Podatek cukrowy nie pomaga, ale rządowi to nie przeszkadza. Im nie chodzi o zdrowie, tylko o nasze pieniądze

Mateusz Morawiecki oraz automat z Coca-Colą. / foto: Facebook/PxHere (kolaż)
REKLAMA

Miłościwie nas opodatkowujący rząd Mateusza Morawieckiego od 1 stycznia 2021 roku stara się odebrać Polakom smak życia, wprowadzając „opłatę” cukrową. Oczywiście wszystko rzekomo dla ich dobra – by byli piękni i zdrowi. Tymczasem portal Business Insider przeanalizował efekty podatku cukrowego. Ku niczyjemu zaskoczeniu okazało się, że nie działa prozdrowotnie.

Mimo że Mateusz Morawiecki przekonywał, iż większość „dojrzałych państw” taki podatek wprowadza, to cztery największe gospodarki świata nawet o nim nie myślą.

Dopiero piąta – Indie – wprowadziły podatek cukrowy. USA, Chiny, Japonia i Niemcy takich „opłat” nie wprowadziły.

REKLAMA

Polski podatek cukrowy jest trzecim najwyższym w Europie, po Wielkiej Brytanii i Irlandii. – Cukier jest niezdrowy i większość dojrzałych państw już dawno tę opłatę wprowadziła – twierdził Morawiecki podczas poniedziałkowego Q&A na Facebooku.

Podatek cukrowy od 2017 roku płacą mieszkańcy Indii. Napoje słodzone są tam opodatkowane wyższym VAT, ale tylko te bez odpowiedniej zawartości soku owocowego lub warzywnego. Napoje słodzone bez soku obciążone są dodatkowym podatkiem 25 proc.

Za cukier w napojach płacą też obywatele szóstej i siódmej gospodarki na świecie – Wielkiej Brytanii i Francji. Wolni od tego są obywatele państw plasujących się na miejscach od ósmego – Włochy – do czternastego – Australia, choć władze tego ostatniego brały taką możliwość pod uwagę. „Opłatę” cukrową płacą Meksykanie (15. gospodarka) i mieszkańcy Arabii Saudyjskiej (18. gospodarka).

W USA podatek cukrowy wprowadziła Pensylwania. Szef koncernu Coca-Cola przeanalizował wpływ tej „opłaty” na sprzedaż napojów, nazywając go „kompletną katastrofą”. W efekcie PepsiCo przestała sprzedawać w tym stanie butelki 2-litrowe i 12-paki.

Podatkiem w otyłość

Jeszcze więcej „kontrowersji” – w świetle argumentacji premiera – budzi fakt, że wprowadzenie podatku cukrowego nie przekłada się w żaden sposób na spadek otyłości czy zahamowanie trendu tycia.

Jak podaje Business Insider, po zweryfikowaniu danych z Norwegii, Łotwy, Węgier, Francji, Meksyku czy Chile oraz Nauru. W żadnym z tych państw nie udało się zmniejszyć odsetka otyłych obywateli.

W Norwegii wprowadzono podatek cukrowy w 1981 roku. Wówczas otyłych było 9,8 proc. ludzi. Co prawda przyrost zmniejszył się z 1,6 pkt. proc. od 1976 do 1981 roku do 1,4 pkt. proc., ale jednak podatek nie zahamował go. Obecnie otyłych jest 25 proc. Norwegów.

Na Łotwie odsetek otyłych wzrósł z 21,7 proc. w 2004 roku do 23,2 proc. w 2009 roku. Według danych WHO w 2016 roku było to już 25,7 proc. obywateli.

Odsetek otyłych po wprowadzeniu podatku cukrowego wzrósł także na Węgrzech z 25,8 proc. w 2011 roku do 28,6 proc. w 2016.

We Francji wzrost tendencji do otyłości utrzymuje się – mimo wprowadzenia podatku w 2012 roku – na stałym poziomie 1,6 pkt. proc. w ciągu czterech lat.

Podobne „skutki” odnotowano także poza Europą. W Meksyku stały wzrost wynosi 1,2 pkt. proc. w ciągu dwóch lat. W Chile wskaźnik ten wynosi 1,1 pkt. proc. Z koeli w Nauru aż 60,7 proc. obywateli zmagało się z otyłością w 2016 roku. Podatek cukrowy wprowadzono tam w 2007 roku, gdy procent ten wynosił… 57,3 proc.

Źródło: businessinisder.com.pl

REKLAMA