[WYWIAD] Korwin-Mikke o „nowej normalności”, „wielkim resecie” i nadchodzących problemach 2021 roku

Foto: Tomasz Sommer Extra
REKLAMA

Z Januszem Korwin-Mikkem, prezesem partii KORWiN, posłem Konfederacji, o „nowej normalności”, „wielkim resecie”, szczepionkach i innych nadchodzących problemach roku 2021 rozmawia Tomasz Sommer.

Czy w przyszłym roku będziemy mieli „wielki reset”, „nową normalność”, czy „Rok 1984”, a może „Nowy, wspaniały świat”. Dawniej mówiło się, że to różne teorie spiskowe, a teraz takie określenia padają z ust naszych władców. Sam premier Morawiecki mówił, że po tym, jak „korona” się skończy, będzie zmiana – jak 30 albo nawet 70 lat temu. Na forum w Davos ma odbyć się dyskusja na temat „wielkiego resetu”. Jakaś zmiana chyba nastąpi?

Jest taka Agenda 2030 Forum Ekonomicznego, które proponuje coś na kształt nowego, wspaniałego świata. Może przypomnę, że powstały takie dwie słynne dystopie, czyli antyutopie – jedna napisana przez śp. Jerzego Orwella czyli „Rok 1984”, oraz druga, „Nowy, wspaniały świat” śp. Huxleya, bardziej realistyczna. Dla mnie to książka przerażająca, natomiast odnoszę wrażenie, że dla lewicy ten obraz przedstawiony przez Huxleya jest czymś pozytywnym. Tam nie ma właściwie żadnej przemocy. W tym nowym, wspaniałym świecie ludzie są podzieleni na sterowane genetycznie kasty. Człowiek rodzi się jako członek jednej z pięciu kast. Ludzie mają zaprogramowaną odpowiednią inteligencję. Członkowie kasty najwyższej widzą czasami, że coś jest nie w porządku. Jak się komuś coś nie podoba, przenosi się na takie Hawaje czy wyspy Fidżi, gdzie ma pełen luksus. Byle nie wtrącał się i nie przeszkadzał. Wszystko działa znakomicie, wszyscy są zachwyceni. Niezadowoleni dostają narkotyki.

REKLAMA

Dostają somę.

Tak właśnie, somę. Wszyscy są zadowoleni. I właściwie o co chodzi? Znika cała istota człowieczeństwa, gdzie walczymy z przeciwnościami, rozwijamy się dzięki tej walce. Stajemy się właściwie nie wiadomo czym. To przerażające. Ale jest jeszcze jedna książka o przyszłości napisana przez śp. Stanisława Lema. Chodzi o „Powrót z gwiazd”. Jeszcze bardziej realistyczna. Wraca po latach wyprawa z dalekiego kosmosu. Zastaje Ziemię całkowicie zmienioną. Ludzie zastali zbetryzowani. Jako dziecko dostają coś na zmianę DNA i następuje proces betryzacji, czyli ulepszenia. Człowiek zbetryzowany nie może nikomu zaszkodzić, popełnić gwałtu, zabić. Wszyscy są mili i sympatyczni. Zanikają wyprawy kosmiczne, bo to ryzykowne. Nie można jeździć samochodami, bo można się zabić. Podejrzewam, że dla niektórych ludzi z lewicy ta książka to nie jest ostrzeżenie, tylko model, jak należy zbudować świat. Niektórzy podejrzliwi ludzie mówią, że ta obecna szczepionka to betryzacja.

Betryzacja albo soma, jak u Huxleya. Szczepionka ma być odkupieniem. Jesteśmy w stanie zagrożenia, a jak się zaszczepimy, dostąpimy jakiegoś zbawienia od jakichś tam rzeczy.

To dziwaczna sprawa. Po raz pierwszy nie mam pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Odnoszę wrażenie, że jacyś geniusze od robienia nowego, wspaniałego świata przekonali garstkę miliarderów – nie tylko w Bilderbergu, ale w znacznie ważniejszych organizacjach, jak Komisja Trójstronna itd. – do zrobienia nowego porządku świata. Ale coś im nie wyszło. Na gwałt próbują ratować sytuację. To nie jest tak, że spisek dobrze idzie. Coś jest nie w porządku. I tu jest cała trudność, jak przewidywać przyszłość, jeżeli na przyszłość ma wpływ grono fanatyków, którym coś nie wychodzi.

Jeśli chodzi o ten „wielki reset” z forum w Davos, to człowiek, który jest tam szefem, podstarzały Niemiec, przekonuje, że bardzo dobrym efektem pandemii będzie zlikwidowanie drobnych przedsiębiorstw i w ogóle przedsiębiorstw prywatnych. Daje takie rozróżnienie, że istnieje autorytarna firma prywatna. Jeżeli ktoś jest właścicielem i robi np. kiełbasę czy cokolwiek innego, to podejmuje decyzje autorytarnie, sam. Kupuje, miele, wędzi, sprzedaje. I takie przedsiębiorstwa autorytarne trzeba zlikwidować. Bo są też przedsiębiorstwa demokratyczne, korporacje. Mają wielu udziałowców i demokratycznie podejmują decyzje w odpowiedzialności za kwestie społeczne. Mówi, że bardzo dobrym efektem będzie zlikwidowanie tych autorytarnych przedsiębiorstw. Czy to zostało zaplanowane, czy przypadkowo te przedsiębiorstwa są obecnie niszczone?

Mało kto wie, ale nawet za najgorszych dni Mao Tse-tunga w Chinach, na południu, istniało kilkaset dużych przedsiębiorstw prywatnych, kapitalistycznych. Teoretycznie kapitalistycznych. W praktyce musiały robić to, co im kazał rząd w Pekinie. Ale formalnie był kapitalista, jeździł mercedesem i rządził fabryką, bo umiał nią rządzić. Państwo by nie umiało. Podobnie było w narodowo-socjalistycznych Niemczech. Hitler mówił, że zniszczy wieli kapitał, zniszczy kapitalistów z Żydami na czele. Ale w praktyce dalej działali, tylko musieli robić nie to, co chcieli, tylko to, co im robić kazano. To nie byli kapitaliści, tylko oddelegowani pracownicy o bardzo dużym udziale własnym. Jest więc niestety całkiem możliwe, że do tego dojdzie. Wielki biznes ma układy z rządem, zawiązane na polach golfowych i nie tylko. Wielki biznes to całe zamieszanie może przetrwać, bo dostaje dotacje rządowe. Mały biznes tego może nie przetrwać. Oczywiście głównym wrogiem wielkiego biznesu jest nie kto inny, tylko mały biznes. Być może rzeczywiście wielki biznes doprowadzi do mocnego ukrócenia konkurencji. Proszę zwrócić uwagę, jakie były pierwsze propozycje ludzi, którzy zakładali duże sklepy w 1989 roku. Zlikwidować straganiarzy, którzy sprzedawali na rozkładanych łóżkach. To była dla nich najgorsza konkurencja.

Inna rzecz to ta segregacja sanitarna. Ma stać się stałym elementem życia. Będzie się rozkładać na różnych poziomach: przy zatrudnianiu, przekraczaniu granic, a nawet – doszedł do nas taki dokument z ministerstwa obrony – nie będzie awansów oficerskich, jeżeli ktoś się nie zaszczepi w trybie pełnej dobrowolności.

Nie ma dobrowolności, bo wszystko jest pod przymusem. To samo będzie z policją i być może z urzędnikami państwowymi. Pytanie, co z resztą ludności. Tutaj nie bardzo rozumiem, jaki jest sens tego wszystkiego. Szczepionek jest już kilka rodzajów. Nie uwierzę, że wszystkie te firmy robiące szczepionki są w zmowie, wszczepiają nam somę czy nas betryzują. W związku z tym powstaje pytanie, czy to nie jest po prostu histeria, że można umrzeć. Co ciekawsze, w wyniku ich działania umiera więcej ludzi niż mniej. I to jest rzecz zdumiewająca. To świadczy o głupocie rządów „tfu-demokratycznych”. Niestety, obawiam się, że jeszcze przez 2021 rok ta „tfu-demokracja” będzie się rozwijała. Musi się rozwijać tak długo, aż całkowicie upadnie. Moim zdaniem, nie upadnie w 2021 roku. Dopiero potem ludzie się całkowicie rozczarują „tfu-demokracją”. W Polsce już w tej chwili mamy prawie połowę ludzi, która mówi, że „tfu-demokracja” jest złym ustrojem, że mogą być lepsze ustroje. To bardzo dużo przy tej nieprawdopodobnej wręcz propagandzie prodemokratycznej. Różnie może być, ale to jeszcze za mało. Musi się przekonać 70 procent ludzi, że to zły ustrój.

A jak będzie wyglądała kwestia ekonomiczna w przyszłym roku czy w kolejnych latach w związku z tym, że niecały rok temu pan Morawiecki ogłosił budżet praktycznie bez deficytu. Niektórzy mówili, że to nie do końca prawda. Niemcy dwa lata temu ogłosili, że mają budżet ze sporą nadwyżką i nagle się okazało, że budżety bez „pomocy” tych różnych lichwiarzy można sobie zrównoważyć na jakimś tam poziomie. Jak tylko ten proces równoważenia budżetów stał się popularny na świecie, zdarzyło się, że w tym roku budżety są totalnie niezrównoważone. A lichwiarze wymyślają jakieś wieczyste pożyczki z dziwnymi oprocentowaniami. Niektórzy podejrzliwcy twierdzą, że jest związek między próbą likwidacji użyteczności lichwiarzy a ich nagłym powrotem.

Pamiętam, jak lat temu pięć byłem w Unii Europejskiej i wykład miał pan Jerzy Soros. Na wykład przyszło z dziesięć razy więcej ludzi niż na wystąpienie prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Nawet więcej, niż na ogół słuchało mnie na sali Parlamentu Europejskiego. Pan Soros tłumaczył, że politycy mają obowiązek brać pożyczki, żeby bankierzy mogli zarobić. Pomysł tych pożyczek jest w ogóle genialny. Dajemy rządowi pieniądze i od tej pory 20 procent państwa należy do nas, czyli do bankierów. Mamy 20 procent udziałów w państwie. Cokolwiek by było, to bierzemy 20 procent zysku.

Jeszcze w dodatku nie dajemy tych pieniędzy, tylko pozwalamy je legalnie wyemitować. Czyli robimy jakiś zapis, dajemy ten zapis do dyspozycji państwu i od tego ciągniemy procent. Żadnych własnych pieniędzy pan Soros z szafy w tym celu nie wyjmuje, żeby np. dać miliard na polskie szczepionki. Czytam sporo raportów tworzonych przez różne poważne instytucję, np. Fundację Rockefellera itd. W tych raportach już parę lat temu było napisane, że zrównoważenie budżetu to niebezpieczna rzecz, bo zachwieje ogólnym systemem, który tworzył stabilizację na świecie. Dotąd był Międzynarodowy Fundusz Walutowy, różne tego typu organizacje. Pożyczały, brały odsetki. A tu nagle powstało zagrożenie, że to wszystko zniknie.

To jest całkowite odwrócenie tego, co było dawniej. Pamiętam 2008 rok, kiedy była ta afera w USA, gdzie padły dwa fundusze. To były instytucje powołane jeszcze chyba przez Johnsona. Idea tych funduszy była taka, żeby umożliwić nabycie prywatnego mieszkania, jeżeli kogoś na to nie stać. W wyniku tej znakomitej idei dopłacano i dopłacano, aż musiało to kiedyś zbankrutować – i zbankrutowało. W związku z tym amerykański rząd podjął decyzję, że trzeba dodrukować pieniądze i dać je bankom. Rząd dodrukował, dał bankom, a jeden portal udał się do jednego z tych banków i zapytał, gdzie są te pieniądze. Otrzymał odpowiedź, że gdzieś są zaksięgowane, ale nie wiedzą gdzie. Śmiesznie było w Europie. Przez pierwsze dwa dni Unia cieszyła się, że kapitalistom amerykańskim powinęła się noga. Później połapali się, że też można dodrukować pieniądze. I zaczęli dodrukowywać i wciskać bankierom. I tu rzecz niesłychanie ciekawa. W Niemczech wszystkie banki oświadczyły, że mają potworne trudności i potrzebują pieniędzy. Jedynym wyjątkiem był Deutsche Bank. Prezesem był Szwajcarem, człowiekiem uczciwym. Oświadczył, że Deutsche Bank ma się świetnie i nie potrzebuje żadnych pieniędzy.

Chwilę potem zbankrutował.

W normalnym kraju prezes dostałby jakiś medal i przyjąłby go na herbatce. A tu wszyscy się na niego rzucili. Władze, unia banków. Rzucili się na niego za nielojalność itp. Po tygodniu nacisków okazało się, że też potrzebuje pieniędzy i je wziął. Po dwóch latach zbankrutował, bo się na nim zemścili. Jest więc jakaś mafia, która bardzo chce żyć z pieniędzy rządowych, pieniędzy podatnika.

A teraz wróćmy do prognoz na przyszłość. Nieszczęście polega na tym, że mamy ogromną nadwyżkę towarów, nadwyżkę żywności. Nikt w związku z brakiem towarów nie umrze. Dlatego socjaliści mogą sobie pozwalać na dowolne eksperymenty. A ludzie mówią: dobrze, mogło być jeszcze gorzej. Zresztą Karol Marks powiedział, że socjalizm będzie najwyżej rozwinięty w krajach Zachodu. Człowiek musi być bardzo bogaty, żeby wytrzymać taką głupotę jak socjalizm. Teraz budowany jest socjalizm w różnych wersjach. Mają pieniądze, żeby to robić. Pytanie, jak powstrzymać tę głupotę. Mówię bardzo pesymistycznie. Popatrzmy na inne planety. Z kosmosu nie dochodzą do nas żadne sygnały, co dowodzi, że jeśli gdzieś powstało życie, to zrobili to samo. Wzbogacili się, mieli za dużo pieniędzy i zginęli. Gdy człowiek nie musi walczyć o swoje, to się nie rozwija. Jest u Lema planeta Eneferców w wyższej fazie rozwoju. Leżeli sobie na piasku, na kryształach pamięci. Mieli więcej wiedzy o świecie, niż mogli sobie wyobrazić. Nie chciało im się nic robić. Leżymy sobie na piasku i się opalamy. Nie robimy nic…

rozmawiał Tomasz Sommer


Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu tygodnika „Najwyższy Czas!”. Całe e-wydanie dostępne w TYM miejscu.

REKLAMA