Od 9 grudnia w Płocku funkcjonuje tymczasowy szpital covidowy. Jak na razie przyjęto do niego dwie osoby.
Tymczasowy szpital został przekazany przez PKN Orlen 1 grudnia. Było hucznie – konferencja prasowa, pamiątkowe zdjęcia i tym podobne rytuały.
9 grudnia „osiągnął gotowość do rozpoczęcia działalności medycznej”. Szpital tymczasowy jest częścią Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego (WSzZ) w Płocku.
Ustalono, że do tymczasowej placówki medycznej przyjmowane będą wyłącznie osoby z koronawirusem bez chorób współistniejących.
W ciągu tygodnia działalności przyjęto dwie osoby.
Dyrektor placówki Stanisław Kwiatkowski uważa jednak, że tymczasowy szpital jest potrzebny.
– Widzimy, że pandemia nie słabnie, zapowiadana jest trzecia fala na okres zimowy, do marca, może nawet do kwietnia. W związku z tym uważam, że istnienie takiego szpitala tymczasowego stanowi dla mieszkańców Płocka i okolic bardzo duży bezpiecznik na ewentualny niekontrolowany wzrost pandemii – oświadczył.
Liczba pacjentów w szpitalu tymczasowym mogłaby być nieco większa, gdyby udało się uruchomić tam oddział intensywnej terapii, co na razie nie jest możliwe z uwagi na brak lekarzy specjalistów.
– Na tę chwilę mamy kłopot z pozyskaniem anestezjologów. Staramy się ich zdobyć – zaznaczył dyrektor.
Za dobową dostępność jednego łóżka szpitale tymczasowe otrzymują z NFZ 822,42 zł. Za dobową dostępność jednego stanowiska do wentylacji mechanicznej – 3773,70 zł. Dobowa opłata ryczałtowa za gotowość punktu przyjęć w szpitalu tymczasowym to 18 299 zł.
Płatność ta podzielona jest na tzw. „moduły łóżkowe”. Jeden moduł to 28 łóżek, gotowe w każdym szpitalu mają być dwa moduły, a więc 56 łóżek. I za te płaci NFZ – niezależnie czy pacjenci są, czy ich nie ma.