422 migrantów z „Ocean Viking” gotowych do abordażu na europejskie porty

Ocean Viking. Fot.Twitter
Ocean Viking. Fot.Twitter
REKLAMA

Statek przemytniczo-humanitarny „Ocean Viking” z 422 osobami na pokładzie „pilnie szuka bezpiecznego portu”. Rzecz jasna w Europie, gdzie regularnie razem z podobnymi „pirackimi” jednostkami organizacji „humanitarnych”, podrzuca tysiące migrantów z wybrzeży Afryki.

Historia ciągle się powtarza. Większość państw południa Europy ma już dość podrzucania im nowych migrantów.

Dowództwo okrętów powołuje się na obecność na pokładzie kobiet, często ciężarnych, dzieci, małoletnich bez opieki i dramatyczną sytuację na pokładzie.

REKLAMA

Uruchomiają się dyplomaci, państwa UE dzielą się „kwotami” nowych przybyszów, następuje w końcu wyładunek. Statek wyczarterowany przez organizację pozarządową SOS Mediterranean wraca zaś na morze po nowych przybyszów.

Czasami jakiś wkurzony rząd zatrzyma okręt na dłużej w porcie, ale „postępowi” prawnicy i naciski w końcu go odblokują.

Teraz „Ocean Viking” także zgłasza, że potrzebuje pomocy w „obliczu pogarszających się warunków pogodowych” i chce „pilnie wylądować 422 ocalałych” zebranych u wybrzeży Libii.

Luisa Albera, koordynator operacji wymaga, by teraz „państwa, które mogą udzielić pomocy, spełniły obowiązek współpracy w celu znalezienia bezpiecznego portu”.

Dodaje, że „422 osoby na pokładzie, w tym niemowlęta, dzieci, kobiety w ciąży i małoletni bez opieki, mają takie same prawa jak każdy uratowany na morzu i muszą pilnie zejść z pokładu w bezpiecznym porcie”.

Chętnych do ratowania nie ma, ale w końcu każda odyseja tego statku i tak kończy się kapitulacją w jakimś europejskim porcie. Okręt wznowił swoje „misje” w połowie stycznia wypływając z Marsylii. Wcześniej był kilka miesięcy zablokowany we Włoszech.

Ocean Viking przyjął w sumie 424 osoby, ale dwie z nich, kobieta w ciąży i jej towarzyszka, zostały już ewakuowane helikopterem na Maltę.

Wyłowieni w Libii migranci pochodzą głównie z Tunezji i Libii. To jeden z głównych szlaków przemytniczych. Dziwnym trafem zawsze wypływają na morze, kiedy zbliża się w te okolice statek „humanitarny”.

Jest to zachęta do ryzyka, które w ub. roku życiem przypłaciło nawet 1200 osób.

Źródło: France Info/ AFP

REKLAMA