Nadgorliwość gorsza od komunizmu. Zaszczepionkowani – jak, ile i za ile

Szczepionka przeciwko koronawirusowi na tacy.
Szczepionka przeciwko koronawirusowi podana na tacy. (Fot. PAP/PA)
REKLAMA

Jak zauważył prezes Janusz Korwin-Mikke, kwestia decyzji dotyczących zakupu przez Unię Europejską szczepionek na koronawirusa i ich dystrybucja wśród krajów członkowskich jest niejasna i pełna znaków zapytania. W związku z tym wraz z czterema innymi posłami Konfederacji wysłał interpelację do prezesa Rady Ministrów. Niestety, do tej pory nie dostał odpowiedzi. Postanowiłem popytać na własną rękę.

Biuro Komunikacji Ministerstwa Zdrowia poinformowało, że na podstawie porozumienia między Komisją Europejską (Komisja, KE) a państwami członkowskimi dotyczącego zakupu szczepionek przeciw chorobie COVID-19, wywoływanej przez wirusa SARS-CoV-2, Komisja w imieniu państw członkowskich negocjuje i zawiera tzw. umowy zakupu z wyprzedzeniem (APA) dotyczące opracowania, produkcji, priorytetowych opcji zakupu oraz dostaw szczepionki do państw członkowskich.

Polska stała się stroną tego porozumienia na podstawie uchwały nr 114/2020 Rady Ministrów z 10 sierpnia 2020 roku. Do wykonania porozumienia został upoważniony minister zdrowia.

REKLAMA

Nadgorliwość gorsza od komunizmu

Według stanu na 12 grudnia 2020 roku, Komisja Europejska podpisała sześć APA z następującymi koncernami farmaceutycznymi: Astra Zeneca, Sanofi-GSK, Janssen Pharmaceutica NV/Johnson&Johnson, Pfizer/BioNTech, CureVac oraz Moderna. Państwa członkowskie, przystępując do porozumienia z KE, zgodziły się nie uruchamiać własnych procedur zakupu szczepionki u tych samych producentów.

Niemcy już złamały tę zasadę i otrzymają 30 mln dodatkowych dawek szczepionek z BioNTech/Pfizer poza umową UE. Mimo to Komisja Europejska odmówiła wszczęcia postępowania o naruszenie prawa przez Berlin.

„Dziś napisałem wniosek o debatę nt. łamania praworządności przez Niemcy w związku z tym, że wbrew zasadom załatwili sobie więcej szczepień poza rozdziałem z UE dla wszystkich państw. Gdyby zrobiła to Polska lub Węgry…” – napisał na FB europoseł Patryk Jaki. Po tej decyzji Niemców Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS, w Programie 1 Polskiego Radia powiedział, że władze będą „badać możliwości uzyskania szczepionek bezpośrednio od producentów”.

Najwyższy Czas! 05-06 (2021)Wielkość zamówień w ramach umów podpisanych przez KE jest proporcjonalna do liczby mieszkańców danego kraju. Harmonogram dostaw jest taki sam dla wszystkich krajów (adekwatny do wielkości). Polska zdecydowała się na przystąpienie do pięciu z tych umów: Astra Zeneca (16 mln dawek), Janssen Pharmaceutica NV/Johnson&Johnson (16,98 mln), Pfizer/BioNTech (16,74 mln), CureVac (5,65 mln) i Moderna (6,69 mln). Nasz kraj nie zdecydował się na zakup tzw. dawek dodatkowych (9 mln) w ramach kontraktu z firmą Moderna z uwagi na określone w umowie terminy dostaw dopiero w IV kwartale br. Dawki, których nie zarezerwowała Polska, pozostają w puli KE i może je zarezerwować/kupić inne państwo członkowskie (nie ma tu mechanizmu sprzedaży przez polski rząd).

Oznacza to, że łącznie w grudniu Polska zakontraktowała 62 mln dawek szczepionek, które wystarczą dla 39,5 mln Polaków (szczepionki firmy Johnson&Johnson są jednodawkowe). Tymczasem resort zdrowia bierze pod uwagę tylko osoby dorosłe, których jest 31 mln, bo zaszczepić się mogą tylko osoby powyżej 18 lat. Dlaczego? Otóż w przypadku amerykańskiego koncernu Pfizer nie określono dotychczas bezpieczeństwa stosowania ani skuteczności produktu leczniczego Comirnaty (koncentrat do sporządzania dyspersji do wstrzykiwań; szczepionka – dop. Red.) u dzieci i młodzieży w wieku poniżej 16 lat, a dostępne dane na ten temat są ograniczone. Z kolei w przypadku firmy Moderna nie określono dotychczas bezpieczeństwa stosowania ani skuteczności COVID-19 Vaccine Moderna u dzieci i młodzieży w wieku poniżej 18 lat i dane też nie są dostępne. Czyli wystarczy poczekać jeden dzień do swoich 18 urodzin i magicznie szczepionka nagle staje się bezpieczna?

PAKIETY W BIBLIOTECE WOLNOŚCI

W styczniu 2021 roku KE zawarła dodatkową umowę z firmą Pfizer/BioNTech. Jak podaje Ministerstwo Zdrowia, według stanu na 26 stycznia jedynie dwie szczepionki uzyskały warunkowe dopuszczenie do obrotu – Pfizer i Moderna. W odniesieniu do pozostałych procedura udzielania zgody na warunkowe dopuszczenie do obrotu jeszcze trwa (albo nawet czeka na rozpoczęcie). Może się więc zdarzyć, że któraś ze szczepionek nie uzyska takiego dopuszczenia, albo uzyska je późno, a uzyskanie dopuszczenia do obrotu w Unii jest warunkiem wejścia umów w życie, tj. faktycznego dokonania zakupu i wykorzystania zakupionych dawek do szczepień.

Dlatego w styczniu br. Polska zarezerwowała kolejne 25 mln dawek szczepionek w ramach drugiej umowy zawartej przez Komisję z firmą Pfizer. Oznacza to, że łącznie Polska kupi aż 87 mln dawek szczepionek dla… 52 mln osób.

Liczba zarezerwowanych dawek daje wszystkim Polakom możliwość zaszczepienia się – jest zatem realizacją zasady równego traktowania – tłumaczy Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z Ministerstwa Zdrowia. Jednym słowem: kupuje się więcej szczepionek, niż jest potrzebne, by większa ich liczba trafiła wcześniej do Polski.

Czy to jednak nie jest zbytnia zapobiegliwość i nadgorliwość gorsza od komunizmu? Ze szczepień wykluczone są też kobiety w ciąży, bo sam Pfizer nie zaleca podawania im szczepionki, a być może nawet 40 proc. dorosłych Polaków w ogóle nie zamierza się szczepić, czyli chce się zaszczepić tylko 18,6 mln. To by oznaczało, że potrzeba łącznie zaledwie ok. 37 mln dawek szczepionek dwudawkowych, a nie 87 mln (w tym 17 mln szczepionek jednodawkowych)! Ministerstwo Zdrowia odpowiada na ten zarzut, że według sondażu United Surveys dla „DGP” i RMF FM, cztery na pięć osób, które mają co najmniej 70 lat, chce skorzystać ze szczepień przeciw COVID-19. Z kolei wśród osób w przedziale wiekowym 60-69 lat chętnych do skorzystania ze szczepień jest ok. 81 proc., co oznacza prawie 20-procentowy wzrost w porównaniu z poprzednim badaniem. Jednak łącznie w omawianym sondażu chęć zaszczepienia się wyraziło zaledwie 68 proc. Polaków. Co w takim razie państwo polskie zamierza zrobić z 45 mln zakontraktowanych nadmiernie dawkami szczepionek?

Szczepionki będą finansowane z budżetu państwa. Szacowany koszt zakupu 62 mln dawek szczepionek zakontraktowanych w grudniu wynosi ok. 2,4 mld złotych, czyli ok. 40 złotych za jedną dawkę. Nie wiadomo, ile kosztują szczepionki zakontraktowane w styczniu, bo zgodnie z umową informacje te są utajnione (po to, by podatnicy nie przerazili się ich wysokością?). Z jakiej w ogóle racji polskie władze podpisały umowę z klauzulą tajności wbrew ogólnej zasadzie jawności i przejrzystości finansów publicznych?

Co do zasady Polska nie musiała przystąpić do umów, które podpisała Komisja Europejska. Mogła zdecydować się na odstąpienie od nich w terminie określonym w porozumieniu ramowym. Dotyczy to wszystkich umów poza umową z Sanofi, która jest skonstruowana na zasadzie prawa do nabycia dawek – przy czym, w związku z niepowodzeniem II fazy badań klinicznych szczepionki tego producenta, ta umowa nie jest na razie rozpatrywana.

E-BOOKI W BIBLIOTECE WOLNOŚCI

Czy to bezpieczne?

Ale najważniejsza jest sprawa bezpieczeństwa szczepionek, a ponadto dlaczego wybrano akurat te, a nie szczepionki brytyjsko-szwedzkie, chińskie czy rosyjskie? Resort zdrowia tłumaczy, że wprowadzenie nowych szczepionek to skomplikowany i bardzo rygorystyczny proces, angażujący wiele podmiotów. Przy autoryzacji szczepionek i dopuszczaniu ich do obrotu główną rolę odgrywa Europejska Agencja Leków, która dokonuje naukowej oceny tego, co wiadomo o szczepionkach w wyniku wszystkich badań, które zostają złożone przez firmę, składającą aplikację o dopuszczenie do obrotu. Wszystkie nowe szczepionki są autoryzowane w UE poprzez tzw. mechanizm scentralizowany. Najpierw Europejska Agencja Leków w oparciu o wiedzę i doświadczenie ekspertów w danej dziedzinie wydaje opinię. Następnie na podstawie tej opinii KE udziela pozwolenia na obrót szczepionką. Wyboru oferentów dokonywała Komisja na podstawie zgłoszeń producentów. Oficjalnie wybrano więc takich, którzy w ocenie KE byli najbardziej zaawansowani w badaniach oraz pracach nad nowymi szczepionkami.

Służby prasowe Komisji Europejskiej wyjaśniają, że najważniejsze względy przy wyborze obejmują zdolność produkcyjną i zdolność do dostarczenia na czas, a nie np. narodowość. Inne kryteria obejmują kwestie odpowiedzialności w odniesieniu do wszystkich umów, a także ceny. Ogólnie wzięto pod uwagę następujące niewyczerpujące kryteria: rzetelność podejścia naukowego i zastosowanej technologii; szybkość dostaw w zależności od skali, wydajności, terminów; wyzwania logistyczne, łańcuchy chłodnicze itp.; koszty (kupującymi są państwa członkowskie, a nie KE); odpowiedzialność; pokrycie różnych technologii (aby zmaksymalizować szanse na znalezienie odpowiedniego kandydata, brano pod uwagę różne technologie, np. metoda RNA, której nigdy wcześniej nie próbowano, więc także CureVac i Moderna); globalna solidarność (zobowiązanie do udostępnienia części przyszłych dawek szczepionek krajom o niższym i średnim dochodzie).

Pochrzęst-Motyczyńska podkreśla, że zanim szczepionki zostaną wprowadzone na rynek, są poddawane rygorystycznym testom i muszą przejść ścisłe przepisy, a wymagania dotyczące ich rejestracji są bardzo rygorystyczne, ustalone i szczegółowo zdefiniowane przez wytyczne Komisji Europejskiej, Międzynarodowej Rady Harmonizacji Wymagań Technicznych dla Rejestracji Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi. W Polsce za dopuszczenie do obrotu szczepionek odpowiedzialny jest Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, a w przypadku gdy rejestracja szczepionki wymaga obligatoryjnego zastosowania do nich rozporządzenia 726/2008 – Komisja Europejska, po uzyskaniu pozytywnej rekomendacji Komitetu ds. Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi, działającego przy Europejskiej Agencji Leków. Ponadto przed wprowadzeniem na rynek każda seria szczepionki jest dodatkowo poddawana badaniom jakościowym przez niezależne od producenta państwowe laboratorium kontroli jakości. W Polsce takie laboratorium mieści się w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego – Państwowym Zakładzie Higieny, Zakładzie Badania Surowic i Szczepionek.

Tyle czynniki oficjalne. Rzeczywistość nie wygląda tak kolorowo. Francuski polityk Philippe de Villiers w swojej książce pt. „Kiedy opadły maski” pisze otwarcie, że Europejska Agencja Leków znajduje się w rękach lobbystów działających na rzecz koncernów farmaceutycznych. W tej sytuacji każdy może sobie sam odpowiedzieć na pytanie, ile jest warta opinia tej unijnej instytucji na temat szczepionek. Natomiast genetyk prof. Roman Zieliński zauważa, że zastosowana w szczepionkach na koronawirusa „technologia mRNA nigdy nie była stosowana u ludzi. Nie znamy skutków ubocznych, które mogą pojawić się po wielu miesiącach lub latach. Rządowi pseudoeksperci zapewniają, że produkt jest bezpieczny, ale żadnego dowodu nie dostarczają”. A jak w sierpniu 2020 roku informowałFinancial Times”, lobby przemysłu farmaceutycznego w postaci organizacji Vaccines Europe, zrzeszającej m.in. koncerny AstraZeneca, GlaxoSmithKline, Janssen należący do Johnson&Johnson, Merck, Novavax, Pfizer, Sanofi, Takeda, Abbott i CureVac, naciskało na UE, aby firmy te zostały wyłączone od odpowiedzialności i były chronione przed procesami sądowymi w przypadku problemów z nową szczepionką na koronawirusa.

Szczepionka na koronawirusa.
Szczepionka na koronawirusa (Fot. PAP)

Warto też przypomnieć dawne grzeszki koncernów farmaceutycznych, które są zaangażowane w zwalczanie koronawirusa. W 1996 roku firma Pfizer w Nigerii nielegalnie testowała lek trovan na dzieciach, w wyniku czego zmarło 11 z nich, a kilkadziesiąt zostało kalekami. Jakby tego było mało, potem koncern szukał haków na prokuratora generalnego Nigerii, by ukręcić łeb postępowaniu przeciwko firmie. Z kolei w 2009 roku koncern Pfizer przyznał się do winy i zgodził się zapłacić 2,3 mld dolarów kary za nielegalne praktyki marketingowe dotyczące 13 leków. Prokuratorzy federalni w USA określili firmę mianem notorycznego oszusta.

Pfizer musiał też zapłacić 60 mln dolarów grzywny za to, że wraz z przejętą w 2009 roku firmą Wyethm wręczał łapówki lekarzom i urzędnikom m.in. we Włoszech, w Bułgarii, Rosji, Chorwacji, Czechach, Serbii, Chinach i Kazachstanie. Natomiast program szczepień dzieci na Filipinach przeciwko dendze specyfikiem o nazwie dengvaxia, wyprodukowanym przez francuski koncern Sanofi Pasteur, zakończył się wielkim skandalem. Władze Filipin zapłaciły za szczepionki 76 mln $, a owe szczepionki, zamiast zapobiegać chorobie, powodowały, że dzieci chorowały na ciężką odmianę dengi. Z tego powodu do sierpnia 2019 roku zmarło ponad 600 dzieci. Biorąc powyższe pod uwagę, absolutnie zasadne było wystąpienie prezesa Korwin-Mikkego, który z trybuny sejmowej pytał, czy za szczepionki na COVID-19 zamówione przez UE łapówki bierze się w Brukseli, czy u nas.

Natomiast zasadnicze pytanie brzmi: dlaczego zamiast próbować odkryć lek na koronawirusa, by leczyć nim tylko chorych, zdecydowano się na szczepienie ludzi zdrowych na całym świecie? Czy dlatego, że tych drugich jest kilkadziesiąt razy więcej, a to oznacza większe zyski ze sprzedaży? Poza tym szczepionki umożliwiają koncernom farmaceutycznym podpisywanie umów sprzedaży z urzędnikami, co ułatwia korupcję. Doktor Włodzimierz Bodnar twierdzi, że amantadyna leczy z koronawirusa. Podobnie wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, a także prof. Małgorzata Gersdorf, była I prezes Sądu Najwyższego, ogłosili, że wyleczyła ich amantadyna. Ale okazuje się, że niemieckie władze – w przeciwieństwie do polskich – poza nabyciem szczepionek zakupiły już 200 tys. dawek leku na koronawirusa amerykańskiej firmy Regeneron za kwotę 400 mln euro.

Tomasz Cukiernik

Najwyższy Czas! 05-06 (2021)

REKLAMA