Biznesmen wierny Trumpowi, który dzięki modlitwie uporał się z nałogiem

Donald Trump. Foto: PAP/EPA
Donald Trump. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Donald Trump wyleciał z Waszyngtonu i kurczy się liczba osób, które nadal go wspierają. Biznesmen z Minnesoty jest jednak nadal tym jednym z najwierniejszych i najbardziej oddanych sympatyków.

Dla Mike’a Lindella z firmy My Pillow Donald Trump pozostaje najlepszym prezydentem w historii. Biznesmen „od poduszek” określany jest w mediach jako „My Pillow Guy”, z dodatkiem, że jest multimilionerem.

Prawicowa telewizja „Fox News” zalana jest reklamami jego poduszek, które zawsze ich twórca reklamuje osobiście, ubrany w lekko rozpiętą niebieską koszulę, spod której wystaje łańcuszek z krzyżykiem.

REKLAMA

Lata temu usłyszałam o nim z całkiem niepolitycznej okazji. Pewnego zimowego dnia (w styczniu temperatura może w Minnesocie spaść do ponad minus 30 stopni) w mediach pojawiła się historia o zatroskanej kobiecie, która zadzwoniła pod numer alarmowy, aby przekazać wiadomość, że na ulicy przez długi czas stoi nieruszający się mężczyzna. Gdy policja przyjechała pod wskazany adres, okazało się, że była to tekturowa sylwetka Mike’a Lindella, reklamująca przed sklepem jego poduszki. Czy była to jakaś forma kryptoreklamy, tego nie wiem, ale dzięki temu wydarzeniu nazwisko Lindell utkwiło mi w pamięci.

Pod lupą fotoreporterów

Lindell ostatnio rozgrzewa media mainstreamu, bo choć Trumpa na urzędzie już nie ma i ataki na republikanów wcale nie osłabły, on nadal przy nim tkwi. 15 stycznia fotograf lewicowego „Washington Post” zrobił zdjęcie części jego prywatnych notatek, które trzymał w dłoni w dniu, gdy miał spotkanie z ówczesnym prezydentem. Media próbowały interpretować urwane zdania i alarmować, że razem planowali wprowadzenie stanu wojennego. Lindell jednak niczym się nie zraża i ciągle o Trumpie mówi w samych superlatywach.

Nadal czeka na wyjaśnienie kwestii wyborów prezydenckich (w sprawie bezpieczeństwa maszyn do głosowania Dominion Voting System) i utrzymuje, że zostały one sfingowane. Nie tak dawno, w grudniu, na Twitterze namawiał do wprowadzenia stanu wojennego w siedmiu stanach (prawdopodobnie w Arizonie, Georgii, Michigan, Wisconsin, Newadzie, Minnesocie i  Pensylwanii), aby Republikanie mogli uzyskać dostęp do maszyn wyborczych, co umożliwiłoby ich zbadanie. Jak twierdził, jeśli udałoby się odwrócić wybory w trzech stanach: Georgii, Pensylwanii i Newadzie, żaden z kandydatów nie miałby potrzebnych 270 głosów elektorskich, a potem Kolegium Elektorów wybrałoby Trumpa.


E-BOOKI W BIBLIOTECE WOLNOŚCI


Groźba procesu i ekonomiczny ostracyzm

Nic takiego się nie stało. Firma Dominion (producent sprzętu i oprogramowania do głosowania)  grozi mu teraz procesem o zniesławienie (prawnicy Trumpa: Rudy Giuliani i Sidney Powell już zawiadomienie o wytoczonym procesie otrzymali). A różne sieci sklepowe, takie jak Bed Bath & Beyond czy Kohl, przestały sprzedawać jego poduszki, ręczniki czy bieliznę pościelową.

Inne, takie jak Costco, dotrzymują wcześniej podpisanego z nim kontraktu. Twitter zablokował mu konto. Lindel jest jednak w swoim oddaniu niezniechęcony i nie przejmuje się bojkotami. Dla niego Trump został wybrany przez Boga, a spotkanie z nim określał w kategoriach boskiej interwencji. Trump rewanżował mu się za jego poparcie i publicznie mówił, że używa jego poduszek, które Lindell mu przysłał prosto z fabryki w Minnesocie. Jak zapewnia ich twórca, poduszka dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkownika, zasypia się na niej szybciej i śpi dłużej. Oby dalej na niego i na Trumpa działała tak, jak obiecuje reklama…

Były narkoman i alkoholik

Biznesmen z Minnesoty zrobił się sławny dzięki swojemu poparciu dla Trumpa w wyborach 2016 roku. Wcześniej nie angażował się w politykę. Jak sam mówi, wystąpił na ponad 60 wiecach byłego prezydenta. Był też na wiecu 6 stycznia tego roku, po którym doszło do ataku na Kapitol. Według niego, wśród atakujących byli przebrani za sympatyków Trumpa członkowie Antify. Jej też popularny, bo ma do opowiedzenia ciekawą historię osobistą: przezwyciężenia nałogu narkotykowego i nawrócenia na chrześcijaństwo.

Dzięki modlitwie udało mu się zerwać z uzależnieniem od alkoholu i kokainy i zbudować dużą firmę. W artykule lewicowego „Washington Post” czytamy, że w czasach początków swojej zawodowej kariery imał się wielu zajęć i biznesów, liczył karty w kasynach Las Vegas, był barmanem, hodował świnie i czyścił dywany. Aż w końcu doprowadził do sytuacji, że mógł nie spać przez dwa tygodnie. Wtedy nawet jego dilerzy powiedzieli mu, że nie sprzedadzą mu więcej narkotyku, jeśli nie pójdzie spać. Problemy ze snem poprowadziły go w kierunku biznesowego pomysłu. Sam uszył poduszkę…


PAKIETY W BIBLIOTECE WOLNOŚCI


Covidowe inwestycje

I dzięki modlitwie uporał się z nałogiem. Sukces finansowy połączył z działalnością filantropijną. Założył organizację Lindell Foundation, która pomaga osobom uzależnionym, weteranom i chorym na raka. W czasie COVID-u firma zaczęła również produkować bawełniane maseczki i płyny dezynfekujące. Biznesmen pojawiał się podczas konferencji prasowych Trumpa organizowanych z okazji walki z epidemią. Lindell zainwestował wtedy w roślinny ekstrakt z oleandra pospolitego, mającego pomóc w walce z chorobą. Na razie nie przyniosło to żadnych sukcesów, a roślina uważana jest za niebezpieczną.

Jak podała MPR News, publiczna stacja radiowa z Minnesoty, Lindell rozważa start w wyborach na gubernatora w 2022 roku i bardzo cieszy się z poparcia Trumpa. Najprawdopodobniej musiałby pokonać obecnego gubernatora, Tima Walza z Partii Demokratycznej. Na razie swoją decyzję uzależnia od tego, czy w Minnesocie do liczenia głosów będą używane maszyny Dominion Voting System, tak jak odbyło się to w ostatnich wyborach, w których różne hrabstwa z niego skorzystały. Według niego, USA powinny wrócić do tradycyjnego głosowania na kartce papieru. I temu będzie mógł zaufać…

Natalia Dueholm

Najwyższy Czas! 05-06 (2021)

REKLAMA