Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich mają dość nielegalnych imigrantów. Boją się całkowitego zniszczenia turystyki

Łódź nielegalnych imigrantów w porcie Los Cristianos na hiszpańskiej Teneryfie. Zdjęcie: EPA/Miguel Barreto Dostawca: PAP/EPA.
Łódź nielegalnych imigrantów w porcie Los Cristianos na hiszpańskiej Teneryfie. Zdjęcie: EPA/Miguel Barreto Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Z początkiem br. upłynął termin ultimatum wystosowanego pod koniec listopada przez lokalne władze Gran Canarii na Wyspach Kanaryjskich do rządu centralnego w Madrycie, aby nielegalni imigranci opuścili zajmowane hotele na wyspie i zostali ulokowani w innych ośrodkach.

Rząd w Madrycie umieścił do tej pory ponad 6 tys. nielegalnych imigrantów w 17 hotelach i kompleksach turystycznych , na podstawie umów z hotelarzami. Miało to być czasowe rozwiązanie, do końca grudnia 2020 r., przyjęte ze względu na pandemię i brak odpowiedniej infrastruktury do przyjęcia rosnącej liczby nielegalnych imigrantów z Afryki. W ciągu ub. roku, do połowy grudnia przybyło ich na archipelag ponad 21 tys., w większości Marokańczyków i mieszkańców Afryki Zachodniej.

Pracownicy sektora turystycznego archipelagu obawiają się, że przeciągający się kryzys migracyjny negatywnie wpłynie na wizerunek Wysp Kanaryjskich jako celu turystycznego. W ostatnich dniach niemieckie media opisały niezadowolenie zagranicznych turystów, którzy spędzali wakacje w drogich hotelach na Gran Canarii, położonych obok hoteli z nielegalnymi imigrantami.

REKLAMA

Imigranci stwarzają atmosferę niepewności na wyspach, dochodzi do incydentów z mieszkańcami i do protestów. Niemieckie media w ostatnich dniach opisały sytuację zagranicznych turystów, którzy mieszkali w luksusowym hotelu Riu Papayas na wyspie Gran Canaria tuż obok nielegalnych imigrantów przebywających w czterogwiazdkowym hotelu Servatur Waikiki, leżącym przy tej samej plaży Palaya del Ingles.

Hotel Waikiki reklamuje się na stronach internetowych jako „idealny dla rodzin i z wyjątkowymi udogodnieniami”, liczy „ponad 500 pokoi z widokami na basen i na plażę”. Goście zagraniczni, w większości z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Holandii na codzień spotykają afrykańskich imigrantów z sąsiedniego hotelu, „zderzają się dwa światy”, a to „psuje wakacyjny nastrój” – napisał w ub. czwartek „Der Spiegel”.

Burmistrzyni turystycznej gminy Mogan Onalie Bueno, lokalny radny ds. turystyki, Alejandro Marijal, przewodniczący federacji przedsiębiorców, Agustin Manrique de Lara oraz przedstawiciel federacji hotelarstwa i turystyki w Las Palmas, Nicolas Villalobos, podczas konferencji prasowej przed końcem ubiegłego roku wezwali rząd w Madrycie do rozwiązania problemu nielegalnej imigracji i ostrzegli hotelarzy, że jeżeli nie eksmitują imigrantów z hoteli z początkiem 2021 r., zostaną ukarani zgodnie z tzw. prawem gruntowym.

Burmistrzyni Bueno wskazała, że przepisy zakazują wykorzystywania hoteli do celów innych niż turystyczne, a w przypadku ich nieprzestrzegania, gmina może zastosować kary w wysokości od 30 do 300 tys. euro.

– Gminy turystyczne nie mogą dalej rozwiązywać problemów ogólnopaństwowych, ta sytuacja wymknęła się spod kontroli – powiedziała Bueno. Burmistrzyni stwierdziła, że hiszpańskie ministerstwo ds. zabezpieczenia społecznego wydaje na utrzymanie imigrantów w hotelach ponad 300 tys. euro dziennie, „zamiast wykorzystać te pieniądze na tworzenie państwowych ośrodków”. Według szefa ministerstwa, Jose Luisa Escriva, ponad 90 proc. imigrantów kwalifikuje się do deportacji.

– Lokowanie nielegalnych imigrantów w hotelach zagraża Wyspom Kanaryjskim jako kierunkowi turystycznemu i miejsca bezpiecznego wypoczynku – powiedział przedstawiciel federacji hotelarstwa i turystyki w Las Palmas, Nicolas Villalobos. Wielu turystycznych operatorów ostrzega, że jeżeli ta sytuacja nie zmieni się, turyści będą kierowani do innych miejsc. Tak stało się już z grecką Lesbos i włoską Lampedusą, które zniknęły z tras turystycznych. Inwazja nielegalnych imigrantów na te wyspy całkowicie zniszczyła turystykę i dotychczasowy model życia mieszkańców tych wysp

REKLAMA