Tajemnica rumuńskiego skoku gospodarczego. Nauka dla polskich polityków

Flaga Rumunii.
Flaga Rumunii - zdj. ilustracyjne. (Fot. PAP/EPA)
REKLAMA

Rządzący w Polsce politycy PiS lubią podkreślać, jak wielki „skok cywilizacyjny” miał miejsce dzięki ich rządom. Trwający zaś kryzys to oczywiście nie ich wina, tylko epidemii koronawirusa i związanego z nią spadku koniunktury.

Z opublikowanych właśnie danych Eurostatu (odpowiednik Głównego Urzędu Statystycznego dla Unii Europejskiej) wynika, że w latach 2015-2019 Rumunia dogoniła Polskę pod względem wydatków na konsumpcję (stanowią one w obu krajach 79 proc. średniej UE).

Dla porównania: w 2017 roku wskaźnik ten dla Polski wynosił 77 proc., a dla Rumunii – 70 proc. Gołym okiem widać, że socjalizm, który Polakom zafundowało PiS, zaczyna prowadzić do spadku dynamiki wzrostu PKB. Będzie tak, jak przewidywał Stefan Kisielewski, publicysta i czołowy krytyk absurdów PRL-u w XX wieku. „To nie żaden kryzys” – mawiał, komentując kłopoty peerelowskiej gospodarki, „to rezultat”. Rządy PiS, nie tylko wprowadzaniem absurdalnych lockdownów, prowadziły do zatrzymania potencjału gospodarczego Polski.

REKLAMA

Najlepiej było to widać po tym, że przedsiębiorcy nie chcieli inwestować. Absurdalna wściekłość Jarosława Kaczyńskiego na ten fakt byłaby śmieszna (głosił on spisek przedsiębiorców przeciwko jego rządom), gdyby nie dowodziła kompletnego oderwania się od rzeczywistości. Przedsiębiorcy nie chcieli inwestować za czasów rządu PiS, bo skutecznie zniechęcały ich do tego rosnące podatki i brak stabilności prawa. Ciekawsze jest jednak to, w jaki sposób zaczęła gonić zachodnie kraje UE Rumunia. Sensacji tutaj nie ma – od kilku lat trwało w tym kraju wielkie obniżanie podatków.

Wielkie cięcie

Pięć lat temu w Rumunii zaczęło się wielkie obniżanie podatków. Podstawową stawkę VAT zmniejszono z 24 do 20 proc. Trzy lata później obniżono ją o kolejny punkt procentowy – do 19 proc. Dla porównania: PiS w Polsce cały czas utrzymuje podwyższony do 23 proc. VAT. Gdy przypomina im się wyborcze obietnice zniesienia tej podwyżki, to panowie z PiS krzyczą, że ta podwyżka została wprowadzona przez rząd PO-PSL i oni tylko ją utrzymują. Tak wysoki VAT wpływa na pogorszenie wewnętrznej konsumpcji. Politycy PiS nie zadali sobie nawet trudu, aby przeanalizować wyniki pierwszej obniżki VAT w Rumunii z lat 2015-2017.

Nie spowodowała ona w żaden sposób obniżenia wpływów podatkowych. Działa bowiem standardowy mechanizm. Z jednej strony niższe podatki zachęcają obywateli do konsumpcji. Z drugiej zaś strony sprawiają, że przedsiębiorcy mniej chętnie oszukują na podatkach. W 2020 roku byłem na krótkich wakacjach w jednym z nadmorskich kurortów w Polsce. Przez ponad tydzień robienia zakupów, przy tłumach stołujących się w okolicznych knajpach i robiących zakupach w sklepach, nie dostałem żadnego paragonu VAT. W jednym ze sklepów, na wyraźne żądanie (zakup T-shirta za 50 zł), otrzymałem ręcznie wypisany rachunek.

Gdy w 2017 roku Rumunia osiągnęła 7-procentowy wzrost gospodarczy, to szefostwo Międzynarodowego Funduszu Walutowego apelowało do rządu, aby „nie przegrzewał gospodarki” dalszymi obniżkami podatków. Absurdalność takich apeli (kiedyś stosowanych wobec Polski) trudno komentować. Owo „przegrzewanie” polega na tym, że przedsiębiorcy głosują nogami. Niskie podatki sprawiają, że miejscowe elity biznesu wolą nie tylko zacząć robić interesy w kraju, ale także przestają kantować na podatkach. Dlatego od stycznia 2018 roku stawka PIT w Rumunii spadła z 16 do 10 proc. (w Polsce podstawowa wynosi 17 proc.). Kwota wolna od podatku wzrosła z około 3 tys. zł (taka mniej więcej, jaka jest w Polsce) do ok. 24 tys. zł, czyli ośmiokrotnie. Zwolniono także z podatku VAT sprzedaż domów do 100 tys. euro.

W Polsce ten mechanizm (dobroczynnych efektów obniżki podatków) był najlepiej widoczny, gdy rząd SLD obciął stawki podatku od firm w 2002 roku z 27 do 19 proc., a dalej stworzył dla 98 proc. Polaków możliwość płacenia w miarę prostego, 19-procentowego podatku liniowego. Budżet nie tylko się nie załamał, ale gospodarka „ruszyła z kopyta”. Na koniunkturę wywołaną tą obniżką załapał się w latach 2005-2007 roku pierwszy rząd PiS (i koalicji Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony).

Ostateczny krach socjalistów

To wszystko są truizmy. Wiadomo, że niskie podatki powodują wzrost gospodarczy, a wyższe – jego spowolnienie i spadek. Rząd PiS, podnosząc radykalnie podatki, działa obecnie jako agenda obcych rządów w Polsce. Na potrzeby tego tekstu odbyliśmy parę rozmów z red. Tomaszem Sommerem, zastanawiając się, czy rząd PiS celowo morduje polskich przedsiębiorców lockdownami, a wcześniej niszcząc ich na raty.

Konkluzje nie są dobre. Pokazują dwa rozwiązania prawne dla banksterów przegłosowane przez obecną władzę. Najpierw pozwolono (wbrew istniejącemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego) sprzedawać bankom długi ludzi, nawet bez ich zgody. Także tych, którzy swoje kredyty w spokoju spłacali. W ostatnich tygodniach zaś rząd Mateusza Morawieckiego wprowadził po cichu wielkie zwolnienie banków zagranicznych z podatku od odsetek, które zarobią na kredytowaniu polskiego państwa.

To w oczywisty sposób pokazuje intencje obecnej władzy. Wykańczając drobnych polskich przedsiębiorców, chce z drugiej strony pozwolić działać tym, którzy dostaną finansowanie od rządu. Krótko mówiąc: Morawiecki zafundował nam to, co komuniści tuż po wojnie, gdy odgórnie zaczęli wykańczać handel. Wówczas robiono to przy pomocy nalotów skarbówek i różnych domiarów podatkowych. Teraz kasuje się przedsiębiorców karami za łamanie lockdownu. Kontrole są, rzecz jasna, wybiórcze i sterowane. Zwycięstwo w tej bitwie jednostkom oczywiście pozwoli się wzbogacić. Całościowo, tak jak w tworzącym się PRL-u, będzie oznaczać zubożenie społeczeństwa.

Sukces przemilczany

Przykład Rumunii pokazuje, że racjonalna gospodarka finansowa przez pięć lat mogłaby pozwolić Polsce dogonić kraje zachodnie UE. Niestety, poza Konfederacją żadna z partii, które są w parlamencie, nie proponuje skopiowania rozwiązań rumuńskich. Po prostu sukces Rumunów i ich polityki niskich podatków jest przemilczany.

Przykład tego kraju jest jednak ze wszech miar budujący. Skoro w tak skorumpowanym kraju jak Rumunia ludzie w końcu postanowili działać racjonalnie, to są szanse, że również w Polsce powstanie rząd, który wyjmie ręce z kieszeni obywateli i włoży do własnych.

W czasie gdy w Rumunii zlikwidowano lub obniżono ponad 100 podatków lub opłat, w Polsce rząd PiS podniósł lub wprowadził ponad 30 nowych obciążeń. Czy można się dziwić, że w Polsce już prężnie działają firmy zajmujące się ułatwieniem przeniesienia biznesu do Rumunii?

Jest charakterystyczne, że rząd PiS, jako jedyny w UE, „walczy z kryzysem”, podnosząc podatki, podczas gdy nawet słynące z socjalizmu Niemcy tną podatki. Pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzący na wiosnę rachunek za rządy PiS (nie nazywajmy tego kryzysem – to po prostu konsekwencja rządów nieudaczników i złodziei) zmiecie tę ekipę.

A w kolejnym parlamencie będzie mniej populizmu, a więcej zdrowego rozsądku.

Jan Piński


Zamów roczną prenumeratę „Najwyższego Czas!-u” w atrakcyjnej cenie i otrzymaj wyjątkowy PREZENT

REKLAMA