
Pracownicy szpitali sami nie chcą się szczepić. W niektórych ośrodkach po szczepionkę zgłosiła się połowa personelu, a w innych jedynie jedna czwarta. To, że szczepienia wywołują lęk nawet u medyków nie jest najlepszą reklamą dla reszty obywateli.
W Unii Europejskiej rozpoczną się już po świętach Bożego Narodzenia – 27, 28 i 29 grudnia. W Wielkiej Brytanii już trwają.
W Polsce to pracownicy szpitali są pierwszą grupą, która ma otrzymać szczepionki. Sondaże pokazują jednak, że szczepionka nie cieszy się wśród nich popularnością.
Strategia rządu zakłada, że w pierwszym etapie zaszczepieni w 500 szpitalach węzłowych zostaną pracownicy medyczni – lekarze, pielęgniarki czy ratownicy medyczni oraz personel.
Szczepienia nie są jednak obowiązkowe i, jak podaje RMF FM, mało kto zamierza się zaszczepić.
W szpitalu wojewódzkim w Radomiu z 1400 osób uprawnionych do szczepienia w tym etapie zgłosiło się 500 pracowników; w Sierpcu zgłosiło się 70 na 260 osób; w jednym z warszawskich szpitali zaledwie 1/4 pracowników – zachodzi pewna prawidłowość.
Skoro medycy nie są przekonani do szczepionek to jak „zwykli ludzie” mają być?
Tylko 17 proc. Polaków zamierza się zaszczepić przeciw COVID-19 tak szybko, jak to będzie możliwe, a 23 proc. dopiero po jakimś czasie.
Z kolei 38 proc. badanych nie zamierza szczepić się w ogóle – wynika z badania Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i ARC Rynek i Opinia.
Dużo bardziej szczepionek obawiają się kobiety – 11 proc. z nich (24 proc. mężczyzn) chce się zaszczepić tak szybko, jak to będzie możliwe, a 45 proc. kobiet nie zamierza się szczepić w ogóle.
Dr Bodnar: Gdyby mnie posłuchano, to w ciągu miesiąca pandemia zostałaby opanowana
Źródło: RMF FM, gazeta.pl