101. rocznica Zaślubin Polski z Morzem. Inżynieria społeczna lewicowych piłsudczyków dotarła nad Bałtyk

Sztorm na Bałtyku fot. PAP/Marcin Bielecki
Sztorm na Bałtyku fot. PAP/Marcin Bielecki
REKLAMA

10 lutego 1920 roku generał Haller dokonał Zaślubin Polski z Morzem. Jedna z części Kaszub (podzielonych pomiędzy Polskę, Niemcy i Wolne Miasto Gdańsk) została przyłączona do Rzeczypospolitej.

Kaszubi chcieli do Polski

Niemcy ratyfikowały traktat wersalski w styczniu 1920 roku, w myśl jego zapisów Polska odzyskiwała dostęp do Bałtyku. Kaszubi byli obecni w Wersalu, a ich przedstawiciel Tóna Ôbram nazywany „królem Kaszubów” lobbował za przyłączeniem swojej małej ojczyzny do RP.

Gdy zapisy traktatu wchodziły w życie, to ludność kaszubska z terenów, które miały być dołączone do Polski, świętowała. Marzyli o tym od pokoleń, z historią Polski byli związani przez wiele wieków, a naród polski uważali za swoich najbliższych słowiańskich braci.

REKLAMA

Objawiało to się m.in. tym, że kaszubscy ochotnicy masowo zaciągali się do armii polskiej, by walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej.

Lewicowe rządy piłsudczyków i komunistów

Jednak później zderzyli się z twardą rzeczywistością, szczególnie w okresie rządów lewicowych piłsudczyków.

Najbardziej pomorskich autochtonów uwierała typowo socjalistyczna inżynieria społeczna wprowadzana przez sanację. Na północ spędzano wschodnią ludność polską i ukraińską, która się nie asymilowała, a wręcz przeciwnie – narzucała swoje zasady ludziom mieszkającym na tych terenach od tysiąca lat.

Ważne stanowiska obsadzono wyłącznie osobami z głębokiej Polski, a autochtonów całkowicie pomijano.

Dodatkowo polscy żołnierze – ci sami, którzy w drodze do Pucka byli witani chlebem i solą – bardzo okrutnie traktowali ludność kaszubską. Z tego powodu powołano nawet komisję i opisano tę sytuację w sprawozdaniu sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920r. Na tym polu rzeczywiście później odnotowano poprawę.

Choć dziś – przez narrację mediów liberalno-lewicowych – może się to wydawać nie do pomyślenia, to najbardziej oburzenie Kaszubów rozumieli endecy. To właśnie polscy narodowcy obiecywali Pomorzanom, że oddadzą im możliwość gospodarzenia na własnej ziemi.

Atmosfera, którą na Pomorze przynieśli piłsudczycy, a później utrwalały ją rządy sanacyjnej lewicowej junty, sprawiła, że niedługo później, w latach 30-tych, wielu Kaszubów unikało poboru do wojska przed zbliżającą się wojną z Niemcami.

Rządy komunistów po wojnie były swoistą kontynuacją przedwojennej polityki wobec pomorskich autochtonów. Znów przesiedlano na Pomorze ludność ze wschodu, znów wysyłano na Kaszuby Ukraińców (często niepiśmiennych i zacofanych). Komuniści skazywali kaszubskojęzyczne dzieci na pobyt w ośrodkach psychiatrycznych. Doprowadzili również do całkowitego wyginięcia Słowińców – Kaszubów zachodnich.

Prawo i Sprawiedliwość, czyli druga sanacja

Dziś natomiast Polską rządzi Prawo i Sprawiedliwość, które jawnie odwołuje się do rządów przedwojennej sanacji i jest zafascynowane 20-leciem międzywojennym, a zdaje się, że również i okresem PRL. Pisowcy dążą do silnej centralizacji – również w szkolnictwie, co zapowiedział minister Przemysław Czarnek.

Prezydent Andrzej Duda był dzisiaj w Pucku i mówił również o Kaszubach. Ten sam prezydent jednak zawetował swego czasu możliwość używania języka kaszubskiego w urzędach, co byłoby ułatwieniem dla wielu starszych mieszkańców regionu (którzy pewnie są zresztą jego wyborcami).

Trudno wytłumaczyć niechęć pisowskiego rządu do Kaszubów (może wynika ona jedynie z faktu, że Donald Tusk często mówi o swojej kaszubskości) ponieważ statystyki wyborcze pokazują, że to właśnie na PiS bardzo często głosują konserwatywni mieszkańcy kaszubskich miejscowości.

Już w kwietniu odbędzie się Powszechny Spis Ludności. O tym, jak niebezpieczny jest ten komunistyczny relikt mówił m.in. Grzegorz Braun o czym pisaliśmy:

Totalna inwigilacja. Pierwszy obligatoryjny Narodowy Spis Ludności i Mieszkań 2021

Co ciekawe w spisie będzie możliwość zaznaczenia narodowości ukraińskiej czy niemieckiej – o to władze zadbały. Jednak osoby, które chciałyby zaznaczyć podwójną narodowość polską i kaszubską (10 lat temu było to ponad 200 tys. osób) będą musiały dopisać się ręcznie.

Minęło 101. lat, a w Polsce znów rządzi radykalna lewica, która – co najgorsze – wmówiła ludziom, że jest prawicą.

 

REKLAMA