Norki do gazu pod pretekstem koronawirusa, a hodowcy bez odszkodowań. „To nawet nie jest bolszewizm”

Minister rolnictwa Grzegorz Puda i norka/Fot. PAP/Wikimedia Commons (kolaż)
Minister rolnictwa Grzegorz Puda i norka/Fot. PAP/Wikimedia Commons (kolaż)
REKLAMA

Dyrektor Związku Polski Przemysł Futrzarski, Marek Miśko, w rozmowie z PCh24.pl stwierdził, że koronakontrole na fermach norek i co za tym idzie eksterminacja zwierząt, to nowa „piątka dla zwierząt”. Jego zdaniem PiS próbuje zniszczyć przemysł futrzarski w Polsce wykorzystując do tego mniemaną pandemię.

Na fermie norek w pobliżu Kartuz wykryto cztery przypadki zakażenia wirusem SARS-CoV-2 wśród tych zwierząt. Z tego powodu wszystkie zwierzęta przeznaczono do zagazowania. Hodowca szacuje straty na ok. 10 mln zł. Obecnie rząd nie przewiduje jednak żadnych odszkodowań za przymusową likwidację hodowli, a przedsiębiorca zostanie z kredytami do spłacenia. W Danii, gdzie wybito 17 mln norek z powodu zakażenia koronawirusem i doprowadzono przemysł futrzarski do ruiny, rolnicy wynegocjowali z rządem odszkodowania w wysokości 823 euro za zwierzę.

– Rozporządzenie naszego ministra z grudnia 2020, które reguluje kwestię rekompensat nie przewiduje żadnych odszkodowań dla właścicieli norek. Zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 wykryto u czterech norek w hodowli na pomorzu, więc wybite zostanie ok. 6 tys. zwierząt. Powiatowy lekarz weterynarii powiedział, że działa zgodnie z prawem i nie będzie powoływał żadnego rzeczoznawcy, który oszacuje realną wartość tych zwierząt oraz wszystkich elementów, które będą musiały zostać zutylizowane – mówił Marek Miśko.

REKLAMA

– A do zutylizowania, oprócz zwierząt, przeznaczone będzie kilka ton karmy oraz drewniane wiaty. Straty z tytułu poniesionych szkód, w tym utrata klientów oraz brak możliwości kontynuowania działalności, wycenił na ok. 10 milionów złotych – dodał.

Jak podkreślił dyrektor Polskiego Przemysłu Futrzarskiego, w ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych u zwierząt w zestawieniu nie wpisano norki amerykańskiej. Chodzi o listę gatunków, które z urzędu podlegają procesowi zwalczania. Ponadto zapisano tam również odszkodowania należne właścicielom za ubicie zwierząt.

– To oznacza, że hodowcy norek nie podlegają procesowi odszkodowawczemu ze strony państwa. Natomiast w opracowanym przed samym Bożym Narodzeniem rozporządzeniu jest napisane, że jeżeli na fermie znajdzie się chociaż jeden osobnik zakażony, i będzie to zakażenie potwierdzone przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach, to wszystkie zwierzęta na danej fermie muszą zostać wybite, a w promieniu 11 km zostaną przeprowadzone dalsze badania – wskazał Miśko.

Nowa „piątka dla zwierząt”

Zdaniem szefa przemysłu futrzarskiego, COVID-19 jest pretekstem dla PiS-u, by zrealizować założenia piątki przeciwko rolnikom. – Stoimy na stanowisku, że kontrola covidowa na fermach futerkowych to nowa „piątka dla zwierząt”. Prawo i Sprawiedliwość nie wiedziało jak zakończyć hodowlę zwierząt na futra w Polsce, a my zwracając uwagę na wiele problemów wyprowadziliśmy 70 tysięcy rolników na ulice Warszawy, a protesty odbywały się w całej Polsce. Nienawiść ideologiczna i zacietrzewienie PiS do polskich rolników hodujących zwierzęta na futra jest tak duża, że postanowili zniszczyć nas i przykładnie ukarać – podkreślił.

Jak dodał Miśko, m.in. na Łotwie, Litwie czy w Grecji nie ma nakazu uboju w takich sytuacjach. Jeśli na fermie dojdzie do wykrycia koronawirusa, wprowadzana jest tam kwarantanna, by poczekać do momentu, w którym zwierzęta zwalczą chorobę. Wskazał również, że Rosjanie, Duńczycy, Finowie i Amerykanie „już są w ostatniej fazie testów szczepionki dla norek amerykańskich”.

– Skąd ten pośpiech w wybijaniu norek się bierze? Przecież można taką fermę, gdzie doszło do wykrycia zakażenia całkowicie zabezpieczyć, tak jak to ma miejsce np. w przypadku ptasiej grypy, a pracowników skierować na kwarantannę i czekać na rozwój wypadków. Nie musimy skazywać zwierząt na zabijanie, podczas gdy nie są gotowe na ubój. Jest zima, norki szykują się do rui, przygotowują się aby dać młode. Rozporządzenie wyrządza krzywdę nie tylko ludziom, ale i zwierzętom – podkreślił.

„To nawet nie jest bolszewizm”

Związek Polski Przemysł Futrzarski oczekuje natychmiastowej reakcji rządu. W jego ocenie bowiem, gabinet Mateusza Morawieckiego „może nawet nie wiedzieć o tym, że podległy mu minister przygotował bubel prawny narażający Skarb Państwa na potężne straty”.

– Nam przychodzi to z bólem, ponieważ jako Polacy uważamy, że sprawy należy rozwiązywać w kraju. Natomiast jeżeli państwo zmusi nas do tego, pójdziemy do wszystkich arbitraży międzynarodowych i wygramy potężne pieniądze ze skarbu państwa. Będziemy żądali 20 mld zł odszkodowania. Nawet jeżeli miałoby to trwać siedem lat, my te pieniądze odzyskamy – zastrzegł Miśko.

– Bo to nawet nie jest bolszewizm. Bolszewicy zostawiali ludziom przynajmniej te 10 proc. żeby nie zmarli z głodu. Prawo i Sprawiedliwość chce, żeby wszyscy hodowcy „zdechli z głodu” – skwitował szef Polskiego Przemysłu Futrzarskiego.

Źródło: PCh24.pl

REKLAMA