Coraz bliżej Orwella. Szpiegowanie obywateli we Francji

Emmanuel Macron. Foto: PAP
Emmanuel Macron. Foto: PAP
REKLAMA

Francuska Rada Stanu zatwierdziła rozszerzenie danych zbieranych do akt wywiadowczych. Rząd opublikował w tej sprawie trzy dekrety, które wywołały społeczne oburzenie. Rada Stanu podzieliła jednak stanowisko władzy.

Policja i żandarmeria będą mogły zbierać pewne opinie polityczne o obywatelach. W grę wchodzi np. przynależność do związków zawodowych i dane… zdrowotne. To wszystko w imię bezpieczeństwa państwa.

Rada Stanu w poniedziałek 4 stycznia „przyklepała” taką decyzję, odrzucając skargi związków zawodowych. Najwyższy sąd administracyjny uznał, że trzy zaskarżone dekrety, nie naruszają wolności wyrażania pinii, sumienia i wyznania, ani wolności zrzeszania się.

REKLAMA

Skargę wniosły centrale CGT, FO, FSU oraz syndykaty urzędników państwowych i adwokatów. Rządowe dekrety nazwano zbliżaniem się „widma Wielkiego Brata w 2021 roku”. Dekrety opublikowano 4 grudnia.

Według skarżących, upoważniają policję i żandarmów do zbierania danych o „poglądach politycznych”, „przekonaniach filozoficznych i religijnych” oraz o „przynależności do związków zawodowych”.

Policja może zbierać np. zdjęcia i komentarze zamieszczane na portalach społecznościowych, czy dane o zaburzeniach psychologicznych i psychiatrycznych osób, które uzna za „szczególne zagrożenie” dla państwa. Dotyczy to nie tylko osób fizycznych uwzględniono, ale też podmiotów prawnych, np. stowarzyszeń.

Dekrety odnoszą się do trzech rodzajów postępowania sił porządkowych – „zapobiegania atakom na bezpieczeństwo publiczne” przez policję i osobno przez żandarmerię oraz dochodzeń administracyjnych związanych z bezpieczeństwem publicznym przy rekrutacji urzędników służby cywilnej.

W kartotekach pojawią się informacje nie tylko o potencjalnych terrorystach, ale też o osobach aktywnych w czasie demonstracji ulicznych, czy osobach podejrzanych o „podważanie integralność terytorium lub instytucji Republiki”. Zwłaszcza ta ostatnia kategoria jest niejasna i stanowi pole do nadużyć. Przypomina to czasy PRL i stawiane opozycji zarzuty „chęci obalenia ustroju”.

MSW odrzuca zarzuty o masowej inwigilacji i oskarżenia o autorytarne działania rządu. Podobna historia miała miejsce w 2008 r., kiedy to wprowadzano kartotekę o nazwie „Edvige”. Umożliwiała ona zbieranie danych o osobach wykonujących funkcje polityczne, związkowe i biznesowe. Pomysł wywołał tak duże oburzenie, że się z niego wycofano. W czasach pandemii i tworzenia „nowego ładu” podobne pomysły przechodzą łatwiej.

Źródło: AFP/France Info

REKLAMA