
Akcję #otwieraMY wspierają politycy. Artur Dziambor z Konfederacji w piątkowy wieczór wykonał rundkę po otwartych gdyńskich barach.
Na mapę #otwieraMY dodało się kilka gdyńskich lokali. Kilka innych działa bez dodawania się na mapę, by nie ułatwiać roboty sanepidowi. Kto ma wiedzieć, ten wie.
Przedstawiciele tych, które otworzyły się oficjalnie pomimo zakazu władzy wydanego na drodze rozporządzenia (a więc, według wielu, nielegalnego) mówią, dlaczego zdecydowali się wrócić do pracy.
Powód jest bardzo prosty. Muszą zarabiać, by ich biznesy nie padły. Pozostali z kosztami, bez przychodów. Pomoc z tarczy antykryzysowej? Wolne żarty. Dotacja w kwocie 5 tys. zł. nie pozwala pokryć miesięcznego czynszu.
– Przy pierwszym lockdownie otrzymaliśmy tylko 5 tysięcy złotych pomocy, a teraz jeszcze następne 5 tysięcy dotacji. Bardzo pomaga nam właściciel lokalu. Ale w tym momencie już płacimy połowę czynszu, a te 5 tysięcy złotych nie wystarcza nawet na tę połowę. Jesteśmy zestresowani, ale też pełni nadziei, że możemy w końcu wrócić za bar. Nie negujemy pandemii, po prostu nie zgadzamy się z tym, że nie możemy pracować. Nasz drugi właściciel, żebyśmy mogli utrzymać ten lokal, musiał wyjechać pracować zagranicę – mówi portalowi naszemiasto.pl współwłaściciela lokalu „Wymówka” w Gdyni.
Podkreśla, że nie wierzy w żadne zapowiedzi o otwarciu gospodarki. Te pojawiały się już wielokrotnie i niewiele z tego wynikało. Drugi lockdown na branżę gastronomiczną został nałożony w październiku. Dlatego bierze sprawy w swoje ręce.
W Gdyni działają także m.in. „Franca. Pijalnia Nalewek” czy „Rockhouse”. Małe tournee po działających lokalach zrobił Artur Dziambor. Oprócz bardziej przyziemnych spraw, jak po prostu napicie się piwa, zbierał także podpisy pod ustawą antylockdownową.
Polityk wrzucił kilka zdjęć z wyprawy do mediów społecznościowych. Dlaczego zdecydował się to zrobić?
– Robimy wszystko co możemy, czyli pokazujemy wady tego paraprawa, które wymyślił sobie rząd. Rozporządzenia nie stoją nad ustawami i nie stoją nad Konstytucją. Teraz Sądy Administracyjne odrzucają kolejne mandaty, który zostały wystawione. Ten rząd nie potrafi dobrze rządzić, gdyby zrobili tak jak mówiliśmy im na początku, czyli wprowadzili stan klęski żywiołowej, to sytuacja byłaby jasna. Wtedy wszystko musiałoby być zamknięte, ale przedsiębiorcy nie traciliby na tym, bo państwo zobowiązane byłoby do wypłacenia odszkodowania. Jednak tak bardzo rozdmuchali postawy roszczeniowe wśród społeczeństwa, że teraz muszą wydawać pieniądze, aby utrzymać swoich wyborców – mówi dla naszemiasto.pl Dziambor.
Relacja z tournee Dziambora po gdyńskich barach dostępna na Instagramie polityka (instastories).