coraz bardziej niestabilna i przypomina wrzący kocioł.

Jego zdaniem, Francuzi potrzebują „autorytetu i jasnej strategii”, do której będą mieli „zaufanie”. Pierre de Villiers mówi o chaosie, który zapanował w walce z pandemią i kolejnych zmianach strategii, niespójności i sprzecznych zaleceniach.

Powstał „kryzys władzy”. Generał de Villiers powiedział, że był „całkowicie zszokowany” „policyjną przemocą” z ostatnich dni. „Przemoc prowadzi do przemocy” – wyjaśnia.

Tłumaczy, że „policja jest na krawędzi”, a takiej fali przemocy nie widziano nad Sekwaną od 1968 roku (rewolty studenckiej).

Były szef francuskiej armii jest „zaniepokojony” klimatem „wojny domowej”. Opierając się na swoim doświadczeniu wojskowym, maluje portret osłabionej Francji, potencjalnie stojącej u progu eksplozji społecznej, gospodarczej i politycznej. Ma to przypominać wydarzenia z historii tego kraju, kiedy wystarczyła iskra, by rozpalić społeczne namiętności jak w 1789, czy w 1914 roku.

Generał wezwał rząd do rozwiązania problemów. Widzi tu szybkie działania na rzecz „rehumanizacji społeczeństwa” i zapewnienia „spójności narodowej”.

Wierzy też w „geniusz Francji”, która jednak musi „wyjść z tej zbiorowej depresji” i doprowadzić do „pogodzenia się Francuzów”, zanim „nie będzie za późno”.

Francją będzie rządził wojskowy? „Siedzimy na wulkanie” – mówi generał

REKLAMA